Perły mądrości Sai
Pod takim tytułem na początku października u.r. prof. Anil Kumar, znany wielbiciel i tłumacz na żywo dyskursów Swamiego, rozpoczął serię wykładów o tym, co Bhagawan Baba robi i mówi do swoich uczniów i studentów ‘za kulisami’, w trakcie codziennych spotkań. Wykłady te, podobnie jak dotychczasowe, są z niewielkim opóźnieniem udostępniane w internecie. Przedstawiam tłumaczenia co ciekawszych ‘pereł’ z pierwszych ośmiu wykładów. Kolejność tych fragmentów odpowiada kolejności prezentowania. Podczas czytania proszę zwrócić uwagę na to, że teksty te są zapisami publicznych wystąpień profesora, a nie opracowaniami literackimi.
Bhagawan rozmawia ze studentami i personelem codziennie wieczorami po zakończeniu regularnych sesji audiencji (interview). Bhagawan jest tak łaskawy, że spędza godzinę, czasami półtorej godziny, z uczniami i nauczycielami tam przy placu Sai Kulwant Hall, gdzie możemy go oglądać jak siedzi na swoim krześle w otoczeniu studentów i nauczycieli.
Niestety, wielbiciele na placu nie słyszą, co Swami mówi, gdyż nie ma systemu nagłaśniania. Jest to rozmowa nieformalna i swobodna. Ale w jej czasie pojawiają się ‘perły mądrości’, które mogą stanowić ogromną wartość dla wszystkich wielbicieli Sai.
Wydanie Sanathana Sarathi w języku telugu publikowało wszystkie nieformalne rozmowy Bhagawana z uczniami i nauczycielami w ostatnich 27 numerach. Stanowi to dwa lata i trzy miesiące. Pomyślałem, że trzeba też, by anglojęzyczni wielbiciele wiedzieli, co Swami mówi do studentów. Zebrałem więc te rozmowy według daty i opatrzyłem tytułami.
Z tym się urodziłem
Bardzo trudno jest to wszystko nadrobić (zajmie mi to trochę czasu). Jak powiedziałem, przygotowywałem te materiały w języku telugu przez ostatnie 27 miesięcy, a nawet nieco więcej; dlatego zacznę w odwrotnym porządku.
Zdarzyło się to 5 października (2002 r.). Bhagawan udzielił audiencji zagranicznej grupie. Wyszedł z pokoju interview spokojnie, wolno, majestatycznie, z uśmiechem na twarzy i ręką poprawiając sobie włosy. Szedł w naszym kierunku i stając przed nami popatrzył mi prosto w oczy. Powiedział: „Zauważyłeś tych obcokrajowców?”
„Nie, Swami” – odpowiedziałem.
„To był ambasador Radzieckiej Rosji. Przyjechał wraz z dwoma swoimi sekretarzami i stenografem. Rozmawiałem z nimi. Spędziłem z nimi dużo czasu.”
Podczas audiencji goście byli bardzo zaskoczeni. Pytali: „Swami, skąd Ty wiesz te rzeczy? Powiedziałeś nam tyle bliskich nam spraw, tyle rzeczy znanych tylko nielicznym. Skąd to wiesz? Równie zadziwiające jest to, że mówisz naszym, rosyjskim językiem! Skąd go znasz?”
A Bhagawan powiedział: „Te rzeczy nie są wyuczone, tych rzeczy się nie naucza. Z tym się urodziłem.”
Moi przyjaciele, to stwierdzenie możemy przyjąć jako jedną z pereł mądrości Sai. Awatar urodził się z tymi możliwościami i zdolnościami – naturą wszechwiedzy, wszechobecności i wszechmocy. Nie zostały rozwinięte, nie zostały wyuczone, nie zostały wyćwiczone. On się z nimi urodził. Swami zrobił tę uwagę i wszyscy byli bardzo zaskoczeni.
Nie chcę tych wygód i udogodnień
Zdarzyło się to 30 września tego roku, 2002. Wydaje się nam, że Bhagawan ma liczne samochody, a także myślimy, że ma wiele wygód i udogodnień. Tak myślimy, tak to widzimy i tak mówimy.
Ale Bhagawan tak wyjaśnił: „Anil Kumar, posłuchaj. Z tymi udogodnieniami nie czuję się dobrze. Nie chcę tych wygód. Wielbiciele przymuszają Mnie do przyjmowania takich rzeczy, więc co mam robić? Płaczą i płaczą dopóty, dopóki te rzeczy nie zostaną tu sprowadzone. Rozumiesz? Tam w środku wstawili dla Mnie windę. Chcę chodzić, ale co zrobić? Lubię chodzić, ale oni sprowadzili tu windę. Nie chcę tych udogodnień.”
Moi przyjaciele, ponieważ jesteśmy ludźmi, myślimy że Bóg także potrzebuje wygód i udogodnień. My jako ludzie możemy chcieć tych wygód. Z tym odczuciem myślimy, że Bóg też ich chce. Ale tu Bhagawan powiedział wyraźnie: „Nie chcę ich. Czuję się dobrze mając przeciętne i normalne warunki.” Tak powiedział.
Znam każdego
22 września Swami siedział spokojnie na werandzie przyglądając się tłumowi wielbicieli, kiwając ręką i błogosławiąc oraz wymieniając uśmiechy ze studentami. Jednego z chłopców przywołał słowami: „Podejdź tu”. Był to student MBA – magisterskie studia na kierunku zarządzania. Pochodził z Hyderabadu, stolicy indyjskiego stanu Andhra Pradeś. Swami go wezwał.
„Hmm, student MBA?”
Chłopiec odpowiedział: „Tak, Swami. Jestem MBA.”
„Jesteś z Hyderabadu?”
„Tak, Swami. Jestem z Hyderabadu.”
Następnie Swami spojrzał na nas i rzekł: „Wiecie, zanim podjął studia MBA, przyjeżdżał tutaj przez pięć lat. Modlił się i modlił do Swamiego o przyjęcie na nasz Uniwersytet. Dlatego teraz tu go widzicie.”
„O, Swami, tak to było?”
„Tak.”
Potem patrząc na studentów powiedział: „Chłopcy, myślicie że Ja nie odzywam się do was. Myślicie, że nie znam was. Ale Ja znam wszystkich. Mogę z wami nie rozmawiać, ale znam wszystkich. Wiem wszystko o każdym; nie muszę z wami rozmawiać. Widzieliście, że znałem fakty o tym chłopcu. Czy nie jest to dostateczny dowód na to, że was też znam? Czy to nie wystarczy? Znam wszystkich.”
Następnie dodał: „Hmm, pięć dni temu przyjechali tu twoi przyjaciele z Hyderabadu, prawda?”
„Tak, Swami, tak było” – odpowiedział student.
„Hmm, spędziłeś też z nimi trochę czasu.”
„Tak, Swami.”
„Rozmawiali z tobą.”
„Tak, Swami.”
„Gdzie ja jestem? Jestem wszędzie. O czym rozmawialiście? Co ci powiedzieli?”
„Swami, wszystko było OK.”
„Nie, nie, nie. Czy mam ci powiedzieć?”
„Nic nadzwyczajnego, Swami.”
„O, nie. Czy nie pytali dlaczego Swami nie rozmawiał z tobą? Czy nie pytali co Swami mówi codziennie studentom?”
„Tak, Swami.”
„Czemu więc nie mówisz Mi tego? Ja wiem. Czemu nie mówisz tego, co wiem?”
Dalej Swami powiedział: „Mam ci powiedzieć, kto cię odwiedził? Brat jednego z nich jest chory. Jak teraz się czuje?”
„Dobrze, Swami.”
„Czemu Mi o tym nie mówisz? Jeden z nich szuka pracy. Jutro otrzyma papiery umowy, czy powiedział ci o tym?”
„Tak, Swami, powiedział mi.”
„Czemu więc Mi nie mówisz?”
Swami zaczął opowiadać nam o wszystkich jego przyjaciołach, ich problemach, celach wizyty i szczegółach ich rozmów. Powiadam wam, zaczęliśmy się pocić! (Śmiech.) O, Boże! Jeśli zacznie mówić o każdym z nas – pewnie chcielibyśmy uciec stamtąd! (Śmiech.) Takich rzeczy – pewnych spraw – lepiej nie ujawniać! Co robić?
Tylko świadek
Zdarzenie z 17-tego września 2002 r. Bhagawan zdawał się być zasmucony albo rozgniewany przez kogoś – być może przez jakiegoś administratora, albo studenta, albo nauczyciela. W tej wielkiej organizacji bywają sytuacje, że robimy coś niezgodnego z Jego oczekiwaniami.
Był więc trochę zmartwiony, kiedy spojrzał na mnie i rzekł poważnie: „Kiedy coś złego dzieje się z żoną, odpowiada za to mąż. Kiedy coś złego dzieje się z dziećmi, jest to błąd matki. Jeśli coś źle ze studentami, odpowiada dyrektor. Jeśli dyrektor popełnia błąd, wtedy odpowiada prorektor.”
Wszyscy z nich siedzieli tam. Zaraz pomyślałem, że jeśli prorektor popełnia błąd, musi to być wina rektora. Kto jest rektorem? Baba! (Śmiech.) Wiecie co On powiedział? Swami natychmiast powiedział: „Jeśli prorektor popełnia błąd, nie jest to wina rektora. (Śmiech.) Dlaczego? Tutaj rektor jest tylko świadkiem. On jest tylko świadkiem – to nie jest Jego błąd.”
Transformacja
(14 września 2002 r.) Swami, zwracając się do kogoś, rzekł: „Słuchaj, ilu ludzi zostaje zainspirowanych?”
Był tam na werandzie chłopiec.
„Anil Kumar, czy znasz go?”
„Tak, Swami, znam go.”
„Ten chłopiec jest inżynierem. Jego młodszy brat też jest inżynierem. Obaj zamieszkali tutaj i służą Swamiemu. Ich rodzice zostali teraz sami w Bombaju. Obaj synowie są tutaj. Ale zobaczywszy jak Swami tutaj służy, ci rodzice opiekują się teraz dwoma sierotami. Zaadoptowali dwoje dzieci. Teraz się nimi opiekują, czerpiąc inspirację od Swamiego. Na całym świecie zachodzi transformacja.” Tak powiedział Bhagawan.
Wielbiciel z Grecji
Przechodzę do zdarzenia z 1 listopada a także 28-go października (2002 r.). Dni te są ważne z tego względu, że Swami rozmawiał wtedy z pewnym mężczyzną z Grecji. Ów mężczyzna miał na imię George. Stojąc tam, Swami zawołał: „Hej, Grecja, podejdź tutaj.” Mężczyzna zbliżał się idąc na czworaka. Pomyślałem, że ma jakiś problem ze stopami lub coś w tym rodzaju.
Swami powiedział: „Patrzcie, jak on idzie.”
„Swami, on idzie na kolanach.”
„To z powodu pobożności. Nie tak jak ty – jak jakiś awanturnik. Nie, nie. Bo widzicie, on żywi oddanie.”
„Ach, rozumiem, Swami.”
Człowiek ten podszedł, a Swami spytał: „Jak masz na imię, chłopcze?”
„George, Swami.”
„Ach, George, hmm. Co robisz?”
„Swami, prowadzę księgarnię.”
„Jak księgarnia się nazywa?”
„‘Ananda’, Swami, ‘Ananda’.”
„Ach. Czy ktoś ci pomaga?”
