Kazik Borkowski (PL)

WYBÓR TEKSTÓW z „Sanathana Sarathi” (1990 – 1994)

Tłum. i skład komput.: K.M. Borkowski (Toruń)
Powielanie i oprawa: R.K. Sipak (Grudziądz)

Materiały te, będąc tłumaczeniem roboczym (bez korekty), są przeznaczone do użytku wewnętrznego Grup Sathya Sai.


Grupy Sathya Sai w Grudziądzu i Toruniu
Wrzesień 1994


Z dyskursu Bhagawana w dniu 20.10.90

Dzisiaj człowiek powinien w swoim sercu zasiewać ziarna miłości. Miłość jest Bogiem. Ani piędź nie powinna pozostać dla przywiązań i nienawiści. Człowiek powinien uprawiać czystość i harmonię myśli, słowa i czynu.

Zdarzyło się to w poniedziałek 20 października 1940 r. Oto co oświadczyłem tamtego dnia:


Wiedzcie, że zaprawdę jestem Sai
Porzućcie swoje przywiązania i dążenia;
Kończą się dotychczasowe związki.
Nikt, jakkolwiek wpływowy,
Nie może zmienić Mojego postanowienia.

Kiedy to oświadczyłem, rodziny Thammiraju, Hanumantha Rao, Bhojaraju i Seshamaraju, wszyscy jednogłośnie byli przeciw memu odejściu (z domu).

Było to w Uravakondzie. Kiedy w kimś współistnieje świadomość ludzkiego ciała i obecności Boskości, potrzebna jest pewna doza beznamiętności i wyrzeczenia, aby zamanifestować ten stan umysłu.

Gdy byłem w Uravakondzie, Przewodniczący Rady Miejskiej Bellary, Ramaraju, przyszedł odwiedzić Swamiego, którego wówczas nazywano swojsko „Raju.” Widząc Swamiego, powiedział do Seshamaraju [starszego brata Swamiego]: „Weźmiemy tego chłopca do Bellary i zatrzymamy przy sobie przez święta.” Dodał jeszcze: „Seshamaraju! Traktujesz tego młodzieńca jako zwykłego chłopca. To nie jest tak. Promienność z jego twarzy i jego czystość poruszyła moje serce. Ma on Boskie oddziaływanie. Nie daj się zwieźć. Możesz też pojechać z nim i zostać u nas.”

Przewodniczący zabrał nas stamtąd do Hampi. Nie uważajcie tego, co zaraz powiem, za chełpliwość, za coś dla zabawy albo przesadzonego. Całe towarzystwo weszło do świątyni Wirupakszy. Gdybym powiedział, że nie wejdę z nimi do świątyni, pozostali mogliby się rozgniewać albo poczuć obrażeni. Powiedziałem, że boli mnie żołądek i dlatego nie chcę wchodzić do świątyni. Wszyscy pozostali członkowie towarzystwa, włącznie z Thammiraju, weszli. Było tam 50 albo 60 osób. Ramaraju myślał tylko o Bogu i o niczym więcej. Nalegał ciągle, abym poszedł z nim. Byłem wtedy bardzo małym chłopcem. Trzymał obie moje ręce i prosił: „Proszę cię, proszę chodź.” Ale widząc moje twarde postanowienie nie nalegał już więcej.

Wewnątrz świątyni odprawiano arati dla bóstwa, ale Wirupakszy tam nie było! W sanctum był natomiast Raju! Seshamaraju rozgniewał się. Myślał, że odmówiwszy wejścia do świątyni, Raju w jakiś sposób dostał się tam i stanął w sanctum. Było to, w jego pojęciu, wielkie świętokradztwo. Nie mógł powstrzymać oburzenia. Ale Ramaraju nie myślał w ten sposób. Myślał: „Raju jest Wirupakszą, a Wirupaksza jest Raju.”

Seshamaraju wyszedł ze świątyni i stwierdził, że siedzę pod drzewem. Zawsze był bardzo podejrzliwy. Posłał kogoś do środka, aby sprawdził, czy Raju jest tam jeszcze, podczas gdy on pozostał na zewnątrz, żeby mieć oko na Raju pod drzewem. Okazało się, że Raju był w świątyni jak również pod drzewem! Seshamaraju czuł się wewnętrznie bardzo szczęśliwy, ale nic mi o tym nie powiedział, traktując to jako wyjątkowe doświadczenie dla siebie.

