Rozmowy z Sai
Poniższe dialogi pochodzą z jednego rozdziału książki Karunamba Ramamurthy pt. Sri Sathya Sai Anandadayi — Journey with Sai (Śri Sathya Sai Dawca Błogości — Podróż z Sai). Nie jest to kompletne tłumaczenie, lecz pewien wybór z różnych spotkań i audiencji z zachowaniem kolejności w rozdziale. Pełny tekst można znaleźć w internecie w wersji angielskiej lub rosyjskiej. W nawiasach kwadratowych [...] podano orientacyjne znaczenia wyrazów sanskryckich.
Rozdział ten zawiera wyjątki z notatek, jakie robiłam w różnych chwilach w latach 1946 – 1967. Są tutaj podane chronologicznie. Nie zawsze odnotowywałam datę, gdyż nie przyszło mi na myśl, że kiedyś będą publikowane. Nie twierdzę, że wszystkie moje i innych pytania zadawane Swamiemu są najwyższego lotu. Ale odpowiedzi są. Niosą Jego znamię, pieczęć Boga. Nawet jeszcze dzisiaj nie całkiem jasne jest dla mnie znaczenie kilku z nich. Ale nie ominęłam ani jednej linijki, gdyż pochodzą od Swamiego, a zatem niosą Ostateczną Prawdę.
Wielbiciel: Swami, słyszy się, że wszyscy, którzy umierają na wojnie idą do wiraswargi [nieba bohaterów].
SWAMI: To zależy. Jeśli służysz w wojsku w celu zarobienia na życie, to co innego. Ale ci, którzy oddali życie za swoją ojczyznę, dostają się do wiraswargi.
Wielbiciel: Swami, kiedy jestem w depresji, mam ochotę popełnić samobójstwo.
SWAMI: Nie powinieneś. Niezależnie jak ciężkie jest życie, staraj się być jego panem, a nie niewolnikiem. Jest ono niczym wynajmowany dom. Zanim go opuścisz, musisz znaleźć inny, gdzie się wprowadzisz. Podobnie, zanim opuścisz jedno ciało, Bóg wybiera inne i ustala czas pobytu zależny od karmicznych długów. W przypadku samowolnie zadanej śmierci pozbawiasz się szansy wypracowania swojej karmy w najkrótszym czasie i osiągnięcia stałego miejsca zamieszkania. Po samobójstwie lądujesz w pół drogi. Byłaby to dla ciebie przerażająca sytuacja. W przyrodzie nie ma wolnego miejsca. Bóg wypełnił przestrzeń duchami i wielu innymi niewidzialnymi stworzeniami. Gdy odbierasz sobie życie, one się pojawiają i terroryzują cię. Ponadto, dźiwi [człowiek] ma błogą świadomość Boga tylko jedną godzinę w swoim życiu. Po pierwsze, piętnaście minut podczas opuszczania śmiertelnego ciała, tj. przy umieraniu, po drugie, piętnaście minut po opuszczeniu łona, tj. przy urodzeniu i, po trzecie, pół godziny podczas ślubu. Bóg jest obecny przy dźiwi przy wszystkich tych okazjach.
Zatem, nie niszcz życia, które dał ci Bóg. Prowadź je prawomyślnie. Na osobę, która ze spokojem przyjmuje wyzwania życia i zawsze pamięta o Bogu, pewnego dnia na pewno spłynie Jego łaska. Nie wątp w prawdziwość tego stwierdzenia. Stawiaj czoła tym próbom z wiarą w Niego.
Wielbiciel: Swami, dostępujemy Twojego darśanu [widzenia] we śnie. Czy jest on prawdziwy?
SWAMI: Tak. Odpowiedzi na twoje duchowe wątpliwości pojawiają się w snach. Jednak nie przychodzę w twoich snach tylko dlatego, że myślisz o Mnie. Przychodzę w snach jedynie wtedy, gdy Ja myślę o tobie.
Wielbiciel: Swami, jakich czynów należy się podejmować, a jakich unikać, w celu osiągnięcia samorealizacji? Nie wiemy tego.
SWAMI: Jeśli masz silne ciało, pieniądze w portfelu, pomagaj innym. Jeśli jesteś słaby i biedny i nie możesz innym pomagać, nie szkodź innym. Jeśli brak ci siły, by komukolwiek pomóc, bądź cicho. Nie życzenie innym zła jest niczym innym, jak pomocą. Nie szukaj błędów u innych. Ponieważ ty również masz skłonność popełniać te same błędy, za każdym razem próbuj zapanować nad sobą. Dźiwatma [dusza ludzka] jednoczy się z paramatmą [najwyższą duszą] w nocy na czas równy temu, w jakim twój umysł był w pełni skoncentrowany na Bogu podczas medytacji za dnia. Gdy to jednoczenie powtarza się, umysł staje się bardziej i dłużej zrównoważony podczas dźapy i dhjany [recytacji i medytacji].
Nie wierzcie w mesmeryzm [spirytyzm]. Nie próbujcie uczyć się go albo praktykować. To, co wtedy widać, są to złe duchy. Boga nie można tak łatwo osiągnąć. Bóg, który jest formą sattwaguny [dobrych cech], nigdy nie wstępuje do tych niskich istot i nie przemawia przez nie. Człowiek znajduje się siedem poziomów poniżej Boga. Złe duchy są sześć stopni poniżej Niego. Aura Boga pada na wszystkie te poziomy. Złe duchy mają nieco więcej siły od człowieka. Dzięki tej nadwyżce potrafią udawać Bogów. (Nie dajcie się zwieść tym duchom. Bądźcie rozważni!)
Pewnego dnia kilkoro z nas siedziało wokół Niego w starym mandirze. Była tam też moja owdowiała matka. Straciła męża, kiedy miała zaledwie dwadzieścia lat.