„Pomaga mi siostra, Swami.”
„A, rozumiem. Co robisz?”
„Swami, sprzątam sklep, sprzedaję itp.”
„A, co jeszcze?”
„Śpiewamy, Swami.”
„Co śpiewacie?”
„Bhadźany Sai.”
„Kiedy śpiewacie?”
„Przez cały dzień.”
„Gdzie śpiewacie?”
„Wszędzie.”
Swami powiedział: „Widzicie jakie ma oddanie. Wy tacy nie jesteście, mmm – ten człowiek z Grecji – widzicie, to jest oddanie.” Zwracając się do Greka: „A, rozumiem. Jak ostatnim razem przybyłeś do Prasanthi Nilayam? Jak tu dotarłeś?”
„Swami, przeszedłem z lotniska w Bangalore do Puttaparthi.”
„A, ile mil?”
„180 mil, Swami.”
„Ile czasu ci to zajęło?”
„Cztery dni, Swami.”
„A, czy szedłeś tak bez niczego?”
„Nie, Swami. Na plecach niosłem 18-kilowy bagaż.”
Szedł przez cztery dni do Prasanthi Nilayam. Swami rzekł: „Czy ktoś z was tak postępuje? Zobaczcie, zobaczcie jakie ma oddanie.” Następnie spytał: „Od jak dawna przyjeżdżasz do Puttaparthi?”
„Od 29 lat, Swami. Przyjeżdżam tu od 29 lat.”
„Ach, a co robiłeś w tym czasie?”
„Swami, zbierałem piasek w Prasanthi Nilayam i gromadziłem w torbie. Gdziekolwiek przeszedłeś, zbierałem piasek. Składałem to w torbach i wywoziłem do Grecji. Trzymam go przy ołtarzu w moim pokoju pudźy” – powiedział.
„Słyszeliście to, chłopcy? Wy oglądacie Swamiego codziennie. Zobaczcie tego Greka” – tak im dokuczał.
Potem Swami powiedział: „Małżeństwo; czy jesteś żonaty?”
„Nie, Swami, nie.”
„Nie? Dlaczego nie ożenisz się, by mieć pomoc przy gotowaniu?”
„Nie, Swami. Nie chcę się żenić.”
„Dlaczego?”
„Nie, Swami” – rozpłakał się.
Wtedy Swami spojrzał na mnie i spytał: „Dlaczego on płacze?” Odpowiedziałem: „Swami, ci co się ożenią, płaczą, więc cieszę się, że ten człowiek, który jest nieżonaty, też płacze. Obaj płaczemy – nie ma różnicy. On płacze ze strachu przed małżeństwem, my płaczemy ponieważ ożeniliśmy się. W porządku, płaczmy chórem!” Tak powiedziałem. Grek mówił: „Swami, żadnego małżeństwa.”
Następnie Swami spytał: „Czy przyjechałeś tu sam?”
„Nie, Swami, siedzi tam też mój przyjaciel”.
„Twój przyjaciel?”
„Tak.”
„Kto to jest?”
„Swami, to mistrz olimpijski.”
„Mistrz olimpijski?”
„Tak, skok wzwyż – numer jeden na świecie – z Grecji. On tu też jest, Swami.”
„A, rozumiem. Chodź tu chłopcze” – zawołał go. Człowiek ten podszedł. Był to bardzo wysoki mężczyzna.
„Mmm, co? Opowiedz tym chłopcom o swoich przeżyciach.”
Powiedział, że ożenił się, a kiedy oczekiwali z żoną pierwszego dziecka, skonsultowali wielu lekarzy. Wszyscy orzekli, że żona urodzi chłopczyka. Wszystkie testy i skanowania potwierdzały, że urodzi się im dziecko płci męskiej. Oboje modlili się do Swamiego „Swami, chcemy dziewczynkę, a nie chłopca.” Swami rzekł:
„Wszyscy lekarze stwierdzili, że będziecie mieli chłopczyka.”
„Nie, Swami. Ty możesz to zmienić.”
„Czy wierzysz?”
„Tak.”
„Możesz wracać.”
Wrócili, a żona urodziła dziewczynkę – tak jak chcieli.
Swami powiedział do chłopców: „Takka, zmieniłem to. Jeśli wy chłopcy nie będziecie zachowywać się poprawnie, zaraz zamienię was w dziewczyny! Zachowujcie się właściwie.” Tak powiedział Bhagawan. (Śmiech.)
Potem Swami rzekł: „Hej, George, wszyscy twoi krewni są w Grecji. Dlaczego ty przyjeżdżasz tutaj, gdy wszyscy krewni pozostają w Grecji?”
„Nie, Swami, ja nie mam krewnych.”
„Nie masz krewnych?”
„Nie.”
„To dziwne. Nie masz krewnych?” – ponownie spytał Swami.
„Swami, wielbiciele Sai są moimi krewnymi. Nie mam nikogo innego.”
Bhagawan był zadowolony. „George, czy zostaniesz tu na Urodziny?”
„Nie, Swami, muszę wracać?”
„Musisz wrócić? Dlaczego?”
„Tam w Grecji obchodzimy Twoje Urodziny.”
„Rozumiem. Jak je obchodzicie? Jak?”
„Swami, są balony i światła – światła, iluminacje, balony, rozdawanie słodyczy.”
„A, rozumiem. Ilu wielbicieli jest w Grecji?”
„Swami, ministrowie, urzędnicy, ludzie wykształceni – jest wielu Twoich wielbicieli.”
„A, dobrze, dobrze, w porządku. Jedź do Grecji i obchodź Urodziny Baby.” Swami wszedł do środka i dał mu nowe ubranie jako prezent na swoje Urodziny.
Dlaczego w ten sposób blefujesz?
Również tego samego dnia, 28 października, wszyscy studenci mieli zameldować się w akademiku. Ponieważ nauka rozpoczynała się 29-go, powinni zgłosić się do 28-go.
Swami zawołał kierownika kampusu w Bangalore i spytał: „Kierowniku, czy wszyscy chłopcy przyjechali? Czy wszyscy zameldowali się u ciebie?”
„Tak, Swami. Wszyscy przyjechali. Całe 300.”
„Hejże, dlaczego w ten sposób blefujesz? Trzech chłopców nie przyjechało. Trzech nie przyjechało, wiem o tym. Czemu tak blefujesz?”
Kierownik zaczął się trząść. „Przepraszam, Swami. Przepraszam, Swami, trzech nie przyjechało.”
„Dlaczego?”
Zanim kierownik odpowiedział Swami rzekł: „Jeden chłopiec doznał złamania, dlatego nie przyjechał. Inny cierpi na żółtaczkę, dlatego nie przyjechał, a jeden spóźnia się, gdyż autobusy i pociągi zostały odwołane z powodu strajku w stanie Karnataka. Mieli tam pewien spór o wodę i cały transport został wstrzymany, dlatego chłopiec nie mógł dojechać. A ty powiedziałeś, że wszyscy chłopcy zameldowali się. Nie, nie, nie. Trzech jeszcze nie przyjechało.”
Wszyscy naprawdę zdumieliśmy się tym, co Bhagawan powiedział.
[Na początku wykładu czwartego (13 listopada 2002 r.), którego wyjątki są poniżej, Anil Kumar poinformował, że omawiane perły pochodzą z rozmów na werandzie w czerwcu 2002 r. i że jest w nich wiele odniesień do zajęć letniej szkoły w ostatnim tygodniu maja.]
Skąd ta różnica?
Był jasny słoneczny dzień, gdy Bhagawan szedł, by udzielić Darśanu wielbicielom siedzącym w Sai Ramesh Hall (Brindawan). Popatrzył na wszystkich i poinstruował nauczycieli, studentów i gości, by przeszli do auli koledżu, gdzie odbywały się zajęcia szkoły. Tak, zajęcia były ciekawe, a wieczorami Swami, jak zwykle, przychodził wygłosić Boski dyskurs. Jak wiecie, każdego wieczora podczas letnich szkół Bhagawan wygłasza dyskurs dla wszystkich studentów, nauczycieli i wielbicieli.
Tego wieczora szedł w kierunku podium i nagle zatrzymał się stając przed starszym mężczyzną. W tej chwili nazwisko nie jest ważne, lecz ważne jest samo wydarzenie. Stanął przed tym starszym mężczyzną, który nosił hinduskie szaty tego stanu Andhra Pradeś. Znacie dhoti? Pandici (uczeni) noszą dhoti, a także lalći (górna część ubrania). Znacie je?
Stanął przed mężczyzną i powiedział: „Dzisiaj rano widziałem cię z czerwoną kropką na czole, która była plastikowa. (Śmiech.) Teraz masz czerwoną kropkę z pudru kumkum. Rano miałeś plastikową, a wieczorem z kumkum. Skąd ta różnica?”.
Byłem zdumiony, gdyż wiedziałem, że ów mężczyzna siedział daleko z tyłu auli – musiał to być 50-ty albo 60-ty rząd. Nasz dobry Bóg zauważa nawet plastikową kropkę na czole i później, wieczorem pyta „Skąd ta różnica”.
Jak zwykle powiedziałem: „Swami, jak Ty zauważyłeś tę małą kropkę na jego czole? Wiem, że mężczyzna siedział daleko z tyłu. Co to znaczy? Jest to bardzo tajemnicze!”
Swami roześmiał się i rzekł: „Nikt nie musi mówić Mi niczego. Wszystko podlega Mojemu przeglądowi, oglądowi i obserwacji. Wszystko zauważam. Nikt nie musi Mi mówić.” Było to prawdziwe objawienie.
Pytanie i objawienie
Innego dnia Bhagawan, chodząc między studentami, spojrzał na jednego z chłopców i spytał: „Skąd pochodzisz?”
„Swami, z Bangalore” – odpowiedział chłopiec.
„Jak się czuje twój ojciec?” – zaraz spytał Bhagawan. Chciał też wiedzieć, skąd ojciec pochodzi. Następne pytanie też dotyczyło jego ojca. Nie wiedziałem skąd to zaciekawienie, taka dociekliwość.
Następnie Bhagawan rzucił chłopcu pytanie: „Kim jest twój ojciec, chłopcze?”
Chłopiec odrzekł: „Swami, mój ojciec jest wykładowcą języka hindi w koledżu Swamiego w Bangalore.”
Wszyscy wiecie, że przez sześć lat służyłem jako dyrektor kampusu w Whitefield. Wszystkich tam znam. Byłem zaskoczony: „Twój ojciec jest w Whitefield? Muszę go znać. Jak się nazywa?”
Zanim chłopiec otworzył usta, zaczął mówić Bóg: „Jego ojciec nazywa się Suresh Chand Jain.”
„O, Swami!”
Następnie Baba powiedział: „Wiesz, co zdarzyło się 20 lat temu?”
„Co się zdarzyło, Swami?”
„Jego ojciec jechał z dużą szybkością na motocyklu z tym małym chłopcem i miał wypadek. Cały motocykl uległ zniszczeniu, ale nic się nie stało chłopcu, ani jego ojcu. To jest właśnie ten chłopiec, rozumiesz?” – powiedział.
Chciałbym, byście wszyscy spojrzeli na ten przypadek pod następującym kątem: To, że Swami pyta ‘Skąd jesteś?’, nie znaczy, że On nie wie skąd jesteś. On wie, ale zadaje te pytania, by nas zadowolić i ucieszyć faktem zwracania się do nas.