Potem zabrano mnie do Bellary. W czasie kilkudniowego tam pobytu, Przewodniczący przedstawił mnie różnym urzędnikom wyrażając się o mnie z wielkim uznaniem. Nie nazywano mnie w tamtych dniach „Swami” lecz tylko „Raju.” Wydawało się, że niektórzy urzędnicy sądzili, że Przewodniczący przesadza w stosunku do tak małego chłopca jak ja i nawet próbowali z tego żartować. Przewodniczący, zanim przywiózł mnie do Bellary, załatwił uszycie dla mnie koszuli i pary krótkich spodenek. Nawet jeszcze teraz jestem niski. Możecie sobie wyobrazić o ile mniejszy byłem wtedy. W tamtych dniach, tj. pięćdziesiąt lat temu, w modzie było, że młodzi chłopcy nosili szpilkę przy kołnierzu koszuli. Spinka taka była symbolem pozycji i oznaką wpływów. Przewodniczący zastanawiał się co dać mi jeszcze oprócz ubrania. Poszedł do złotnika i w ciągu godziny załatwił dla mnie złotą szpilkę do kołnierza. Przypinając ją mi do koszuli powiedział: „Raju! Powinieneś pamiętać o mnie zawsze, kiedy będziesz nosił tę szpilkę.”

Wróciliśmy do Uravakondy autobusem. Dwa dni później szkoła znów została otwarta. Szedłem do szkoły. Po drodze szpilka do kołnierza wypadła z koszuli. (Nie można jej było znaleźć.) Wtedy zaśpiewałem pieśń. Zgubienie szpilki uwolniło mnie od przywiązania (do rzeczy świeckich):


20 października był poniedziałek Wraciwszy z Hampi Baba szedł do szkoły, Wypadła szpilka do kołnierza i zaginęła. Dzień ten był dniem Transformacji.

Strata szpilki była przyczyną wielkiej przemiany.


Odeszły związki ze światem
Pielgrzymka do Hampi też była potrzebna,
Została osiągnięta wolność od
maji.

Tamtego dnia opuściłem dom. Przywiązanie do przedmiotów materialnych jest rodzajem maji (iluzji). Kiedy porzuci się te przedmioty, wtedy jest wolność od maji.

Tego samego dnia poszedłem do domu Inspektora Poborów Podatkowych, Anjaneyulu. Był on jednym z tych, którzy na widok Swamiego odczuwali rodzaj pobudki duchowej. Jego dom stał przy drodze do mojego domu. Zwykł przygotowywać coś do jedzenia i czekać, wraz z żoną, na moje przybycie. Wysyłali wtedy swoje dzieci dalej do wewnątrz, aby nie odebrali źle zachowania swoich rodziców. Jak tylko wszedłem do domu, oboje ujmowali moje stopy. Często im mówiłem: „Proszę państwa, jesteście starsi. Nie powinniście dotykać moich stóp.” Odpowiadał wtedy: „Raju, możemy wydawać się starsi w sensie ciała. Ale w materii mądrości jesteśmy bardzo mali. Tyś zaprawdę samym Kriszną.” Zwykli opisywać mnie w ten sposób. Robili to bardzo prywatnie, aby inni nie wzięli ich na języki.

Tamtego 20 października nie poszedłem do szkoły. W szkole zwykłem codziennie prowadzić modlitwy. Było tam podwyższenie z kilkustopniowymi schodami. Modlitwa obejmowała pieśń o następującym brzmieniu:

Aharaha tawa ahwana praćarita śuni tawa udara wani

Hindu Bauddha Sikha Dźaina Parasika Mussalmano Christani. [Codziennie raźnie wzywajcie do praktykowania gromkim głosem Hinduistów, buddystów, sikhów, dźainistów, parsów, muzułman i chrześcijan.]

Już w tamtych dniach było rozpoznanie jedności wszystkich religii. Niektórzy nauczyciele dziwili się, jak ten chłopiec propaguje jedność wszystkich religii.

Ponieważ nie poszedłem tego dnia do szkoły, było tam poruszenie i każdy pytał: „Gdzie jest Raju?” O zwykłej porze żaden chłopiec nie był obecny na modlitwie. Wszyscy pobiegli do domu Anjaneyulu. Nie widziałem żadnego z nich. Siedziałem wówczas na skale. Chłopcy rozmawiali między sobą: „U Raju nastąpiła jakaś zmiana. Co się z nim stało? Czyżby stało się coś w jego domu po powrocie z Hampi.”