SWAMI: Ponieważ śastry [pisma święte] napisali mężczyźni, są one ułożone na ich korzyść. Ale istnieją też reguły dla mężczyzn. Matki, poradzę wam tak, jak to robił Dakshinamurti. Posłuchajcie. Nie musicie postować ani dochowywać żadnych wrat [reguł duchowych]. We właściwym czasie spożywajcie odpowiednie ilości sattwika ahara [dobrego pokarmu]. Wykonujcie swoje domowe obowiązki i śpiewajcie imię Pana. Pieśni dla kobiet; mantry dla mężczyzn. Jeśli będziecie na siłę robić wraty albo posty, nie osiągniecie spodziewanych rezultatów. Prakriti [przyroda] jest kobietą; zawsze jest mangala swarupi [ucieleśnieniem pomyślności] i zawsze dba o alankarę [piękno]. Nie istnieje nic dla was niepomyślne. Nie zgrzeszyłyście. Wybaczyłem wam, wybaczyłem, wybaczyłem.
Nigdy nie rozmawiam z prawdziwymi wielbicielami. Wiecie dlaczego? Przeżywam ich melodyjne śpiewanie z miłością Mojego imienia, które jest muzyką dla Moich uszu. Gdybym się odezwał, przeszkodziłbym w ich namasmaranie [wspominaniu imienia Pana]. Nie chcę tego robić.
Osoby, które odwiedzają Mnie wielokrotnie po pierwszym darśanie, są ze Mną związane od wielu wcieleń. Niektórzy zaś nie mogą przybyć jakkolwiek bardzo się starają, a nawet mogą nie chcieć odwiedzin. Zanim opuszczę Moją śmiertelną powłokę, rozdzielę Moje aktywa sprawiedliwie wśród Moich prawdziwych wielbicieli. [...]
Nie zapomniałem was. Przyszedłem wyłącznie dla wielbicieli. Nie martwię się o Moje ciało. Moja praca nie jest jeszcze ukończona. Nie chcę zajmować się tym ciałem kosztem Mojej pracy. Robiłem lile [cuda-rozrywki] do wieku szesnaście lat. Od tego czasu pokazuję Moje mahimy [wielkie cuda]. Do zrozumienia moich mahim wystarczy sama namasmarana. Namasmarana koi wszystkie smutki i pomaga przemóc wszelkie trudności.
Matka: Swami, nie potrafię robić nawet tego. Stan mojego umysłu nie jest taki sam jak wówczas, gdy zobaczyłam Cię po raz pierwszy, Swami. Ugrzęzłam w sprawach tego świata.
SWAMI: Dałem wam dwadzieścia cztery godziny w dniu. Z tego dwanaście godzin spędzasz na przyziemne obowiązki i śpisz przez sześć godzin. Jeśli będziesz medytować przez dwie godziny rano i dwie godziny wieczorem, wówczas będziesz w joganidrze (jogicznym transie) przez dwie godziny.
Matka: Swami, nie jestem do tego zdolna.
SWAMI: Dostąpisz skutków proporcjonalnie do czasu, w jakim będziesz utrzymywać swój umysł skupiony na Mnie. W myślach pragniesz wyzwolenia. Czy nie jest to także jedna z postaci pragnień? W ciągu dnia wykonujesz tak wiele zadań. Możesz przyjąć, że medytacja jest jednym z takich zadań i wykonywać je codziennie. Nie oczekuj rezultatów każdego swojego czynu. Po skoncentrowaniu się na Mnie przez zaledwie dwie minuty prosisz o nieograniczone skutki! Zarówno pracę, jak i medytację, ofiaruj Mnie. W kalijudze [tej epoce] odprawianie namadźapy bez oczekiwania czegokolwiek w nagrodę jest podstawową sadhaną [praktyką duchową]. Ci, którzy wielbią Mnie z niezachwianą wiarą i nie oczekując niczego innego prócz Mnie, łatwo mogą przekroczyć bhawasagarę [ocean życia]. Pogrążą się w anandasagarze [oceanie błogości].
Matka: Umysł nie pozwala nam medytować. Nie mamy dość siły, by nad nim zapanować. Jak mamy to robić? Potrzeba nam do tego twojej łaski.
SWAMI: Nie przejmuj się niemożnością zapanowania nad umysłem. Niech umysł biega, jak mu się podoba. Nie próbuj usunąć myśli. Kiedy garnek wypełniony wodą trzęsie się, trochę wody wychlapie się, ale pozostała woda będzie spokojna. Odprawiaj namasmaranę. Garnek to ciało, a woda to umysł. To tak, jakby postawić garnek z wodą na ogniu w celu przegotowania po to, by ją oczyścić. W ten sam sposób ogień namasmarany usuwa wszystkie nieczystości z umysłu i w końcu umysł staje się czysty. Oto sekret umysłu.
Matka: Swami, powiedz nam coś więcej.
SWAMI: Wykonujcie satkarmę [dobre czyny].
Matka: Co powinniśmy robić?
SWAMI: Posłuchajcie. Uprawicie trawnik z zieloną trawą. Trawa należy do krowy, a nie do was. Gdy krowa przyjdzie tam, by zaspokoić głód, wy ją odgonicie. Czerpiecie radość z oglądania trawnika. Tymczasem krowa cierpi głód. Nie powinniście czerpać przyjemności kosztem smutku kogoś innego. Własne szczęście nie jest ważne. Lepiej znosić pewne trudności, jeśli przyniesie to szczęście innym.
Matka: Daj mi trudności, tak by moje myśli zawsze były skupione na Tobie.
SWAMI: Jeśli twój umysł medytuje o Mnie, ochronię cię przed wszystkimi trudnościami. Istocie ludzkiej dałem trzy czwarte szczęścia i tylko jedną czwartą trudności. Ludzie nawet tego nie mogą znieść i uważają to za potężną górę. Kiedy są głodni, jedzą w pośpiechu. Po napełnieniu żołądka, jeśli znajdą pojedynczy kamyk w ostatnim kęsie, narzekają że cały posiłek zawierał kamienie. Raz po raz podsuwam trudności, aby ludzie zwrócili umysły ku Bogu. Nie rozumiejąc tego, ludzie winią Boga.