Oto typowy przykład: „Skąd jesteś? Gdzie jest twój ojciec?” Następnie Baba wyjaśnia, co zaszło 20 lat temu! Zauważcie to! Z jednej strony pytanie, z drugiej objawienie. Pytanie jest dla waszej satysfakcji. Objawienie jest zaś wyrazem Jego Boskości. Naprawdę byliśmy tego dnia zdumieni, gdy Swami wyjaśnił wszystko, co się zdarzyło.
Znam każdego
Pewnego dnia jeden z chłopców czekał na wyniki egzaminów, które jeszcze nie zostały ogłoszone. Baba zaczął rozmawiać z chłopcami i do tego chłopca powiedział: „Słuchaj, twój brat studiuje w kampusie Whitefield. Ty studiujesz w kampusie Prasanthi Nilayam. Znam was obu. A twoja siostra jest w kampusie Anantapur – ją też znam. Twój brat otrzymał ocenę ‘O’ (wyróżniająca), a ty tylko ‘A’ (doskonała).”
Wtedy ja się odezwałem: „Swami, czy Ty znasz jego brata i siostrę?”
„Znam każdego. Nie tylko tutejszych studentów. Znam wszystkich na całym świecie. Znam studentów, ich braci, siostry, rodziców, dziadków – znam każdego.”
I tu nastąpiło ważne stwierdzenie Baby. Zwracając się do chłopców powiedział: „Chłopcy, jesteście tak młodzi, nie rozumiecie Mnie. Myślicie, że się do was nie odzywam. Myślicie: ‘Swami nie patrzy na mnie.’ Ale ja znam każdego. Znam członków waszej rodziny. Znam wasze oceny z każdego przedmiotu. Tak, wszystko to znam!” Tak powiedział Bhagawan. Powiedział też: „Nigdy nie sądźcie, że jesteście z dala od Bhagawana. Nigdy nie miejcie odczucia, że się do was nie odzywam. Mogę nie mówić do was; mogę nie patrzyć na was; ale znam tutaj każdy szczegół każdego.”
Zrób to sam
Któregoś dnia z rana Swami rozmawiał ze studentem MBA. Student ten skończył studia inżynierskie i przygotowywał się do magisterium. Swami popatrzył na niego i rzekł: „Hej ty, chłopcze. Ubiegałeś się o pracę. Hmm, wiem. Ale nie otrzymałeś jej. To też wiem.”
Wtedy ja się wtrąciłem: „Swami, skoro wiedziałeś, dlaczego nie sprawiłeś, żeby otrzymał pracę? (Śmiech.) Dlaczego mówisz, że nie otrzymał pracy?”
A Baba zwrócił się do chłopca i rzekł: „Mam mu powiedzieć, co się zdarzyło?”
Chłopiec powiedział: „Swami, proszę, ja nie powiem.” (Śmiech.)
Wtedy Swami wyjaśnił: „Ten chłopiec nie wypełnił formularza podania. Jego matka to zrobiła, dlatego nie otrzymał pracy. Twoja matka nie może wypełniać za ciebie formularza wniosku o pracę. Sam musisz go wypełnić. Nigdy tak nie postępuj. Jeśli ty starasz się o pracę, ty sam masz wypełnić formularz. Nikogo innego o to nie proś.”
Dalej powiedział: „Czy jeśli jesteś głodny, wystarczy gdy twoja matka zje w twoim imieniu? Jeśli złamiesz nogę, twoja matka nie może nosić bandaży, nie! Musisz sam je nosić. Tak więc, każdy musi pracować na swoje wyzwolenie, na swoje zbawienie. Nie możemy prosić nikogo, by zapracował za nas na naszą mokszę (wyzwolenie).”
Cofnięcie pociągu
W tym miejscu, moi przyjaciele, mogę opowiedzieć wam coś z własnego doświadczenia. Jechałem pociągiem z Hyderabadu. Mam tę słabość, że tracę poczucie czasu, gdy zaczynam mówić o Swamim. To jest moja słabość, ale nie mogę nic na to poradzić. Jest za późno na żal lub poprawę, a poza tym czuję, że nie jest to konieczne! Dlaczego? Gdy wielbiciele są tak spragnieni słuchania, gdy mam tyle rzeczy do opowiedzenia, dlaczego nie miałby się tym podzielić? W końcu to i tak nie ma znaczenia.
Tak więc, pewnego czasu zdarzyło się, że jechałem pociągiem i ktoś – naczelnik stacji kolejowej – powiedział: „Panie Anil Kumar, słyszałem, że dziś wieczorem miał pan piękny wykład w mieście. Nie mogłem przyjść na to spotkanie, ponieważ, jak pan widzi, jestem na służbie. Wypije pan filiżankę kawy?”
Zaprosił mnie do swojego klimatyzowanego biura. Było jeszcze trochę czasu do przyjazdu pociągu, dlatego przyjąłem propozycję i popijałem kawę. Zawsze lubię wypić filiżankę gorącej kawy. (Śmiech.) Gdy piłem kawę, ów człowiek spytał: „O czym pan mówił? Na jaki temat?” To mi wystarczyło! (Śmiech.)
Zacząłem mówić. (Śmiech.) Nagle, człowiek ten spojrzał na zegarek i powiedział: „Panie Anil Kumar, myślę, że pora na pociąg. Chodźmy sprawdzić.”
Poszliśmy na peron i stwierdziliśmy, że nie tylko pociąg przyjechał, ale już opuszczał peron.
„Ach, co ze mnie za głupiec! Pociąg już odjechał.”
Do naczelnika stacji powiedziałem: „Proszę pana, to pańska wina. Muszę czekać na następny pociąg. Może on przyjechać, albo nie. Pociągi tu zawsze się spóźniają – to ich ‘punktualność’. Co więc mam zrobić?”
Mężczyzna odrzekł: „Niech się pan nie martwi!”
Ja mu na to: „Miło, że pan mówi ‘Nie martw się’, ale ja będę musiał ‘ponieść ten krzyż’.”
Poczułem się okropnie. „Swami, proszę, pomóż mi, gdyż muszę być w koledżu. Pomóż mi, proszę!”
O ile mi wiadomo, coś takiego nigdy przedtem się nie zdarzyło. Pociąg zaczął się cofać! (Śmiech.) Nigdy nie widziałem, by pociąg się cofał. Wrócił i zatrzymał się. Wsiadłem do pociągu – tak! – i wtedy pociąg ponownie ruszył.
„Hejże, Babo! Ty potrafisz też zawrócić pociąg! Ach!”
To przydarzyło się mnie, więc mogę zaświadczyć. Wielu ludzi opowie wam tę historię, gdy będziecie z nimi rozmawiać. Jest takie miejsce o nazwie Kajipet w pobliżu Hyderabadu, gdzie wszyscy mówią o tym cudzie. To się rzeczywiście zdarzyło. Pociąg, który opuścił stację, zaczął się cofać. Tak, tak było!
Odwiedziłem dom starców
Bhagawan właśnie wrócił z Bangalore po letniej szkole. Stojąc spytał mnie:
„Anil Kumar, czy wiesz dlaczego jestem później. Znasz przyczynę spóźnienia?”
„Swami, skąd mam wiedzieć? Nie wiem.”
Swami powiedział: „Po drodze odwiedziłem dom starców. Miejscowi ludzie Organizacji zaczęli prowadzić ośrodek dla starych ludzi i wszyscy tam przebywają. Odwiedziłem ten ośrodek.” Potem Swami zaczął opowiadać o wizycie.
„Spędziłem tam godzinę ze starymi ludźmi. Dałem im ubrania i słodycze. Żartowałem i rozbawiłem wszystkich.”
Miło, bardzo miło było tego słuchać! Dalej Swami przedstawił nam kilka szczegółów.
„Ludzie, którzy prowadzą tamten ośrodek, dom dla starych, napotykają wiele problemów. Jest pewna opozycja ze strony miejscowych. Są ludzie, którzy nie chcą współpracować.”
Wtedy ja spytałem: „Swami, co należy więc zrobić? Jeśli ludzie miejscowi stanowią zagrożenie, wyzwanie dla władz, jak mają prowadzić ośrodek – to centrum dla starszych obywateli? Jak?” (Albo to, co w USA nazywacie ‘centrum młodych dorosłych’, gdyż nikt nie chce być nazywany ‘starym’. Nikt nie jest stary – nie, wszyscy są młodzi, zawsze młodzi! Młodzi dorośli, to wszystko.) „Tak więc, Swami, co można zrobić?”
Wtedy Baba powiedział: „Każdy dobry program musi stawić czoła wyzwaniom. Z powodu przeciwności nie należy uciekać. Nie powinniście ulegać strachowi z powodu krytyki. Powinniście oprzeć się wszystkim problemom, wszystkim trudnościom, wszystkim przeciwnościom i iść do przodu. Będziecie mieć błogosławieństwo Boga.”
Jest to przesłanie dla nas wszystkich: Nie powinniśmy ulegać obwinianiu, obrażaniu, napadom, cokolwiek to będzie – straty, krytyka czy cokolwiek. Ale powinniśmy zacząć robić coś dobrego w imieniu Boga i wówczas jesteśmy skazani na powodzenie, gdyż nad tym wszystkim jest Bóg, który pobłogosławi nasze starania.
Kilku studentów jest uprzywilejowanych
Pewnego wieczora Bhagawan zaczął mówić o czymś szczególnym. Powiedział: „Spośród wielu studentów kilku jest uprzywilejowanych. Są szczególnie pobłogosławieni, gdyż mieszkają ze Mną w Mojej rezydencji. Śpią przy Moim łóżku. Śpią w przedpokoju. Są bardzo, bardzo blisko Mnie.”
I dalej powiedział: „Czy wiedzieliście o tym? Niektórzy ludzie siedzą i śpią bardzo blisko Mojej sypialni.” Słuchajcie, proszę, bardzo uważnie. Są to chłopcy, którzy pracują w Szpitalu Superspecjalistycznym – studenci koledżu Swamiego.
Bhagawan mówił: „Pewnego dnia ci chłopcy wstali około północy. Co zobaczyli? Samo łóżko – nie było Bhagawana! Chłopcy zaczęli drżeć. Ich ciała dosłownie trzęsły się i natychmiast zbudzili pozostałych – razem około pięciu chłopców. ‘Gdzie jest Baba? Nie ma tu Baby – jest tylko puste łóżko!’ Wszyscy mówili będąc bardzo zaskoczeni i zmartwieni. Niektórzy nawet zaczęli płakać. Potem wszyscy się zebrali i ponownie weszli do sypialni. Tym razem zobaczyli Swamiego jak śpi tam w łóżku.”
„Innym razem zdarzyło się ...” Wszystko to są słowa Baby. Przedstawiam wypowiedź Sai cytując Go dosłownie.
„Innym razem zdarzyło się, że Swami odpoczywał, a chłopcy spali w przedpokoju. Usłyszeli jakąś rozmowę. Zaraz pomyśleli, że Swami z kimś rozmawia. Nie widzieli jednak nikogo. Swami po prostu mówił. Byli bardzo zaskoczeni.”
Swami kontynuował: „Od czasu do czasu przychodzi do Mnie Moja matka. Rozmawiam z nią. Ci chłopcy zastanawiali się: ‘Z kim On rozmawia? Nikogo nie widzimy!’ Widzą Mnie jak mówię do kogoś, ale tam nikogo nie ma. Czasami widzą, że Mnie nie ma w pokoju. Mają wiele tego rodzaju doświadczeń i często płaczą. Jednak” – jest to ważne stwierdzenie – „dopilnowuję, by zapominali o tych przeżyciach.”