Wówczas oświadczyłem: „Jeśli chcecie wiedzieć kim jestem, zróbcie mi zdjęcie.” Gdy zrobiono je, na zdjęciu przede mną był obraz Śirdi Sai Baby. Wtedy nikt nie wiedział, kim był Sai Baba. Na dzisiejszym spotkaniu jest tutaj obecny Anjanayya. Jest on teraz Przewodniczącym Organizacji Sathya Sai w okręgu Anantapur. Zna historię z owym zdjęciem.

Powiedziałem chłopcom, aby poszli do szkoły i rozpoczęli modlitwę.

W międzyczasie Seshamaraju posłał telegram do Puttaparthi donosząc o zdarzeniach w Uravakondzie. Rodzice przyjechali w pośpiechu do Uravakondy, aby zabrać mnie do Puttaparthi. W tamtym czasie nie było autobusów nawet do Bukkapatnam. Autobusy kursowały jedynie do Penukondy. Odtąd ludzie musieli jeździć wołowymi zaprzęgami.

Wszyscy chłopcy oświadczyli, że także chcą jechać z Raju.

W tym czasie zdarzył się tragiczny wypadek. W naszej szkole w jednej ławce siedziało po trzech uczniów. W ławce, gdzie siedział Swami, miał on z jednej strony syna Sheristadara, a z drugiej syna Inspektora Skarbowego. Obu nieźle się wiodło. Dzięki ciągłemu sąsiedztwu ze mną w klasie, ich serca uległy przemianie. W dniu, w którym opuściłem szkołę, obaj doznali bolesnego szoku psychicznego. Wołali w wielkiej udręce „Raju! Raju!” Kiedy zobaczyli, jak wsiadam do autobusu, syn Sheristadara postradał zmysły i wpadł do studni. „Nie mogę żyć bez Raju”, brzmiały jego ostatnie słowa. Drugi chłopiec również lamentował „Raju! Raju!” i nie chciał przyjmować jedzenia ani picia. Taki stan niezrównoważenia umysłowego to unmatha [wstrząs], fenomen duchowy. Wielu ludzi sądzi, że stan ten jest związany z porzuceniem przedmiotów świeckich.

W obliczu tragicznego końca tych dwóch chłopców, ich klasa w szkole została zamknięta. Do dzisiaj jest tam ławka nazywana „Ławką Sathya Sai Baby”.

(W szkole w Uravakondzie) był kierownik nazwiskiem Lakshmipathi. Zwykł on wzywać mnie do swojego biura zaraz jak przychodziłem do szkoły. Taki rodzaj uczucia nie do każdego przychodzi. Odczucia tego rodzaju mają tylko ci, którzy zdobyli błogosławieństwa za dobre czyny dokonane w poprzednich żywotach. Jak tylko wchodziłem do jego biura, zamykał drzwi. Prosił mnie, abym usiadł w jego krześle. Siadał na podłodze i masował moje stopy. Często mówiłem mu niewinnie: „Proszę pana, nie powinien pan robić takich rzeczy.” Lakshmapathi zwykł odpowiadać: „Ty nie znasz tych spraw. Ja to wiem. W tobie jest wielka śakti (moc).”

W takim stylu zdarzało się wiele rzeczy w tamtych czasach w Uravakondzie.

20 października (1940 r.) jest dniem, który zapisał się wielką przemianą w Uravakondzie. Nastąpiła znacząca zmiana u wszystkich tamtejszych uczniów. Dam wam drobny przykład tego, jak wielkim uczuciem i miłością mnie darzyli. W następnym dniu po moim odejściu, inny chłopiec wszedł na podwyższenie w szkole w celu poprowadzenia modlitwy. Zaczął się modlić, ale zalał się łzami. Przypomniał sobie Swamiego i nie mógł kontynuować. Gdy zaczął płakać, rozpłakali się wszyscy zebrani w sali. Modlitwa zamieniała się w lament. Kierownik powiedział: „Nie musimy się modlić. Sam płacz jest modlitwą.” Od tego dnia sala modlitw była zamknięta, a później zamieniono ją na sakralny pokój wystawowy.