Kiedy główna droga jest w naprawie, ludzie czasowo muszą korzystać z drogi kaćća [zastępczej]. Po zakończeniu naprawy są ponownie na głównej drodze. Podobnie, kiedy wasza osobowość jest w naprawie, Ja idę inną drogą. Myślicie, że odsunąłem się od was. Ale prawda jest inna. Robię to po to, aby naprawa dokonała się szybko, a nasza atmanubandha [związek atmiczny] powróciła jak najszybciej.
Kannamma: Swami, dlaczego nie odczuwamy szczęścia podczas odprawiania dhjany [medytacji]?
SWAMI: Na początku nie ma żadnych odczuć. Powinniście praktykować bez przerwy. Kiedy zamykacie oczy podczas dhjany, widzicie tylko ciemność. W tej ciemności powinniście zobaczyć światło i dostrzec Mnie w tym świetle. To wszystko. Dobrze się dzieje, jeśli nie macie żadnych darśanów [widzeń] podczas dhjany. Urzeczywistnienie duszy jest najwyższym stanem. Po nim wszystko postrzega się jako przepełnione Brahmą. W stanie tym zapomina się o sobie. Można go osiągnąć za pomocą dźapy i dhjany.
Kannamma: Swami, czy samorealizacji nie można osiągnąć w jednym życiu?
SWAMI: Można. Dzięki łasce Guru możecie urzeczywistnić swoją duszę w ciągu sekundy, godziny, dnia, miesiąca albo roku.
Kannamma: W takim razie, czy nie powinieneś obdarzyć tą łaską te osoby, które są całkowicie od Ciebie zależne i liczą na Twoją łaskę?
SWAMI: Niewątpliwie pobłogosławię im. Jestem tu tylko z tego powodu i dla takich aspirantów. Ty masz jeszcze obowiązki. Kiedy je skończysz, natychmiast obsypię cię łaskami. Jeśli zapragniesz tego przed zakończeniem swoich obowiązków, będzie to wyraz samolubstwa.
Kannamma: Swami, czy nie ma ludzi, którzy wypełniają swoje obowiązki i w tym samym czasie prowadzą sadhanę?
SWAMI: Tak, ale lepiej najpierw skończyć swoje obowiązki.
Kannamma: Swami, ten świat jest bez końca. Obowiązki nigdy się nie kończą.
SWAMI: Nie. Nadejdzie czas, kiedy skończą się twoje obowiązki. Nie będzie wiecznie tak jak jest. Czy wiecie, dlaczego każę wam ludziom pracować (służyć)? Po to, abyście następnym razem nie mieli ciała. Chociaż macie oczyszczony umysł, wasze ciało mogło nie wykonać wystarczająco dużo ręcznej pracy. Skutkiem tego będziecie musieli znów się urodzić, przynajmniej jako osoba na wysokim poziomie. Starajcie się, aby nie dostać ponownie ciała. Wierzcie Mi, na pewno obdarzę was łaską.
Kannamma: Swami, to ciało jest już słabe. Czy możemy zrobić później to, czego nie damy rady teraz? Przy siedzeniu podczas dźapy i dhjany nasze myśli kierują się ku bólowi w nogach itd. Kiedy się zestarzejemy, pojawi się o wiele więcej trudności, które będą rozpraszać jeszcze bardziej.
SWAMI: Umysł jest ważniejszy niż ciało. Jaki z tego pożytek, jeśli tylko liczysz korale różańca palcami bez udziału umysłu. Czy znasz siłę umysłu? Jeśli umysł tak postanowi, może przymusić ciało do posłuszeństwa wobec swoich nakazów, niezależnie od jego stanu czy kondycji. Skup umysł na dźapa-dhjanie nie dopuszczając myśli o bólu w nogach. Sam ustąpi. Jesteś jak zagłębienia w korycie rzeki wypełnione mułem i brudną wodą. Czy rzeka pójdzie szukać tych dołków z dala od głównego nurtu? Ale jeśli rzeka przybierze, cały muł i brudna woda zostaną zmyte, a w zagłębieniach pozostanie tylko czysta woda. Podobnie, przez oczyszczenie umysłu nastąpi urzeczywistnienie duszy. Przybór wód to łaska Boga. Rzeką jest namasmarana. Czy wszystkie rzeki docierają do morza? Nie. Niektóre kończą się na jeziorze albo zalewie. Kiedy ,,deszcz" zwany łaską Boga zalewa ,,rzekę" zwaną namasmaraną, następuje przybór, któremu jest pisane osiągnąć ,,morze" zwane Bogiem. W kalijudze nie musicie robić nic innego poza namasmaraną. Wasza karma ulega zniszczeniu dzięki Mojemu darśanowi, sparśanowi i sambhaszanowi [widzeniu, dotknięciu i słuchaniu Mnie]. Utrzymuję takie programy, jak omkar, dźapa, bhadźany itp., aby powstrzymać was ludzi przed marnotrawieniem czasu w rozmowach o niepotrzebnych rzeczach. To wszystko.
Kannamma: Ale w domu musimy je odprawiać w porządku dziennym.
SWAMI: Tak. Musicie to robić. Tylko dzięki temu, że prowadzicie pudźe, bhadźany i wykonujecie inne dobre czyny, wasze dzieci przyswajają sobie dobre nawyki.
Kannamma: Swami, Twoja łaska powinna nam towarzyszyć zawsze.
SWAMI: Macie ją. I to bardzo dużo. Moja łaska jest zawsze przy was.
Kannamma: Swami, kiedy w domu jest mnóstwo problemów, słabnie bhakti [wielbienie].
SWAMI: Zawsze tak się dzieje. W takich sytuacjach odsuń umysł od kłopotów i skieruj ku Bogu. Kłopoty same się rozwiążą. Gdybyś w domu miała spokojną głowę, czy czułabyś potrzebę przyjeżdżania tutaj? Rozgoryczona domowymi problemami przyjechałaś tutaj, aby mieć spokój przynajmniej przez te kilka dni. Kunti pokłoniła się Krisznie i poprosiła Go, aby zawsze obciążał ją kłopotami. Kriszna spytał: ,,Matko, czy nie dość ci obecnych kłopotów?" Kunti oparła: ,,Kriszno, kiedy mieszkałam w pałacu Pandu, nawet raz nie wypowiedziałam imienia Kriszna. W trudnościach zaś zawsze rozmyślam o Tobie".