Wtedy powiedziałem: „Dlaczego, Swami? Po co to robisz?”
Baba odrzekł: „Gdybym tego nie robił, wszystkie gazety opisałyby te doświadczenia! (Śmiech.) Cała rzecz dotarłaby do wszystkich. Nie chcę tego.”
Tak powiedział. Prawdę mówiąc, gdyby Swami pozwolił, żeby świat dowiedział się o takich sprawach, zabrakłoby dla nas miejsca w Prasanthi Nilayam. Cały świat zacząłby tu zjeżdżać.
Tak więc, powiedziałem: „Bhagawanie, to naprawdę zaskakujące, że niektórym przejawiasz się i wyrażasz Siebie, a przed innymi się kryjesz!”
Bhagawan odparł: „To z powodu współczucia dla was wszystkich. Z powodu współczucia dla was, sprawiam, że wielu ludzi nie rozumie Mnie. To też jest Moją lilą.” Tak powiedział Bhagawan.
[tłum. i oprac.: KMB; 2003.01.19] |
Brahma i Parabrahma
(2002.11.26) Pewien mężczyzna spytał: „Swami, mamy dwa słowa, Brahma i Parabrahma. Jaka jest między nimi różnica?”
Bhagawan powiedział: „Brahma jest niezmienny – jest Tym, który nie porusza się a istnieje, tymczasem Parabrahma jest Tym, który porusza się i wykazuje ruchliwość. Zatem Brahman jest wyższy od Parabrahmana. Brahman jest głębszy, stabilny, niesplamiony, jest to krystalicznie czysta egzystencja, gdy Parabrahman jest tym, co podlega przekształceniom i jest w ruchu.” Tak wyjaśnił różnicę między Brahmą i Parabrahmą.
Gra umysłu
„Swami, adrisztam (to co niewidoczne) zawsze utożsamiamy z pomyślnością. Czy nieszczęście również mu towarzyszy?”
Bhagawan odpowiedział: „Tak, czemu nie, skoro też jest niewidoczne. (Śmiech.) Szczęście i nieszczęście, dobry los i pech – wszystko to jest niewidoczne. Tak więc, adrisztam nie koniecznie oznacza pozytywną stronę, tak jak to na ogół przyjmujemy. W ogólnym znaczeniu mogę mu nadawać pozytywną konotację, ale etymologia, czyli źródłowe znaczenie wyrazu adrisztam to: to, co jest niewidoczne. Może więc być dobre lub złe.”
Było to bardzo dobre wyjaśnienie!
„Swami, miło to usłyszeć. Mam jednak pytanie. Czy jest to szczęście czy pech, powodzenie czy nieszczęście, widzialne czy nie – zawsze reaguję. W pomyślnych sytuacjach skaczę z radości, gdy dni są niefortunne – płaczę. Różnie reaguję. Jak to wyjaśnisz? Widoczne czy nie, różnie doświadczam. Płaczę w niepowodzeniu, a skaczę z radości mając szczęście. Jak to wyjaśnisz, Swami?”
Bhagawan powiedział: „To nic innego jak sztuczka czy gra umysłu. Szczęście czy nieszczęście, łzy czy śmiech – wszystko należy do gry umysłu. Manas znaczy 'umysł'. Ktoś, kto posiada manas, to maniszi – człowiek.”
„Swami, co więc powinienem robić? Jestem człowiekiem, maniszi, z umysłem, manasem i wszystkimi jego zachowaniami. Jak mam to zrozumieć i powiązać ze stanem adrisztam?
Jeśli, jako prawdziwie szukający bądź aspiranci wedanty czyli filozofii, jesteśmy cierpliwi, Bhagawan pośpieszy z wyczerpującym i głębokim objaśnieniem. Musimy jednak naprawdę być głęboko i szczerze zainteresowani przedmiotem. Powodowany swoją dobrocią, wyjaśnił ten problem.
„Załóżmy, że tracisz umysł.”
„Stracić umysł, Swami?”
„Tak, strać umysł!”
„Jak mogę stracić umysł, Swami? (Śmiech.) Mogę stać się obłąkany albo psychotyczny.” (Śmiech.)
„Nie, nie, nie, 'stracić umysł' oznacza 'bezmyśleniowość'. Kiedy usuniesz swoje myśli i pragnienia, umysł nie istnieje. Kiedy nie ma umysłu, nie ma reakcji. Kiedy nie ma reakcji, nie ma ani śmiechu, ani łez.”
„Nie ma śmiechu ani łez – cudowne wyjaśnienie, Swami! Jestem bardzo szczęśliwy, że wyjaśniłeś mi iż źródłem reakcji jest umysł. Kiedy umysł zostaje unicestwiony, całkowicie usunięty, nie będzie już żadnych reakcji – ani łez, ani śmiechu.”
Jest to prawdziwe znaczenie adrisztam – 'tego, czego nie widać'. Nie jest to typowa, konwencjonalna interpretacja pojęcia adrisztam jako 'szczęście lub dobry los'. Było to prawdziwe objawienie dla wszystkich zebranych tam owego wieczora.
Mówiłem w ich języku
Niewątpliwie zauważyliście, że tego popołudnia Bhagawan przyjął na audiencję nauczycieli z Zambii.
Swami rzekł: „Wiecie, mówiłem w ich ojczystym języku, suahili. Rozmawiałem w ich języku. Wszystkim się to podobało.”
„Swami, jaki język jest Ci obcy? Znasz wszystkie języki.”
„Nie, nie, w porządku. Jednakże, mówię wam, że dziś przemawiałem do nich w ich ojczystym języku. Dlatego są bardzo szczęśliwi.” Tak powiedział Bhagawan.
Ja jestem piątą wedą
Potem, ponieważ spotkanie dobiegło końca, zbierając się do odejścia wstał i spojrzał w bok. Siedziało tam czterech wysokich urzędników Uniwersytetu: obecny prorektor, były prorektor, sekretarz i kwestor. Popatrzył na nich i powiedział: „Was czterech jesteście tu niczym Ćaturweda – cztery Wedy.”
Ze swoim temperamentem, jak się chyba już zorientowaliście, nie usiedzę cicho. Powiedziałem: „Swami, ja jestem Pańćama Weda – piąta Weda.” (Śmiech.)
Epopeję Mahabharata nazywa się także Pańćama Wedą. Jak mówiłem wcześniej, Swami zwykle ma ostatnie słowo. Odwrócił się i rzekł: „Acha, Pańćama Weda! Mahabharata pełna jest wojen i konfliktów. Cztery Wedy symbolizują jedność, podczas gdy Pańćama Weda symbolizuje wojnę, konflikt i walkę.” W taki sposób ostatnie słowo należało do Niego. (Śmiech.)
Dyskurs dla nauczycieli
Wczoraj, 25-go listopada 2002 r., o pierwszej po południu dostałem wiadomość, że mam się natychmiast tam zgłosić. Poszedłem. Wszystko było przygotowane do Boskiego dyskursu Bhagawana.
Bhagawan wygłosił dyskurs do nauczycieli z Zambii i Tajlandii. Było tam parę osób z Filipin i wysp Fidżi. Właściwie byli tam reprezentanci 33 krajów, ale większość pochodziła z Zambii i Tajlandii. Wszyscy to nauczyciele, którzy przyjechali tutaj, aby odebrać dyplomy. Na pewno oglądaliście tę uroczystość 20 listopada – Bhagawan rozdawał dyplomy wszystkim nauczycielom-praktykantom. Nauczyciele ci zostali dłużej i wczoraj Swami wygłosił dla nich dyskurs. Zapoznam was z ważniejszymi zagadnieniami poruszonymi w dyskursie.
Edukacja jest zewnętrzna, gdy educare – duchowe
Dyskurs dotyczył tematyki educare. Bhagawan rozpoczął od znaczenia pojęć kształcenie (edukacja) i educare i czym się różnią. Kształcenie ma następujące cechy: 1. Jest fizyczne. Dotyczy przedmiotów i materiałów, które można postrzegać za pomocą pięciu zmysłów. 2. Jest świeckie. Jest to wiedza światowa i informacja tekstowa. 3. Kształcenie dotyczy wszystkich aspektów świata – pięciu żywiołów, pięciu zmysłów postrzegania, pięciu organów działania i szczegółów geograficznych.
Kształcenie jest całkowicie zewnętrzne i obiektywne. Kształcenie odnosi się do głowy. Cała wiedza materialna i świecka, cała światowa informacja i dane fizyczne są zapamiętywane w głowie. Zatem, kształcenie i głowa są wzajemnie powiązane. Kształcenie jest tylko informacją zachowywaną w głowie – komputerze. Myślę, że to jasne.
Natomiast educare jest inne. Jest duchowe. Jest to proces, który dotyczy rozwoju wewnętrznego, wewnętrznego postępu. Educare jest intuicyjne. Służy transformacji, a nie tylko informacji. Jest fundamentalne. Służy realizacji. Educare dotyczy bezpostaciowych aspektów wartości życia.
Prawda nie ma postaci, formy. Miłość nie ma postaci. Poświęcenie nie ma postaci. Pokój nie ma postaci. Prawość nie ma postaci. Tak więc, wartości życia są bez formy i są obecne wewnątrz. Zatem, educare wydobywa wszystko, co jest wewnątrz i nie posiada postaci – to, co stanowi fundamentalną podstawę życia. To wewnętrzne educare, które jest wysoce duchowe, pomaga nam w realizacji. Podsumowując, gdy kształcenie służy informacji, educare jest kształceniem dla realizacji i przemiany.
Bhagawan pięknie wskazał na różnicę między edukacją i educare. Całe educare znajduje się w sercu, hridaji. Zatem, edukacja jest dla głowy, gdy educare – dla serca. W taki sposób Bhagawan mówił o tych dwóch aspektach, co było dla tych nauczycieli bardzo ważne.
Educare jest fundamentem a edukacja – budynkiem
„Swami, czy kształcenie i educare są sprzeczne? Czy stanowią przeciwne bieguny?”
Swami powiedział: „Nie! Nie są przeciwnymi biegunami. Educare jest fundamentem, na którym wspiera się kształcenie, budowla. Edukacja jest domem życia, który będzie trwały jeśli educare, fundament, będzie mocny. Bez educare jako fundamentu, dom edukacji zawali się. Zatem, oba te aspekty są uzupełniające. Jedno wspiera drugie. Nie są przeciwnymi biegunami.”
W taki sposób rozwijał ten temat. Jeszcze tego samego wieczora powiedziałem: „Swami, to wyjaśnienie bardzo mi się podobało.”
On zaś dał piękny przykład: „Najpierw uczysz się liter 'A, B, C, D...', nieprawdaż? Po opanowaniu liter, zaczynasz uczyć się budować słowa. 'k-o-t = kot, d-o-m = dom, l-a-s = las'. Najpierw litery, potem słowa. Po nauczeniu się liter i słów, zaczynasz budować zdania, takie jak 'Jest kot. Jest dom. Jest las.'