Kannamma: Nie mogę znieść cierpienia moich dzieci.
SWAMI: Ha! Jest to przywiązanie. Nie jest to problem współczesny, lecz odwieczny. Tę przeszkodę możesz pokonać także namasmaraną.
Kannamma: Czy właściwe jest odprawiać dźapę wcześnie rano?
SWAMI: Uhm! Zdecydowanie. Powinnaś to robić właśnie wtedy. W całym dniu nie ma lepszej pory na dźapę niż Brahma muhurta [godzina Brahmy].
Kannamma: Jak powinniśmy wykonywać dźapę?
SWAMI: Jak siedzisz podczas dźapy?
Kannamma: Siedzę w padmasanie [pozycji lotosu].
SWAMI: Nie siadaj w ten sposób. Usiądź zrelaksowana, tak jak teraz. Skoro narzekasz na ból w nogach, nie siadaj w padmasanie. Ale powinnaś siedzieć prosto. Pokaż Mi, jak siedzisz.
Pokazałam Mu, jak siadam do dźapy. Swami zademonstrował siedzenie prosto i powiedział, że plecy nie powinne być pochylone.
Kannamma: Początkowo siedzę prosto. Później bezwiednie schylam plecy.
SWAMI: To nie jest twój błąd. Siedź prosto na początku, resztę zostaw Jemu. Powinnaś trzymać złączony kciuk i palec środkowy. Niektórzy trzymają kciuk złączony z palcem wskazującym. Jest to niepoprawne. Zadaniem palca wskazującego jest mówić: to jest złe, tamto jest złe, chcę tego, chcę tamtego, patrz tu, patrz tam. Zatem, powinnaś łączyć kciuk z palcem środkowym.
Kannamma: Co powinniśmy robić dalej?
SWAMI: Recytować imię i myśleć o Jego formie.
Kannamma: Forma pojawia się na chwilę i zaraz znika. Nie trwa długo.
SWAMI: Nie rób tego jednocześnie. Najpierw trochę dźapy. Potem powoli wyobrażaj sobie postać. W ten sposób koncentruj umysł przynajmniej przez dziesięć, piętnaście minut. To wystarczy.
Kannamma: Swami, powiedziałeś nam, abyśmy dźapę prowadzili zharmonizowaną z oddychaniem. Czy nie powinniśmy robić kumbhaki, powstrzymywania oddechu, przez jakiś czas?
SWAMI: Nie róbcie tego. Samo zsynchronizowanie dźapy z oddechem wystarczy. Kiedy robicie wdech, w sposób naturalny przez chwilę wstrzymujecie oddychanie, po czym następuje wydech. Ta jedna chwila kumbhaki wystarczy.
Kannamma: Mój umysł lepiej koncentruje się podczas dźapy, ale nie podczas dhjany.
SWAMI: Dlatego właśnie mówiłem wam, byście robili najpierw dźapę. Nie możecie robić dźapy, gdy malujecie w wyobraźni formę. Ale i nie potrzebujecie. Gdy wstajecie wcześnie rano, nie przystępujcie zaraz do codziennych zajęć domowych. Nie należy nawet się kąpać. Wtedy bowiem umysł rozpocznie codzienną rutynę. Umyjcie buzię i twarz i zaraz usiądźcie do dźapa-dhjany. W ten sposób postępujcie. Jeśli jesteście jeszcze przy sprawach przyziemnych, trzeba więcej czasu na uspokojenie umysłu.
Kannamma: Czego mam się obawiać, gdy Ty jesteś?
SWAMI: Tak. Słusznie. Czego się bać, gdy Ja tu jestem?
Kannamma: Swami Vivekananda powiedział, że możemy koncentrować się na dowolnej rzeczy, np. na czarnym punkcie w środku białego materiału albo na płomieniu.
SWAMI: Nie skupiajcie się bezpośrednio na płomieniu. Uszkodzicie oczy. Powinniście patrzeć nań przez kilka minut, a potem zamknąć oczy. Następnie wyobrażajcie sobie płomień w umyśle. Ten sposób jest dobry dla początkujących. Wy tego nie potrzebujecie. Uczyłem was najlepszej sadhany. Po zaprzestaniu dźapy przechodźcie do dhjany. Po skończeniu dhjany przechodźcie do dźapy. Dla was to jest dobre. Starajcie się postępować tak, jak wam powiedziałem.
Kannamma: Nasze oddanie rozmywa się, gdy spotyka nas nadmiar życiowych problemów. Czy nie mógłbyś obdarzyć nas większym spokojem umysłu?
SWAMI: Ammaji, gdybym dał ci spokój umysłu, zapomniałabyś o Puttaparthi. Ponieważ nie masz tam spokoju, przyjeżdżasz tutaj i pozostajesz przez kilka dni, aby mieć spokój. Docenisz chłód cienia dopiero, gdy doświadczysz prażenia słońca. Śiśupala zawsze kontemplował o Krisznie – oczywiście, z nienawiścią. Dzięki tej stałej kontemplacji w końcu połączył się z Kriszną.
15 stycznia 1960 r. o 7:15 wieczorem Swami otworzył drzwi pokoju interview i zaprosił nas do środka. Wszyscy z nas założyli Swamiemu girlandy i wykonali padanamaskar [pokłon do (dotknięcie) stóp]. Kiedy usiadł, rozsiedliśmy się wokół Niego. Widząc dzieci, spytał: ,,jak się miewa Durwasa i inni?" Murali powiedział, że już więcej nie będzie używał tego imienia. Swami spytał: ,,Jest z nim teraz lepiej, nieprawdaż?" Odpowiedziałam twierdząco. Swami rzekł: ,,Teraz jest szansa dla drugiego twojego syna. Później dla trzeciego. Popatrz, zdusisz ogień w kominku zalewając go jednocześnie wodą, a mimo to tak wiele gorączki (gniewu) pozostaje! (Zwracając się do Raghu) Dlaczego tak się złościsz? Ukarzę cię stosownie. Tym razem sprawię, że teraz nie zdasz". ,,Swami, proszę, nie rób tego" – poprosiłam, a On powiedział: ,,Czemu Nas nie słuchają? Czy My mamy ich słuchać? (Patrząc na chłopców) Jeśli będziecie postępować zgodnie z Moimi słowami, będę was chronił przed wszelkimi trudnościami. Powiedzcie swoim kolegom, że wieczorem musicie iść na bhadźany i że nie chcecie, by wam przeszkadzano. Dobrze. Czy udało się wystąpienie, które miałem wczoraj?" ,,Tak, Swami" – odpowiedzieliśmy. Spytał o to samo jeszcze dwa albo trzy razy. Dodałam, że byłoby dobrze, gdyby wtedy mówił trochę dłużej. On odrzekł: ,,Wystarczy, jeśli przetrawicie tyle. Jeśli powiem więcej, może dojść do niestrawności".