Zdanie jest połączeniem słów. Słowo jest połączeniem liter. Bez liter nie ma słów. Bez słów nie ma zdań. Dlatego słowa są podstawą zdań, a litery 'A, B, C, D...' stanowią fundament słów. Podobnie, educare jest fundamentem, jak te litery 'A, B, C, D...', za pomocą których konstruuje się zdania. Edukacja jest zdaniem, które ma w sobie litery bądź educare jako fundamentalną podstawę.” Tak powiedział. Bardzo piękne wyjaśnienie!
Zakończył stwierdzeniem: „Jesteś nie jeden, lecz trzech: tym, którym myślisz że jesteś, tym, co inni myślą że nim jesteś i tym, którym naprawdę jesteś. 'Ten, którym naprawdę jesteś' jest analogiczny do liter 'A, B, C, D...'. 'Ten, co inni myślą że nim jesteś' odpowiada słowom. 'Ten, którym myślisz że jesteś' odpowiada zdaniom.” Tych trzech poziomów: słów, liter i zdań, Swami użył w tej pięknej ilustracji!
Następnie powiedział: „Nauczyciele, kochajcie swoich uczniów! Miejcie ufność w swoją Jaźń, szacunek do siebie. Jest to bardzo ważne. Rozwijajcie wiarę w Boga. Wpajajcie mocną wiarę w Boga swoim uczniom. Jest to niezwykle ważne ponieważ:
Tam, gdzie jest wiara, jest i Miłość.
Gdzie jest Miłość, jest i Pokój.
Gdzie jest Pokój, tam jest Prawda.
Gdzie jest Prawda, tam jest Bóg.
Wszystko zatem zaczyna się od wiary. Uważajcie, aby nie stracić wiary. Bądźcie gotowi stracić życie, lecz nie wiarę – w żadnych okolicznościach.”
Potem powiedział: „Ufność w siebie jest fundamentem, na którym wznoszone są ściany zadowolenia. Na nich kładzie się dach poświęcenia, zaś samorealizacja jest życiem. Jest to bardzo ważne.”
Spuchlizna na policzku Swamiego
Przechodzimy do rozmów z Bhagawanem w lipcu (2002 r.). Jak pamiętacie, podczas Guru Purnimy na prawej stronie twarzy Swami miał opuchliznę. Większość z was musiała to zauważyć. Przedstawił On wyjaśnienie na końcu jednego z dyskursów. Opuchlizna była bardzo brzydka – intensywnie czerwona. Nie wiedzieliśmy jak sobie z nią radzi.
Spytaliśmy Bhagawana: „Co to jest? Skąd się wzięło? Czego możemy się z tego doświadczenia nauczyć? Przykro na to patrzeć. Jak to znosisz?”
Bhagawan odpowiedział: „Każdy lekarz powie wam, że ból jest nieznośny. Jest to strasznie bolesne. Trwa przez 21 dni, a gdy dochodzi do naprawdę poważnego stanu, może odbić się na mózgu.”
Powaga problemu, jakiego doświadczał, była tak wielka, że nie mogliśmy na to patrzeć. Mimo spuchlizny i okropnego bólu Bhagawan wygłosił pięć dyskursów. Jak to możliwe? Wiem, że raz nie mógł w pełni otworzyć ust – ledwie tyle. (Anil Kumar demonstruje minimalnie otwarte usta.) Nie mógł też jeść. Tak poważna była to choroba.
Zapytaliśmy więc wprost: „Bhagawanie, dlaczego Sam nie wyleczysz się z tego bólu i opuchlizny? Czemu Sam się nie leczysz?”
Bhagawan odparł: „Nigdy nie będę leczył Siebie. Będę leczył wasze bolączki. Żadnych własnych problemów nie leczę. Jednak w odpowiedzi na wasze modlitwy, na wasze życzenie, na wasze pragnienie, wyleczę się – wszakże nie wcześniej.” Tak powiedział Bhagawan.
„Czy nie odczuwasz bólu, Swami? Czy nie jest to dla Ciebie bolesne?”
Odpowiedź Bhagawana jest bardzo ważna. Powiedział: „Nie uważam się za ciało. Nie jestem tym ciałem. Dlatego nie traktuję poważnie żadnej spuchlizny czy innej dolegliwości tego ciała. Nie jest ono dla Mnie źródłem bólu, ponieważ nie utożsamiam Siebie z tym ciałem. Czy rozumiecie? Ja nie jestem ciałem. Dlatego w ogóle nie czuję tego bólu.”
Chciałbym zwrócić wam uwagę na jedną czy dwie rzeczy wspomniane w Bhagawad Gicie. Bhagawad Gita wyraźnie stwierdza: „Bóg jest bez skazy. Bóg nie posiada atrybutów, ani żadnego bólu. Bóg jest w ciele, ale ciało nie jest w Bogu. Wszystkie atrybuty (organy) funkcjonują ponieważ jest w nich Bóg. Jednak te atrybuty nie znajdują się w Nim.”
Zadziwiające było to jak On wypełniał rozkład zajęć dnia, jak poruszał się po audytorium rozmawiając ze wszystkimi delegatami, którzy uczestniczyli w konferencji, bez jedzenia czegokolwiek! Nie mogliśmy uwierzyć. Jest to tajemnica Jego Boskości.
Chciałbym podzielić się z wami ważną kwestią: po paru dniach nie było już spuchlizny na twarzy Swamiego. Wszystko było normalnie. Zdobyłem się jakoś na odwagę by spytać Swamiego: „Swami, czy z Tobą już wszystko w porządku? Nie widzę żadnej spuchlizny. Bardzo dobrze, Swami! Jesteśmy szczęśliwi!”
Czy wiecie co Baba odrzekł? „Anil Kumar, posłuchaj. Mała spuchlizna powoli urosła do rozmiarów pomarańczy. Tak była wielka! Ze wzrostem rozmiarów, stopniowo narastał też ból. Dzisiaj jednak, ponieważ opadła i całkowicie odeszła, popatrz tu – nie ma nawet nijakiego po niej śladu! Kiedykolwiek ktoś ma czyraka, albo skaleczenie, nawet po wyleczeniu i zagojeniu pozostaje znak. Chociaż była to wielka spuchlizna, teraz po zagojeniu nie ma żadnego śladu jej poprzedniej obecności.”
Oto Boskość! Oto Boskość! Wszyscy byliśmy zaskoczeni wyjaśnieniem Bhagawana. Płynie z tego następująca nauka: badha czyli ból jest bodhą czyli nauką. Bóg cierpi, by nas uczyć. Pozorny zewnętrzny ból Boga jest też okazją do przekazania wielbicielom nauk. Oto ukryta za tym cierpieniem tajemnica.
Nie marnotraw
Tego samego popołudnia Swami zaczął w naszej obecności czytać listy. Otworzył kopertę i wyjął list. Chłopiec zapisał tam dwie linijki na długiej białej kartce. Były tam tylko dwa wiersze tekstu u góry kartki. Reszta była czysta. Co Baba powiedział?
Oderwał górną zapisaną część, a resztę czystego papieru dał chłopcu mówiąc: „Wykorzystaj to. Nie chcę, byś cokolwiek marnował, nawet papier.” Dalej Baba rzekł: „Nie marnujcie żywności. Żywność to Bóg. Nie marnujcie czasu. Zmarnowany czas to zmarnowane Życie. Czas to Bóg. Nie marnujcie energii. Nie marnujcie wody. Nie marnujcie pieniędzy. Marnowanie pieniędzy jest złem.” Tak piękne nauki przekazał chłopcom, którzy zebrali się tam tego popołudnia.
Przypominam sobie jedną z wizyt Bhagawana w internacie dla chłopców. Wysiadł z samochodu i zaraz powiedział: „Hej, podejdź tutaj! W łazience na trzecim piętrze kolega nie zakręcił kranu. Idź tam i zakręć kran! Po użyciu powinniście zakręcać krany. Nie powinniście zostawiać otwartych kranów i marnować wody.” Tak powiedział Bhagawan.
Musieliście też zauważyć, że kiedy Bhagawan wzywa was na audiencję, do pokoju wchodzi pierwszy. Gdy wszyscy pozostali wchodzą i zajmują miejsca, On osobiście włącza wentylator, a w chwili, gdy wychodzicie, wyłącza go. Dlaczego? „Nie marnuj energii. Nie marnuj elektryczności.”
Bhagawan daje najlepsze przykłady, abyśmy wszyscy uczyli się na Jego własnym życiu. Dlatego też Bhagawan ma pełne prawo powiedzieć: „Moje życie jest Moim przesłaniem. Moje życie jest Moim przesłaniem.” Ponieważ On niczego nie marnuje, powinniśmy naśladować Jego przykład i także niczego nie marnować.
Sierociniec
Innego dnia w lipcu Bhagawan z jakiegoś powodu zaczął mówić o sierocińcu. Wiecie, że Bhagawan zaadoptował około 61 sierot. Opiekuje się nimi. Zapewnia im wyżywienie i ubranie, mieszkanie i naukę. Bhagawan także zdeponował w banku jeden lakh (100 000) rupii na nazwisko każdego dziecka w formie stałego wkładu. Po zakończeniu nauki pieniądze te (wraz z narosłymi odsetkami) umożliwią im dobry start w życie.
Trzeba było widzieć tych chłopców w dniu przyjazdu. Był to cudowny widok! Bhagawan dał każdemu z nich piękną, wysokiej jakości walizkę. Każda walizka była zapełniona. Był w niej kubek, talerz, lusterko, pasta do zębów, szczoteczka, bielizna i ubrania. Wszystko, czego chłopiec może potrzebować, było w tej walizce. Dał po jednej walizce każdemu chłopcu. Podnieceni chłopcy otwierali swoje walizki, przeliczali rzeczy, zamykali walizki, i znowu je otwierali! (Śmiech.)
Będąc na wieczornej przechadzce w pobliżu Round buildings (‘Okrąglaków’) zerknąłem przez okna i zauważyłem, że chłopcy byli bardzo szczęśliwi oglądając walizki otrzymane od Bhagawana. W swojej naturze mam to, że mówię Swamiemu wszystko, co zobaczę. Powiedziałem więc: „Swami, chłopcy są podekscytowani.”
„Dlaczego? To ty wyglądasz na podekscytowanego!” (Śmiech.)
„Tak, Swami! Jestem podekscytowany, tak.”
„Dlaczego?”
„Ponieważ, gdy widzę tych chłopców podekscytowanych, naturalnie i ja się ekscytuję!”
„Co się stało?” – spytał.
„Swami, otwierali swoje walizki, przeliczali ubrania. Każdy chłopiec pokazywał swoje rzeczy innemu. Walizki miały różne kolory. Były to piękne walizki.”
Wtedy Bhagawan powiedział: „E! W dniu przyjazdu każdemu dałem trzy komplety ubrań.”
„Trzy komplety? Swami, czy to potrzebne?”
„Dlaczego nie? Jest to bardzo potrzebne!”
„Jak to, Swami?”
„Jeden komplet jest do noszenia w domu, jeden – do nagarsankirtanu (śpiewanie w procesji) i jeden – do szkoły. Tak więc, są tam trzy komplety.”
„Ach, Swami, bardzo dobrze!”
Chciałem, by Swami powiedział więcej, „Doskonale, Swami.”
Bhagawana rzekł: „Wygląda na to, że początkowe koszty projektu wyniosły dwa krory (20 milionów) rupii, włącznie z sumą depozytów bankowych na każdego chłopca.”
„Swami, czy to nie za dużo? Czy to potrzebne?”
„Tak, to bardzo potrzebne!”