Kannamma: O jakiej porze powinniśmy odprawiać wieczorną dźapę?
SWAMI: Wieczór nie jest zbyt dobry.
Kannamma: Jaką mantrę należy odmawiać podczas dźapy?
SWAMI: Mantrę, która jest wam droga. Każda mantra do tego się nadaje. Ramajati iti Ramah(a) [ten co raduje to Rama].
Kannamma: Naucz nas, Swami.
SWAMI: ,,Om Namo Śri Sai Ramaja" albo ,,Om Śri Sai Ramaja Namah(a)". Obie wersje mają pańća bidźakszary [po pięć ,,zalążków", dźwięków podstawowych dla mantr].
Kannamma: Czy nie powinno znaleźć się w nich słowo ,,Sathya"?
SWAMI: Nie. Nie mam takich rozróżnień.
Kannamma: Swami, czy nie moglibyśmy recytować: ,,Om Śri Sathya Sai Parabrahmane Namah(a)"?
SWAMI: Mantra staje się zbyt długa.
Kannamma: Tak, Swami. Wydaje się, że mantry powinny być krótkie. Jeśli są za długie, trudno je recytować.
SWAMI: Lepiej, jeśli mantra jest krótka. Możecie recytować ją szybciej. Jest to tak jak z generatorem. Bateria ładuje się szybciej, jeśli rotacje generatora są szybsze. Jeśli wypowiadacie mantrę szybciej, wasza bateria też będzie ładowała się szybciej. Umysł zacznie recytować samoczynnie, bez waszej wiedzy (adźapadźapa). Śri Gopidźana Wallabhaja Namah(a) także jest długą mantrą. Możecie recytować Om Śri Sai Ramaja Namah(a). Powinniście wykonywać na przemian dźapę i dhjanę. Ale powinniście pilnować, by umysł nie odszedł od dźapy i dhjany.
Kannamma: Nasz umysł robi wszystko z zainteresowaniem przez kilka dni. W niektóre dni nie można go zmusić nawet siłą. Co powinniśmy w takich sytuacjach robić?
SWAMI: Jeśli umysł nie chce cię słuchać, zmuś go do posłuszeństwa. Rolnik zaprzęga woły do pługa i orze pole. Niekiedy woły zatrzymują się. Czy oracz po prostu usiądzie, użali się nad nimi i pozwoli im odpoczywać? Czy nie weźmie się za nie? Jeśli nic nie zrobi, praca ustanie. Zatem, kontynuujcie praktykę. Po jakimś czasie wszystko się ułoży. Nie przerywajcie sadhany pod żadnym pozorem, nie poddawajcie się słabościom umysłu. Jak wypadło moje przemówienie podczas święta Uttarajany?
Kannamma: Wspaniale, Swami. Proszę, skieruj nas na tę ścieżkę.
SWAMI: Wy kroczycie tylko taką ścieżką. Właśnie dlatego mogliście przyjechać do Parthi, aby wysłuchać takich dyskursów.
Kannamma: Mój mąż powiedział, że tym razem nie może odwiedzić Puttaparthi. Ja jednak nalegałam, by przyjechał.
SWAMI: Czy mógłby przyjechać tutaj tylko dzięki twoim naleganiom? Miał przeznaczone otrzymać amrytę [nektar]. Przyjechał więc.
Kannamma: Co powinniśmy uczynić, aby na zawsze być blisko Ciebie, tak jak teraz?
SWAMI: Jesteście już tu.
Shankara: Dlaczego w dźapamali jest sto osiem korali?
SWAMI: Aby odliczać asztottaraszata nama [108 imion (Boga)].
Shankara: Dostałem się do szkoły.
SWAMI: (naśladując Shankarę) Dostałeś się. Ucz się dobrze. (Kontynuując) Jak wyglądają sprawy w domu?
Kannamma: Wiesz to, Swami.
Murali: Swami, powinieneś dać nam jakąś upadeszę [osobistą naukę].
SWAMI: Acha! Przeprowadziłem dla ciebie upanajanę [inicjację]. Czy regularnie odprawiasz sandhjawandanę [obrządek o określonych porach dnia]?
Murali: Sandhjawandanę odprawiam codziennie bez wyjątku. (Swami zwrócił się do mojego męża, a on potwierdził.) Powinieneś dać nam jakieś rady, Swami. Będziemy się ich trzymać.
SWAMI: To wszystko, co dotąd powiedziałem, jest Moją upadeszą. Stosuj się do Moich słów i słów rodziców. Ja zadbam o twój dobrobyt. Obowiązkiem rodziców jest wychować dzieci we właściwy sposób, dać wykształcenie, przygotować ich do pracy i wydać za mąż lub ożenić. Jeśli to zrobią, ich obowiązki na tym się kończą. (Swami zmaterializował wibhuti i posmarował nim nasze czoła.)
Kannamma: Swami, tak wcześnie nas odprawiasz? Zmaterializowałeś już wibhuti.
SWAMI: Ammaji, spójrz na zewnątrz, ile ludzi tam czeka?