I wtedy wypowiedział bardzo ważne dla każdego stwierdzenie: „Cokolwiek mówię, to robię. Cokolwiek robię, to mówię. Cokolwiek robię, cokolwiek mówię, jest to jedno i to samo. Nie mówię jednej rzeczy i robię coś innego. Nie robię czegoś, a mówię co innego. Nie! Cokolwiek mówię i robię jest to dokładnie to samo. Jestem pełen Prawdy. Jest to Mój styl życia.”
Ważne jest, byśmy wszyscy to zrozumieli, tak byśmy realizowali harmonię czy jedność myśli, słowa i czynu.
Należę do was
Innego wieczora w sierpniu, gdy Swami siedział w swoim fotelu, nagle zwrócił się do jednego z chłopców: „Daj Mi ten list.” Chłopiec zaczął biec. Przebiegł bardzo blisko mnie – tak blisko, że niemal mnie dotknął.
Bhagawan był bardzo poważny. Powiedział: „Chłopcy, powinniście nauczyć się dobrych manier. Czy, gdy siedzą tu wasi nauczyciele powinniście na nich skakać? Czy powinniście chodzić w ten sposób, że ich dotykacie? Nie powinniście tego robić! Nasza instytucja jest instytucją moralną. Powinniście szanować swoich nauczycieli. Powinniście szanować starszych. Nie powinniście siadać przy nich. Powinniście zajmować następne miejsce. To nie jest właściwe postępowanie.”
Po czym stwierdził coś ważnego. Powiedział: „Chłopcy, możecie dotykać Mnie. Możecie Mnie pociągać. Możecie być bardzo blisko Mnie, gdyż Ja do was należę. Jesteście Moi. Ale nie możecie tak samo zachowywać się w stosunku do swoich nauczycieli.”
Jest to piękna wypowiedź Bhagawana, w której twierdzi, że uczniowie są Jego własnością: „Możecie Mnie popychać, dotykać Mnie, ale wobec starszych i nauczycieli, jak również w społeczeństwie, powinniście zawsze okazywać właściwy szacunek. Powinniście wolno wchodzić do kolejki, gdy przychodzicie na darśan. Nie powinniście popychać innych.”
„Powinniście mówić im, jak mają się poprawnie zachowywać.”
Po czym spojrzał na mnie surowo i rzekł: „Nie mówisz takich rzeczy chłopcom. Ty za to odpowiadasz.”
„Swami, tak, wiem.”
„Powinieneś mówić im jak należy się zachowywać. Wy, nauczyciele, nie mówicie im tego. Również rodzice tego im nie mówią. Jak możecie oczekiwać, że się nauczą?”
„Ty tu jesteś po to, by im powiedzieć, Swami.” Tak powiedziałem do siebie. Są to rzeczy, których nie uczą ani rodzice, ani nauczyciele, więc Bhagawan bierze na Siebie ten obowiązek.
A co z resztą społeczeństwa? Uczniowie konkurują w zdobywaniu lepszych ocen. Współzawodniczą między sobą o lepsze oceny. Lecz nie rywalizują o lepsze zachowanie, dobre maniery czy o stanie się dobrym i idealnym uczniem lub studentem. Placówki oświatowe Śri Sathya Sai uczą ich ducha ideału – tego, jak zachowywać się w społeczeństwie. Placówki te są wyjątkowe.
Pieniądzom i Sai Babie nie jest po drodze
To zdarzenie (z sierpnia 2002 r.) jest przykładem z życia Bhagawana. Swami siedział na swoim fotelu, gdy nagle zawołał mężczyznę spośród wielbicieli – starszą osobę w dhoti i długiej koszuli.
„Podejdź tutaj!”
Mężczyzna przyszedł. Bhagawan przedstawił go wszystkim zebranym. Powiedział, że człowiek ten jest ‘korespondentem’ sieci szkół w stanie Karnataka.
Potem spojrzał poważnie na niego i rzekł: „Co ty robisz z tymi szkołami? Nazwałeś te szkoły Moim Imieniem. Wszystkie twoje szkoły noszą nazwę 'Śri Sathya Sai', a ty zbierasz pieniądze. Pobierasz opłaty. Zbierasz pieniądze za egzaminy, uprawianie sportu, bibliotekę itd. To bardzo źle. Nie możesz mieć Mojego Imienia i zbierać pieniądze. Pieniądzom i Sai Babie nigdy nie będzie po drodze. Nie możesz używać Mojego Imienia, jeśli chcesz w ten sposób zbierać pieniądze. Jestem całkowicie przeciwny jakiemukolwiek zbieraniu funduszy. Rozumiesz?”
Dżentelmen ten zaczął się trząść. „Swami, przepraszam. Rozumiem.”
A Baba przykazał: „Po powrocie natychmiast zwróć wszystkie pieniądze. Wszystko zwróć i napisz do Mnie. Dopiero wtedy pozwolę ci wstępować do Prasanthi Nilayam, nie wcześniej. Postępujesz niewłaściwie wystawiając na sprzedaż kształcenie – jak pastę do zębów lub zapałki. Nie powinieneś sprzedawać edukacji. To Mi się nie podoba. Nie rób tego.”
Daj nowe ubrania, jeśli ma to być sewa
Następnie Swami zauważył: „Niektórzy ludzie ofiarują innym stare ubrania i głoszą, że pomagają. Co w rzeczywistości robią? Rozdają stare ubrania. Nie jest to działalność charytatywna. Nie jest to poświęcenie. Po prostu wyrzucają stare rzeczy, to wszystko. (Śmiech.) Zatem, jeśli chcecie dawać ubrania, powinniście dawać nowiutkie ubrania. Dopiero wtedy możecie to nazywać darowizną, poświęceniem lub sewą. Nie dawajcie zniszczonych, podartych, starych, używanych rzeczy nazywając to jałmużną. Wszystko to jest grą, wszystko chwytem. Nie chcę, żebyście tak postępowali.”
W tym kontekście muszę wam powiedzieć, że w stanie Karnataka trzeba wpłacać 25 lakhów (2,5 miliona) rupii na studenta szkoły medycznej! Oprócz tego są normalne opłaty za studia i akademik lub zakwaterowanie. Wcześniej muszą wpłacać datki w wysokości 25 lakhów! Dopiero potem zostają przyjęci.
Swami śmiał się i śmiał, po czym powiedział: „Jeśli zamiast studiować medycynę złożysz te 25 lakhów w banku, plus 5 lakhów opłaty za koledż, za naukę, za sport, za gry, za egzaminy, za bibliotekę, oraz dodatkowo 10 lakhów za wyżywienie i mieszkanie, uzbiera się około 35 lakhów, jeśli więc wszystko to trzymałbyś w banku, otrzymywałbyś 35000 rupii (miesięcznie) z oprocentowania. W tej sytuacji mógłbyś siedzieć po turecku bez studiowania. Byłbyś maharadźą – królem! Po co więc chodzić na studia? Po co studiować?”
Tak więc, z edukacji robi się dziś kpinę. W Bangalore na przyjęcie do żłobka trzeba wpłacić datek w wysokości 25000 rupii! Tylko za przyjęcie do żłobka trzyletniego dziecka wymaga się wpłaty 25000 rupii! Oświata stała się bardzo komercyjna, a Bhagawan jest zdecydowanie temu przeciwny. To Mu się nie podoba.
Na koniec Swami powiedział: „Jeśli chcecie zakładać instytucje w Moim imieniu, bierzcie Mnie za przykład i wiedzcie, że cokolwiek mówię, jest to Prawda. Możecie to wszędzie sprawdzić. Moja droga jest bardzo jasna i prawa. Moje słowa są wyłącznie Prawdą. Jestem przykładem dla was wszystkich.”
W Ramajanie jest przesłanie
Kolejny epizod z sierpnia 2002 r. Tego wieczora Baba nietypowo zasiadł w swoim fotelu po audiencjach. Był rozluźniony. Patrząc na mnie powiedział mile: „Zadaj Mi jakieś pytania.”
Nie wiemy o co pytać, albo o co nie pytać, jakiego rodzaju pytań oczekiwał, w jakim był nastroju. (Śmiech.)
„Swami?”
„Tak! Zadawaj pytania.”
Pomyślałem, że dobrym wyjściem będzie spytać o Ramajane – będzie mniej ryzykowne. (Śmiech.) Gdybym zapytał o coś głębokiego z filozofii, mógłby powiedzieć: „Ty egoisto, jest tu tylu studentów. Pytaj o rzeczy, które będą dla nich pożyteczne.” Gdybym poprosił: „Swami, udziel mi jutro audiencji”, mógłby rzec: „To nie jest pytanie. Jesteś samolubny! Nawet ryba (ang. fish) jest lepsza od samoluba (ang. selfish).”
Uznałem więc, że bezpieczniej będzie spytać o Ramajanę. Rzekłem: „Swami, jest wiele utworów epickich w hinduskiej wedancie. Opowieść o Krisznie nazywa się 'Bhagawatą’. Historia Ramy to 'Ramajana'. Historia Pandawów i Kaurawów oraz ich bitwa na Kurukszetrze to 'Mahabharata'. Są to trzy ważne utwory epickie. Istnieje bardzo dużo pism mitologicznych, ale wyróżniają się te trzy. Mam jedno pytanie.”
„Jakie? Pytaj.”
„Mamy wiele wersji Ramajany: wielki święty Tulsidas napisał swoją wersję Ramajany nazywaną 'Ramaćaritamanas'. Walmiki skomponował oryginalną Ramajanę. Kobieta imieniem Molla napisała inną Ramajanę – 'Molla Ramajanę'. Mężczyzna nazywany Komban napisał jeszcze inną Ramajanę – 'Adhjatma Ramajanę'. Czym one wszystkie są? Która jest prawdziwa? (Śmiech.) Dlaczego jest ich tak wiele? Dlaczego inaczej jest z pozostałymi epopejami? Dlaczego nie ma licznych Mahabharat? Dlaczego tylko Ramajan jest wiele? Czy nie jest mylące istnienie tych wszystkich wersji? Która jest właściwa? Której powinienem się trzymać? Która jest autentyczna?”
Bhagawan roześmiał się. Okazywał wielkie współczucie. Powiedział: „Istnieje wiele wersji Ramajany, gdyż ma ona przesłanie do przekazania, o tym jak należy się zachowywać – na poziomie jednostki – w relacjach społecznych natury etycznej – w roli głowy rodziny, brata, władcy, męża, przyjaciela i ideału człowieka. Ramajana bardzo dobrze ujmuje wszystkie te aspekty. Wszystkie te role – socjalna, etyczna, moralna, indywidualna i polityczna – są zebrane razem i wkomponowane w jedną, przedstawioną szczegółowo w tej świętej epopei, w Ramajanie.
Każdy z autorów skupił się na jednym z aspektów. Dlatego mamy tak wiele Ramajan. Niektóre traktują dogłębnie aspekt oddania. Niektóre skupiły się na aspekcie socjalnym lub indywidualnym. Wyidealizowane, wielowymiarowe aspekty Ramajany przedstawiło wielu ludzi w różnych okolicznościach w różnych okresach historycznych. Dlatego mamy wiele wersji Ramajany.”