Wszyscy pokłoniliśmy się. Spytałam o parę rzeczy dotyczących Radhy. Wspomniałam o tym, że niektórzy opowiadają o nieszczęściu, jakie ma spotkać mego męża w tym roku. Prosiłam, by ochronił nas przed tym. Swami rzekł: ,,Kto ci to powiedział? Nie przejmuj się takimi szalonymi przepowiedniami. Nic z tych rzeczy się nie zdarzy". Położył mi rękę na głowę i pobłogosławił. ,,Będziesz dirgha sumangali [długo mężatką]. Czy wiesz ile jeszcze lat wszyscy musicie Mi służyć?" Wszyscy trzymając Go za ręce prosiliśmy, aby o nas nie zapomniał i obdarzył nas atmadźńaną [najwyższą mądrością]. Swami trzymał nasze ręce i powiedział: ,,Nigdy was nie zapomnę i spełnię wasze modlitwy".
Swami spytał moje dziecko, Suresha: ,,Jest was razem dziewięć osób, tak?" ,,Tak" – odparł syn. Zwracając się do mnie Swami rzekł: ,,Popatrz, on powiada, że masz dziewięcioro dzieci". Ja na to: ,,Nie, Swami", a On: ,,Ile?" ,,Pięć, Swami" – odpowiedziałam.
SWAMI: Nie masz żadnych córek, prawda?
Kannamma: Nie, Swami. Ale, jak sam powiedziałeś, wystarczy jeśli dasz mi syna zwanego sudźńana [mądrość] i córkę zwaną muktikantą [wyzwolenie].
SWAMI: Będą tłumy ludzi podczas święta Wajkunta Ekadaśi. To dlatego, że linga, którą materializuję podczas Śiwaratri trafia tylko do kilku ludzi, gdy tymczasem w Wajkunta Ekadaśi amrytę dostają wszyscy.
Kannamma: Swami, chcielibyśmy śpiewać w Twojej obecności podczas Śiwaratri. Jednak wtedy do mandiru nie wpuszcza się starych wielbicieli. Tracimy nawet tę szansę.
SWAMI: (smutnym głosem) Co mam począć? Nie ma miejsca.
Z ciężkim sercem poprosiliśmy o pozwolenie na powrót do Mysore.
Kannamma: Swami, prosimy powiedz nam, na jakim etapie rozwoju duchowego znajdujemy się obecnie.
SWAMI: Nie. Nie powiem. Jesteś pośród tysiąca zasługujących ludzi. Nie zapomnę cię. Trzymałem waszą matkę tutaj tylko po to, by jej okazać łaskę. (Patrząc na nas) Wszyscy jesteście przywiązani do życia rodzinnego. Są wam dostępne Rama, Kriszna, Śiwa, Śakti i inne podobne mahamantry [doniosłe mantry]. Mantra Sathya Sai ma moc równą wszystkim tamtym mantrom razem wziętym. Wystarczy sama ta mantra.
Kannamma: Swami, niech już te wzloty i upadki życia doczesnego sobie będą. Ale jeśli nie robimy nawet maleńkich postępów na duchowej drodze, czy nasze życie nie jest marnowane?
SWAMI: Ammaji, nie mów tak. Najpierw musisz mieć jakieś minimum wygód w doczesnym życiu. Dopóki nie jesteś zadowolona z życia doczesnego, nie możesz czynić postępów w życiu duchowym. Jak masz myśleć o Bogu, jeśli musisz walczyć nawet o pożywienie i okrycie. W kalijudze, w której życie jest podtrzymywane przez pokarm, możesz robić duchowe postępy tylko wtedy, gdy masz co zjeść i w co się ubrać. Dlatego doglądam tego, aby Moi wielbiciele nie musieli borykać się z problemem jedzenia i odzienia. Ale nie pozwolę im gromadzić bogactwa. Po wzbogaceniu się staną się nieczuli na cierpienia w otoczeniu.
Kannamma: Jak powstrzymać umysł od błądzenia?
SWAMI: Jest to możliwe tylko poprzez twój wysiłek. Prakriti jest chwiejna. Umysł z niej się zrodził, jakże więc może być stabilny. Czy istnieje umysł bez pragnień? Czy istnieje niebo bez chmur? Czy istnieje róża bez kolców? Jeśli będziesz codziennie modlić się do Mnie o powstrzymanie błądzenia umysłu, nastąpi to natychmiast, gdy podejmę sankalpę [postanowienie] o twoim spokojnym umyśle.
Kannamma: Swami, pewna wielbicielka nie mogła przyjechać do Puttaparthi, ponieważ jej matka złamała biodro i jest przywiązana do łóżka.
SWAMI: (żartując) Dlaczego nie wstrzyknięto jej zastrzyku, aby natychmiast zakończyć jej życie? Bo co zrobić, Ammaji, nie ma sensu żyć w takim stanie.
Kannamma: Swami, to Ty utrzymujesz ją w tym stanie. Zatrzymanie jej przy życiu, albo nie, jest w Twojej gestii.
SWAMI: Jeśli ludziom pozostaje jakaś karma z tego życia, muszą ją wypracować w następnym. Ludzie, którzy mają wiele karmy, będą musieli cierpieć dłużej. Jak możesz ją zakończyć bez przechodzenia przez pewne trudności? Pozwalam im przepracować ją do końca w tym życiu, tak by nic nie zostało.
Kannamma: Swami, czy wszystko, przez co przechodzimy, wynika z naszej przeszłej karmy?
SWAMI: Tak. Załóżmy, że kiedyś złamałaś Radhammie rękę. W odpowiedzi ona złamie twoją. Ty przyjdziesz do Mnie i powiesz: ,,Swami, ona złamała mi rękę". Nie będziesz wiedziała, że w poprzednim życiu ty złamałaś jej rękę. Ale ja to wiem. Co zatem trzeba robić? Jeśli pocieszysz się, że problem ten dotyka cię, gdyż mogłaś zranić ją wcześniej, twój umysł uspokoi się, a ty zdobędziesz siły potrzebne do zniesienia niewygód.
Kannamma: Swami, jeśli przerobimy całą naszą karmę teraz, czy osiągniemy stan, w którym już nie będziemy się rodzić?
SWAMI: Acha! Czy sądzisz, że ten stan tak łatwo można osiągnąć?