Z wiarą w Boga nie kwestionujesz Jego czynów
Uświadomiłem sobie, że mogę podjąć ryzyko, gdyż wydawało się, że jest w dobrym nastroju. Będzie więc pobłażliwy. Zaryzykowałem i powiedziałem: „Swami, jeśli Kriszna jest Bogiem, jak może pozwolić sobie na stronniczość wobec Pandawów? Czy Bóg może być stronniczy? Kaurawowie też są Jego dziećmi. Powinien być bezstronny. Cała Mahabharata pokazuje totalne trzymanie strony Pandawów. Jak więc może być Bogiem? Nie mogę tego pogodzić. W pełni zdaję sobie sprawę, że Ty wesprzesz Krisznę, jako że jesteś tym samym Kriszną. Mimo to nie potrafię tego zrozumieć. Proszę o wyjaśnienia.”
Bhagawan rzekł: „Całe twoje błędne nazewnictwo, wszystkie błędne mniemania, wszystkie nieporozumienia są oznaką twojej totalnej, całkowitej i kompletnej ignorancji. (Śmiech.) Twoja ignorancja odpowiada za ten zamęt, za ten smutny stan rzeczy. Po drugie, nie masz pełnej wiary w Krisznę jako Boga. Gdybyś całkowicie uwierzył w Boga, nigdy nie podawałbyś w wątpliwość Jego czynów. Skoro mówisz 'Kriszna był stronniczy, a jeśli był stronniczy, czy może być Bogiem?', oznacza to, że nie masz wiary w Krisznę jako Boga. Zatem, brak wiary, brak oddania i ignorancja winne są za tak wykrzywiony pogląd bądź błędne wrażenie.”
„Ach, rozumiem.” Teraz moja kolej na zabranie głosu. „Dobrze, Swami, ale jak to wytłumaczysz? Jak wytłumaczysz stronniczość Kriszny względem Pandawów? Takie jest moje pytanie. Jestem ignorantem; brak mi wiary; jestem wystarczająco głupi – przyjmuję to. Ale jaką Ty masz odpowiedź na moje pytanie o stronniczość Kriszny wobec Pandawów? Czy On może być taki?”
Wtedy Swami odpowiedział: „W porządku, odpowiem ci wprost. Pandawowie kompletnie zawierzyli Krisznie. Pandawowie stosowali się do poleceń Kriszny totalnie i bezwarunkowo, a ponieważ w pełni się Mu oddali, Kriszna wspierał ich. Byli Mu całkowicie oddani. Nie było to oddania częściowe, warunkowe czy 'na pół etatu'. Ich oddanie było totalne. Byli w pełni Mu oddani w czasie poniżenia, w czasie przyjemności i bólu, w sytuacjach krytycznych i podczas wojny. Dlatego Kriszna ich popierał. Jak możesz mówić, że był stronniczy?”
„O, Swami! Przegrałem sprawę! (Śmiech.) Teraz rozumiem. Bóg nie może być stronniczy. Może się wydawać stronniczy, ale tylko z powodu naszej ignorancji. Zatem, jeśli chcemy, by Bóg stał po naszej stronie, musimy totalnie przestrzegać Jego przykazań. Musimy rozbudzić w sobie bezwarunkową do Niego ufność.”
Swami odrzekł: „Gdybyś wiedział to wcześniej, nie zadawałbyś tego pytania!” (Śmiech.)
Wtedy stwierdziłem: „Swami, sam powiedziałeś, że jestem ignorantem. Dlatego, naturalnie zadałem to pytanie. (Śmiech.) Moje pytanie jest uzasadnione, podczas gdy Twoja odpowiedź uwolniła mnie z ignorancji. Już nie jestem w tej materii ignorantem.” (Śmiech.)
Wszyscy się śmiali. Na tym zakończyła się ta wieczorna sesja.
Lekarze z Bombaju
Ostatni epizod z sierpnia 2002 r. Zdarzyło się tak, że tego popołudnia otrzymałem niespodziewanie wiadomość, że mam się natychmiast zgłosić w Mandirze. Zabrakło mi czasu na moją zwykłą gorącą kawę. Przywykłem do bardzo, bardzo gorącej kawy. (Nie dopuszczam nigdy żadnego ustępstwa jeśli chodzi o temperaturę – musi być bardzo gorąca!) Tak więc nie miałem czasu na tę kawę. Po prostu wybiegłem. Nie mogłem ryzykować spóźnienia, gdyż znam karę, jaka za to groziła – dlatego pobiegłem!
W Mandirze zobaczyłem wielu ludzi, którzy już się tam zebrali. Później dowiedziałem się, że wszyscy oni byli lekarzami z Bombaju – około pięciuset osób. Tak, 200 pań i 300 panów – wszyscy to lekarze. Przyjechali do Prasanthi Nilayam, by zobaczyć się z Bhagawanem. Poprzedniego dnia złożyli wizytę w szpitalu superspecjalistycznym w Bangalore, a tego dnia rano byli w Superspecjalistyccznym Szpitalu w Prasanthi Nilayam. Teraz wszyscy czekali na audiencję. Bhagawan udzielił im zbiorowej audiencji, a nie indywidualnie. Dostąpiłem błogosławieństwa bycia tam i tłumaczenia Jego wystąpienia, a robiąc to, także i ja radośnie je przeżywałem.
Chociaż tłumaczenie jest zadaniem trudnym i stawia wysokie wymagania, jest dla mnie cenne, gdyż studiuję literaturę Sai. Bardzo jestem zainteresowany Przesłaniem Sai, dlatego nie ma znaczenia, co ludzie o mnie myślą. Skorzystam z każdej sposobności tłumaczenia, tak jak z tej z lekarzami. Nie szkodzi, jeśli popełniam błędy lub jestem dość często poprawiany, ku uciesze wszystkich. To się po prostu nie liczy. Czasami nawet zapominam tłumaczyć, a zamiast tego mówię: „Abba! Co za stwierdzenie, Swami!” (Śmiech.)
Wtedy, przy takich okazjach, Swami odpowiada: „Co ci się stało? Jesteś tu po to, by tłumaczyć cokolwiek mówię. (Śmiech.) Co znaczy ta ekstaza? Opamiętaj się.” (Śmiech.)
Ja Mu mówię: „Swami, nie jestem mechanicznym głośnikiem (śmiech), nie jestem elektronicznym gadżetem. Jestem też wielbicielem. Bardo podoba mi się Twoje przesłanie. Przepraszam.” A potem tłumaczę. W taki sposób do tego podchodzę.
Dziś całe życie jest sztuczne
Tamtego dnia Swami zaczął rozmawiać z ową grupą. Nagle zwrócił się do 70-letniego lekarza i powiedział: „Przeszedłeś operację serca, tak?”
„Tak, Swami” – odpowiedział lekarz.
„Ach, w porządku. Dziś rano odwiedziłeś Super Speciality Hospital i poddałeś się badaniom, tak?”
„Tak, Swami.”
Potem powiedział: „Wiem – jesteś lekarzem, a także pacjentem. Nic nie szkodzi. Wiem, bardzo dobrze. Wszyscy lekarze powiedzieli, że nic ci już nie dolega, prawda?”
„Tak, Swami.”
„Mogę przebywać tutaj, ale wiem wszystko, co się dzieje wszędzie – wiem.”
Lekarz poinformował: „Swami, mam wewnątrz stymulator serca. Dzięki niemu jakoś sobie radzę. Jest sztuczny, Swami.”
„Każdy w tym świecie jest sztuczny, nie tylko ty. Całe życie dzisiaj jest sztuczne. Nie martw się. Nie tylko twój stymulator! (Śmiech.) Każdy jest sztuczny. Całe życie jest sztuczne. Nie martw się.” Następnie dodał: „A gdzie masz serce? Gdzie jest twoje serce?”
„Swami, jest wewnątrz.”
„Acha, serce (ang. heart) jest wewnątrz, a artyzm (ang. art) na zewnątrz. Jeśli artyzm pochodzi z serca, jest interesujący. Ale dzisiaj nawet artyzm też jest sztuczny (ang. artificial), Nie pochodzi z serca, dlatego całe życie jest sztuczne.”
Tak powiedział Swami. Były salwy śmiechu i owacje. Wszyscy się śmiali.
Lekarze, patrzcie na Mnie!
Następnie Swami rzekł: „O lekarze, popatrzcie na Mnie. Mam 77 lat. Nie noszę okularów. Widzę każdy odległy przedmiot, tak, i nigdy nic Mnie nie boli, na nic nie cierpię. Nie zażywam żadnych pigułek ani środków wzmacniających – nic. A przecież jem tylko garstkę ragi malt. To wszystko – tylko ragi malt. Nie pijam żadnej kawy czy herbaty, ani nie jem śniadania w postaci idly, wad czy dos, tak jak wy. Spożywam wyłącznie ragi malt. Kolejnego dnia jem to samo i nic innego w międzyczasie. Musicie zrozumieć, że jestem całkiem silny i energiczny.
Jaką mam wagę? Od 55 lat ważę 108 funtów. To się nie zmieniło. Możecie sprawdzić Mi ciśnienie krwi – jest doskonałe, w normie. Możecie się dziwić 'Jak to możliwe?' Przede wszystkim w pełni panuję nad swoją dietą i pożywieniem. Nie jem żadnych rzeczy typu kurma-burma, jakie wy jecie.” (Kurma jest potrawą z pikantnych warzyw. Swami zrobił w tym miejscu rymowankę słów kurma i Burma, w której Burma jest angielską nazwą kraju Birma.) „Nie jem wszystkich tych ostrych rzeczy, nie, nie, nie – wierzcie, albo nie.
Ja nie wiem co to jest apetyt. Nie wiem co to jest głód. Po prostu są mi obce. Nigdy nie jestem głodny, nie. Ale jeśli są jacyś goście, dla towarzystwa udaję, że jem – to wszystko.”
Przyjaciele, wierzcie mi, proszę. Tysiące razy bywałem przy obiednim stole ze Swamim. Nie mówię tego z żadną dumą, lecz z całą pokorą i szacunkiem, drodzy bracia i siostry. Znacie mnie już wystarczająco, by wiedzieć, że nie jestem człowiekiem szukającym rozgłosu. Z całą pokorą powiadam wam: gdybyśmy zaczęli jeść tak jak Baba, jutro już by nas nie było (zmarlibyśmy) – po prostu koniec z nami! (Śmiech.) Cud nad cuda, On miesza tylko troszkę ryżu i troszkę rasam (sosu; tak było dawniej – teraz spożywa wyłącznie ragi malt) w taki oto sposób. (Anil Kumar demonstruje, jak szybko się to dzieje.) Hari Om Tat Sat! Następnie wstaje i odchodzi. (Śmiech.) Nie wiem, co to jest za jedzenie!
Jest człowiek, który ciągle podaje Swamidźiemu potrawy. Swami mówi mu: „Słuchaj, proszę cię, odejdź! Nie chcę więcej, nie chcę nic więcej.” Nigdy nie powie 'Chcę jeszcze', podczas gdy my nigdy nie powiemy 'Nie chcę już nic więcej.' (Śmiech.) Mówimy wręcz coś przeciwnego: „Bardzo chętnie, mój drogi.” Jesteśmy bardzo uprzejmi! Chętnie przyjmujemy wszystkie potrawy, ponieważ pokarm to Bóg! (Śmiech.) Powinniśmy przyjmować Boga, rozumiecie. (Śmiech.) Nie powinniśmy być nieuprzejmi. Ale Bóg z krwi i kości odmawia jedzenia, dlatego jest to naprawdę bardzo ciekawe.
[W tym miejscu Anil dość długo opowiadał o rozmowie na temat mantry Gajatri, co pomijam.]