Kannamma: Co więc powinniśmy robić, aby go osiągnąć?
Swami: Musicie prowadzić sadhanę za pomocą umysłu. Ciało doświadcza karmy. Umysł kieruje się ku stanowi nierodzenia się. Jeśli cała karma zostanie przerobiona, urodzisz się w szlachetnej rodzinie. Dzięki odziedziczonym dobrym cechom nie będziesz już więcej grzeszyć ani postępować wbrew dharmie [prawości]. Jeśli ludzie boją się grzechu i chętnie robią dobre uczynki, nie popełniają grzechu. Nie ma grzechu, nie ma więc narodzin.
Kannamma: Swami, czy całą karmę musimy przerobić?
SWAMI: Tak. (Karma albo nas rani, albo pomaga nam. Czyny z tego życia przechodzą do następnego. Wiszą wokół naszej szyi niczym niewidzialna girlanda. Charakter naszego życia zależy od tego, z czego ta girlanda jest zrobiona – z pachnących czy cuchnących kwiatów. Kiedy indziej Swami rozwinął ten wątek stwierdzając, że cierpienie i bieda są nieuniknionymi składowymi kosmicznego dramatu. Człowiek przywołuje je jako odpłatę za swoje złe postępki. Jest to korygująca kara, która wspomaga ewolucję ludzi. Skłania ich do zejścia ze złej ścieżki i powrót na właściwą.)
Kannamma: Swami, my także zrobiliśmy liczne błędy, które zraniły Ciebie.
SWAMI: Nie. Nie zraniłaś Mnie. (W tym momencie zegar wybił godzinę.) To bicie zegara jest dobrym znakiem potwierdzającym Moje stwierdzenie. Każdy popełnia kilka błędów zmuszony postąpić wbrew regułom natury albo wbrew własnej woli z powodu niewystarczającej siły ciała bądź napotkawszy jakieś trudności. To nie jest grzech. Ale pamiętaj, każdy człowiek ma jednakowe prawo do własnego życia. Skoro tak jest, zabieranie życia innej osobie, albo wiarołomność, są wielkimi grzechami. Wiarołomność to wepchnięcie ślepego do dołu po obiecaniu wskazania mu drogi. Jeśli spytacie Mnie, co zrobić za wszystkie te rzeczy, które popełniliście, mam jedną tylko odpowiedź: musicie odcierpieć za wszystko. Cierpienie uszlachetnia życie. W życiu rodzinnym domowe problemy są niczym innym, jak zwyczajną karmą. (Niegroźna choroba, drobne skaleczenie, kłopoty finansowe itd. nie mogą być porównywane z popełnieniem morderstwa i pójściem do więzienia, albo posiadaniem nieuleczalnej choroby itd. W zwykłym życiu codziennym nie ma wypracowywania karmy. Wręcz przeciwnie, podpowiada ono, że nie popełniło się żadnego poważnego grzechu.)
Kannamma: Powinieneś nam współczuć i darzyć łaską nie gniewając się, Swami.
SWAMI: Czemuż miałbym się gniewać? Toż to czyste szaleństwo.
Kannamma: Swami, jaką należy uprawiać sadhanę, aby się więcej nie rodzić?
SWAMI: Powinniście odprawiać namasmaranę nieustannie.
Kannamma: Swami, w książkach duchowych mówi się, że cokolwiek zrobimy, nie osiągniemy wyzwolenia bez łaski Boga. Nie dostąpimy wyzwolenia bez Twojej łaski.
SWAMI: To nie tak. Mówisz, że rzeki istnieją dzięki deszczom. Ja mówię, że pada dlatego, że są rzeki. Rzeczy mają się tak, że jedynie, gdy płynie rzeka zwana sadhaną, pada na nią deszcz zwany łaską. Jeśli nie ma rzeki, wtedy nie pada. Zatem, jest ważne byś praktykowała sadhanę. Na szczęście wy jesteście rzekami, które połączą się z oceanem. Rzeka nazywana namasmaraną wpada do oceanu Boga. Kiedy nadchodzi przypływ anandy [błogości] Boga, wtedy brudne wody rzeki zostają zmyte pozostawiając tylko czystą wodę. Deszcz zwany anugrahą [łaską] Boga zawsze pada na rzekę zwaną namasmaraną. Ludzie, którzy na stałe tutaj mieszkają, są niczym w towarzystwie słońca; ci, którzy przyjeżdżają i pozostają na krótko, są niczym u boku księżyca.
Kannamma: Swami, co będzie z nami?
SWAMI: Dałem wam ogień namy [imienia]. Jeśli będziecie nieustępliwie pamiętać imię, cała wasza karma zostanie spalona.
Ten sam temat wypłynął w dyskusji przy innej okazji. Był wtedy obecny komendant policji, Śri Ramachandra Iyer.
Iyer: Swami, czy musimy doświadczyć karmy? Czy nie ma innego sposobu, by wyeliminować naszą karmę? Jeśli odpowiesz ,,Nie", chętnie podejmiemy karmę. Ale wówczas jaki jest pożytek z odprawiania rytuałów, śpiewania bhadźanów, kontemplacji itd.
SWAMI: Śastra [wykładowca] powiedział tak zakładając, że nie jesteście dość mocni, aby zredukować swoją karmę innymi sposobami. Ja tego nie powiedziałem. Jak wspomniałeś, jeśli ktoś dowiaduje się, że odprawianie wszystkich tych obrządków, pielgrzymek, bhadźanów, darśanów u świętych ludzi itd. nie umniejsza karmy, dlaczego miałby to dalej robić? Jednak one niewątpliwie pomagają w redukcji karmy. Skoro można totalnie zmienić własne przeznaczenie (sankalpę Boga) dzięki kontemplacji o Bogu, czy trudno zetrzeć karmę? Przykazuję wam kontemplować o Bogu z ufnością i oddaniem w czasie doświadczania waszej karmy. Dopilnuję, byście nie odczuwali bólu, a wy nawet nie będziecie wiedzieli, że przerabiacie karmę. Chociaż góry pokryte śniegiem wyglądają na bardzo wielkie, śnieg topnieje w obecności promieni słońca. Podobnie i wasza karma stopnieje. Nie miejcie co do tego ani joty wątpliwości czy obawy. Niewątpliwie możecie jej uniknąć. Wasze przeszłe czyny (snaćita karma) są niczym worek ryżu. Karma, którą teraz przechodzicie (prarabdha) z powodu przeszłych postępków, jest jak pobieranie z tego worka od czasu do czasu niewielkiej ilości ryżu do gotowania i jedzenia. Zmarnowane resztki są skutkami na przyszłość (agami). Jeśli będziecie kontynuować pobieranie ryżu z worka na gotowanie, pewnego dnia worek będzie pusty. Jednak ziarna przeszłych czynów zdążyły wykiełkować w postaci obecnej karmy. Zanim wyrosną na wielkie drzewa, spalcie je ogniem namasmarany. Wtedy staną się węglem drzewnym. Jeśli i ten produkt poddać działaniu ognia, zostanie spalony na popiół. W ten sposób możecie zablokować przyszłość. Namasmarana jest najwyższa. W miarę jak umacnia się wasze oddanie, wasze zachowanie staje się czystsze. Wtedy nie włączycie się do złej działalności. Będziecie wyposażeni w dobre cechy.
Pewnego razu, gdy byliśmy w pokoju interview.
SWAMI: Kiedy patrzę na was, widzę wasze serca tak wyraźnie, jak rzeczy trzymane w szklanej szafce. Niczego przede Mną nie możecie ukryć. Serca niektórych ludzi są całkowicie ciemne. Nie próbuję robić niczego z takimi ludźmi. Serca niektórych ludzi świecą jasno. Nie tykam życia także takich ludzi. Serca niektórych ludzi mają małą poświatę, taką jak od zapalonej świecy. Moim zadaniem jest przekształcić to światełko w jasne światło.
Nie trzymam tajemnicy stworzenia ani na ziemi, ani w niebie, lecz na granicy tych dwóch obszarów. Musicie to zobaczyć w dhjanie, tj. w stanie przejściowym pomiędzy przebudzeniem i snem. (Nie przyszło nam do głowy spytać, jak to zrobić.) Ammaji, Bóg w ludzkim ciele stworzył wszystko podwójnie. Czy możecie wskazać coś pojedynczego?
Wielbiciel: Tak, Swami. (Po wyjściu z pokoju interview zdaliśmy sobie sprawę, że pępek nie ma pary! Uśmialiśmy się z tego, jak Swami nas przechytrzył.)
Kiedy indziej w pokoju interview.
Wielbiciel: Swami, czy możemy zniwelować karmę naszych złych czynów zasługami dobrych uczynków?
SWAMI: Nie. Jakkolwiek mocno byście nie wymieszali nasion roślin ciernistych i owocowych, po zasianiu nasiona rośliny ciernistej zamienią się wyłącznie w ciernie, a nasiona roślin owocowych wyłącznie w rośliny owocowe. To jest prawo natury.
Wielbiciel: Jakie mamy rozwiązanie?
SWAMI: Tak, jest rozwiązanie. Urząd skarbowy ściąga od was podatki w oparciu o dochody. Jeżeli zainwestujecie pieniądze na popierany cel, zmniejszą wam podatki. Podobnie, jeśli robicie dobre uczynki, pewna suma podatku zostanie wam ujęta. Jeśli szczerze prowadzicie bhadźany, podatek dalej maleje. Jeśli chodzicie na nagarasankirtan [uliczne śpiewanie], następuje kolejna redukcja. Jeśli odprawiacie namadźapę, macie dalszą redukcję. Jeśli robicie likhitadźapę [pisaną recytację], podatku ubywa i przy dhjanie też go ubywa. Ale nawet po wszystkich tych redukcjach podatek nie jest zerowy. Tę resztę trzeba zapłacić — nie ma innego wyjścia.
Wielbiciel: Skoro tak się rzeczy mają, po co nam Twój darśan? Co z niego zyskujemy?
SWAMI: Kilka lat temu oficer zastrzelił swoją żonę. Wszczęto przeciw niemu sprawę. Sądy wszystkich instancji, włącznie z Najwyższym, orzekły karę śmierci. Oficer złożył prośbę do prezydenta. Rozporządzenie prezydenta brzmiało: ,,Odważnie walczył za Indie i w przeszłości bronił kraju. Taka osoba zasługuje na przychylność. Dlatego zwalnia się go od kary śmierci i przypisuje mu dożywotnie więzienie". W taki sam sposób skutkują darśan i łaska Swamiego. (Awatar zawsze może obdarzyć specjalną łaską, np. miłosierdziem.)
[Na innym interview w 1967 r:]
SWAMI: [...] Bóg powiedział wam, byście jedli dwa razy dziennie dla podtrzymania ciała, nie powiedział, że macie jeść przez cały dzień. Powiedział wam również, że macie jeść umiarkowanie, a czas spędzać na kontemplowaniu o Nim. Jednak współczesne pokolenie je cały dzień. Jak ludzie mogą koncentrować swój umysł na Bogu? Pokażcie Mi mężczyznę, który nie jest głupcem albo kobietę, która nie jest uparta.
Kannamma: Swami, dlaczego utrzymujesz ich w takim stanie? Mógłbyś każdego uczynić dobrym.
SWAMI: Co miałyby wówczas robić osoby szlachetne tego świata? Musiałbym je albo połączyć we Mnie, albo nosić je jako ozdoby.
Kannamma: Swami, czy chcesz powiedzieć, że jesteśmy niepoprawni?
SWAMI: Wcale nie. Wszystkie istoty przychodzą na ten świat z ułomnościami. Jeśli ozdoby są dobre, nosi się je. Jeśli mają wady, oddaje się je do złotnika w celu naprawy. Ja jestem złotnikiem. Wy przyszliście do naprawy. Po naprawie będziecie godni tego, bym was nosił. Wszyscy się starzejecie. Pośpieszcie się więc, pogrążcie umysły w Bogu. Odłóżcie wszystko na bok i podejmijcie poważny wysiłek.
[tłum.: KMB (ŚM 5/2001)]