Spotkałem ją 40 lat temu w Bombaju
Nagle Swami spojrzał na lekarza i powiedział: „Dziś rano byliście w Super Speciality Hospital w Puttaparthi. Niewątpliwie widzieliście pacjenta, który dostał zastrzyk warty 75000 rupii, bez nijakich oczekiwań, nawet 'dziękuję'. To powinniście wiedzieć. Wy lekarze powinniście też wiedzieć o tych technikach w naszym szpitalu. Dwóch z nich to studenci z naszego Uniwersytetu, dietetyczkami zaś są dziewczyny z naszego kampusu w Anantapur. Powinniście to wiedzieć.”
Następnie zwrócił się do jednej z pań i rzekł: „Wiecie, spotkałem się z tą panią 40 lat temu w Bombaju. Ponieważ była silna, ciągle jeszcze żyje. Zwróćcie uwagę na pamięć! Jej dom leży bardzo blisko Dharmakshetry w Bombaju. Straciła męża, a po pewnym czasie chciała znów wyjść za mąż. Powiedziałem jej 'Nie wychodź ponownie za mąż. Masz dziecko. Opiekuj się nim.' Mam rację?”
Kobieta zaczęła płakać. Jest obecnie lekarzem, wybitnym lekarzem i wykonuje mnóstwo służebnej pracy w Dharmakshetrze w Bombaju.
Swami spojrzał na nią i rzekł: „Gdybyś znowu wyszła za mąż, nie byłabyś takim lekarzem jak teraz. Nie mogłabyś pomagać tyle co teraz. Nie opiekowałabyś się swoim dzieckiem.”
I zaraz popatrzył na inną kobietę mówiąc o niej: „Ona jest twoją córką i też jest lekarzem, wiem. Ty też jesteś lekarzem, wiem. Wówczas byłaś małym dzieckiem.”
Wszyscy byli bardzo zaskoczeni. Swami znów popatrzył na tę kobietę i powiedział: „Twoja matka bardzo dużo poświęciła. Twoim obowiązkiem jest opiekować się nią. Twoje życie jest dla niej wszystkim, służ jej więc. Twoim obowiązkiem jest uszczęśliwiać ją. Dopilnuj, by nigdy nie uroniła łzy. To twój obowiązek.”
To powiedziawszy Bhagawan zmaterializował kolczyki dla córki oraz kolczyki z diamentami i łańcuszek dla matki. Następnie pobłogosławił wszystkich słowami: „Obyście wszyscy żyli długo, zdrowo i w pokoju.” Na koniec rozdał wszystkim prasadam i z wieloma grupkami pozował do zdjęć.
Matka Jezusa, Maria
(22 grudnia 2002 r.) Zadałem Bhagawanowi pytanie: „Widywałem statuę Matki Marii noszącej dzieciątko Chrystusa. Ludzie również oddają cześć Marii. W klasztorach też spotykamy figurę Marii, a także Marii z dzieciątkiem na kolanach. W Bangalore znajduje się bardzo duży kościół pod wezwaniem 'Dzieciątka Jezus'. Co to wszystko znaczy? Dlaczego ludzie oddają cześć Marii?”
Zwróćcie, proszę, uwagę co Bhagawan odpowiedział: „Tak jak wy czcicie Matkę tego ciała za urodzenie tego Awatara (chodzi o Iśwarammę), tak samo ludzie czczą Marię, matkę Jezusa, wyrażając szacunek, uwielbienie i wdzięczność za urodzenie Syna Boga. W rzeczywistości jest to akt wdzięczności. W ten sposób doszło do wielbienia Marii przez chrześcijan.”
Święci i mędrcy
Postawiłem następne pytanie. „Swami, istnieją mędrcy, których w Sanatana Dharmie (Odwiecznej Dharmie) nazywamy riszimi. W Biblii czy chrześcijaństwie jednak nie wspomina się o mędrcach. Chciałbym, byś to skomentował.”
Baba odrzekł: „Nie, nie. To co w Sanatana Dharmie nazywasz 'mędrzec' jest 'świętym' w Biblii Świętej. Święty Paweł, Święty Łukasz, Święty Mateusz, Święty Jan – wszyscy oni są mędrcami.” Oto co powiedział nam Bhagawan.
Wtedy znów ja się odezwałem: „Swami, jestem dumny, że wywodzę się z chrześcijańskiego koledżu. Spędziłem w nim około trzydziestu lat, jest to moja Alma Mater (uczelnia). To, że tak dobrze mówię po angielsku, jest zasługą chrześcijańskich misjonarzy, w szczególności Kościoła Luterańskiego w Ameryce. To oni sponsorowali nasz koledż, Andhra Christian College, w Guntur. Mam jedno pytanie wynikające z mojego bliskiego związku z teologią chrześcijańską.”
Swami był w dobrym nastroju, dlatego ciągnąłem dalej: „Swami, jak mam to rozumieć, gdy chrześcijanie modląc się mówią: 'Ojciec, Syn i Duch Święty'?” Jak, jako wyznawca Sanatana Dharmy, mam to rozumieć?”
Co Baba powiedział? „Czy nie słyszałeś tego, co dość często mówię? 'Nie jesteś jeden, lecz trzech: ten o którym myślisz, że nim jesteś, ten co inni myślą, że jesteś oraz ten którym naprawdę jesteś'. Taki jest sens frazy 'Ojciec, Syn i Duch Święty'. Są tym samym.” Jakże piękną dał odpowiedź!
Dr John Hislop
„Swami, Jezusa ukrzyżowano. Jak godna pożałowania to sytuacja. Słyszałem, że Ty pokazałeś ten Krzyż wielbicielowi o nazwisku John Hislop. Czy to prawda?”
„Tak, pokazałem mu autentyczny Krzyż, na którym ukrzyżowano Jezusa.”
Wtedy powiedziałem: „Swami, jeśli możesz, gdybyś był tak dobry, chciałbym się dowiedzieć jak Hislop trafił do Ciebie, jak się o Tobie dowiedział?”
Bhagawan wyjaśnił, że dr Hislop przebywał w Kaszmirze, w 'Koronie Indii', w Himalajach, o czym musieliście słyszeć. Hislop mieszkał w Kaszmirze przez dziesięć lat szukając mędrców i świętych; ale nie mógł ich nigdzie znaleźć.
Dr Hislop znał dobrze ówczesnego Sekretarza Obrony Rządu Indii. Na jego zaproszenie odwiedził Delhi, gdzie w tym czasie przebywał Bhagawan. Tak więc, Hislop po raz pierwszy spotkał Bhagawana w Delhi. Spotkał się z Nim nie tylko na publicznym zgromadzeniu, ale także w pałacu, gdzie Bhagawan zamieszkał.
Kiedy zobaczył Swamiego, bardzo się ucieszył, że wreszcie widzi mędrca i świętego, którego szukał przez wszystkie te dziesięć lat. Sam Hislop oświadczył, że zobaczył białą aurę wokół głowy Bhagawana, co jest charakterystyczne dla szlachetnych dusz. Po spotkaniu z Bhagawanem Śri Sathya Sai Babą Hislop dał wyraz temu, że zakończył swoje duchowe poszukiwania. Od tego momentu Hislop szedł za Bhagawanem, gdziekolwiek Ten się udał.
Potem Swami sam wspomniał cud, jakiego doświadczył dr John Hislop. Usłyszeliśmy, że Swami poprosił Hislopa, aby przyniósł wielki żelazny kufer pełen sari na miejsce, gdzie Bhagawan zaczął je rozdawać. Hislop podawał sari, a Bhagawan wręczał. Jak wiecie, Bhagawan zawsze rozdaje sari najwyższej jakości, nigdy drugiego gatunku. Wszystko jest najlepsze.
Ale było tam kilka prostszych sari, których Bhagawan nie rozdał. Gdy Hislop wrócił do kufra, na jego dnie zobaczył wodę, której wcześniej nie było. Gdyby woda była tam wcześniej, sari zamokłyby. Tak się nie stało. Hislop bardzo był tym zaskoczony. „Swami, co to za woda?”
Bhagawan odpowiedział: „Sari, które nie miały szczęścia zostać rozdane ludziom Boskimi Rękami, opłakiwały swoją niedolę. Były nieszczęśliwe dlatego, że nie dostąpiły dobrego losu trafienia w Boskie Ręce.” Te historię przypomniał Bhagawan tego wieczora.
Skłoniła mnie ona do zadania pytania: „Sari płaczą, Swami? Jak mam w to uwierzyć? Czy sari mają ćajtanję czyli świadomość?”
Bhagawan odpowiedział: „W tym świecie istnieje wyłącznie świadomość – to wszystko. Nie ma żadnego przedmiotu bez tej świadomości czy ćajtanji – zapamiętaj to. Ale ćajtanja, świadomość wyraża się na trzech poziomach. Na poziomie ciała jest to przytomność. Na poziomie umysłu jest to sumienie. Na poziomie Atmy, ducha lub duszy jest to świadomość.
Tak więc, przytomność, sumienie i świadomość to trzy poziomy wyrażania się ćajtanji. Innymi słowy, w przejawianiu się w stworzeniu zachodzą pewne różnice, ale zasadniczo wszystko to jest świadomością.” Taka była odpowiedź Bhagawana.
Kierowanie motocyklem i samochodem
(27 grudnia 2002 r.) Chłopcy nalegali: „Swami, chcemy, abyś obejrzał nasze przygotowania do zawodów sportowych. Prosimy, przyjdź na stadion?”
Bhagawan odpowiedział: „Nie zamierzam tam pójść. Pójdę zobaczyć przygotowania w ostatnim dniu. Chcecie, żebym przyszedł, ale jak mam pójść? Wszyscy robicie wyczyny kaskaderskie na motocyklach. Nigdy nie kierowałem motocyklem. Oczywiście, siedziałem na motocyklu – na tylnym siodełku. Ale nigdy nie prowadziłem. Tylko siedziałem z tyłu.”
„O Swami, naprawdę?”
„Tak, dawno temu musiałem wrócić z Karnatakanagepali, gdzie przebywałem z wizytą w czasie, gdy ta wioska została całkowicie zalana z powodu nadmiernych deszczów. Musiałem z tej wsi wyjechać okrężną drogą siedząc za innym człowiekiem, który kierował swoim motocyklem. Ale sam nie umiem prowadzić.”
Potem dodał: „Chłopcy, jednak umiem kierować samochodem. Wiedzieliście o tym? Prowadziłem wszystkie samochody – oprócz BMW.” (Śmiech.)
Bóg nie odróżnia kast
31 grudnia (2002 r.) Bhagawan zachował się dość ciekawie. Było to proste doświadczenie, o którym powinienem wam opowiedzieć.
Tego dnia Bhagawan mówił o bardzo wielu szczegółach. Potem zawołał osobę w podeszłym wieku i rzekł: „Słuchaj, jest pewien kierowca. Zachorował on na wietrzną ospę. Bardzo schudł i jest słaby, powiedz więc w stołówce, aby dostarczali dla całej jego rodziny śniadanie, lunch, herbatę i obiad – do czasu, aż całkiem nie wydobrzeje.”
Jego troska i Miłość sprawiły, że łzy napłynęły mi do oczu. Nie było ważne czy człowiek należał do kadry, jakie zajmował stanowisko – On obsypał swoją miłością kierowcę. Dla Boga nie ma klasy ani kasty.
[tłum.: KMB; 2003.02.09]