SS, 33, No. 11 (Nov. 1990); str. 282-286  


Statua Hanumana

[W artykule omawiającym zmiany w Prasanthi Nilayam związane z nadchodzącą wtedy 65-tą rocznicą urodzin Swamiego napisano m.in.:]

Inżynierowie i rzeźbiarze pracowali nad gigantyczną 65-stopową [~20 m] statuą Hanumana na szczycie Vidyagiri górującym nad stadionem Hill View. Imponująca statua będzie nie tylko cudem artystycznym, ale także inspirującą figurą dla milionów wielbicieli, którzy przybędą po błogosławieństwa Bhagawana. Gigantyczna statua przedstawia Hanumana niosącego górę Sandźiwa, którą uważa się za miejsce, gdzie rosną wszystkie rodzaje ziół przywracających życie. Kiedy w czasie walki między Lakszmaną i Indridźitem [Meghanadą], Lakszmana stracił przytomność i sądzono, że już prawie nie żyje, posłano Hanumana do Himalajów, aby przyniósł pewne rośliny lecznicze z góry Sandźiwa. Aby uniknąć straty czasu na poszukiwanie przywracających życie ziół, Hanuman podniósł całą górę Sandźiwa i przyniósł na Lankę. Bhagawan Baba wielokrotnie przedstawiał Hanumana jako najwyższy przykład oddania poprzez absolutną służbą dedykowaną Panu. Statua Hanumana na szczycie Vidyagiri, która będzie dominowała w okolicy na przestrzeni wielu mil, będzie potężnym i inspirującym przypomnieniem wielbicielom, że bezinteresowna, niestrudzona służba jest drogą do realizacji Boga.

SS, 33 (1990), 301  


Prawda najwyższą dharmą

Pewnego razu odbyły się zawody pomiędzy Wiroćaną, synem Prahlady, i Sudhanwą, synem mędrca Angirasa. Uzgodniono, że ten kto przegra powinien stracić swoje życie na rzecz zwycięzcy. Obaj, będąc przekonani że Prahlada będzie całkowicie bezstronny i uczciwy, prosili go, aby został sędzią tych zawodów. Prahlada zgodził się być sędzią ponieważ ślubował trzymać się prawdy, bez zważania na jakiekolwiek inne sprawy. Po obejrzeniu zawodów Prahlada oświadczył, że Sudhanwa jest zwycięzcą, a jego własny syn, Wiroćana, pokonanym.

Nie mogąc pohamować swej radości z wyroku, Sudhanwa objął Prahladę i powiedział: „Prahlado! To dzięki takim niezachwianym stronnikom Prawdy świat jest pełen chwały. Gdyby nie było prawych ludzi na ziemi, jakże na świecie mogłoby być światło? Prahlado! Z powodu twego przywiązania do prawdy, wydałeś werdykt przeciwko swemu synowi.” Prahlada wiedział, że ten, kto przegra zawody musi zapłacić fant w postaci swego życia. Jednak to nie powstrzymało go przed ogłoszeniem wyroku przeciw swemu synowi. „Nie ma wyższej dharmy [prawości] niż prawda”. (Satja nasti paro dharmah). Prahlada nie zawahał się powodowany poczuciem rodzicielskiej miłości. Nie ronił łez. Przyjmował skutki swego wyroku z poczuciem spełnienia.

Uznając skrajne oddanie Prahlady prawdzie i prawości, Sudhanwa oświadczył: „Prahlado! Twoje umiłowanie prawdy przywróci życie twemu synowi. Nie żądam jego życia (jako nagrody za moje zwycięstwo). Oddaję ci życie twego syna.”

Dharma ewa adharmo hanti. Dharmo rakszati rakszitah” (Dharma niszczy tego, kto jej szkodzi. Dharma ochrania swego obrońcę). „Prahlado! Trzymałeś się dharmy. Dzięki temu uratowałeś syna.” W ten sposób Sudhanwa wynagrodził Prahladę.

SS, 36 (1993), No 10 (October), 255/256  


Nauki Mahabharaty

W Mahabharacie Śakuni reprezentuje wątpliwość (anumana). Kama symbolizuje brak wiary (awiśwasam). Kiedy się schodzą takie dwie cechy, pojawia się asuja (zawiść) w postaci Durjodhany. Zawiści towarzyszy niegodziwość w postaci Duhśasany. Gdy te cztery cechy spotykają się, los Kaurawów zostaje przypieczętowany. Kaurawowie reprezentują złe myśli, złe zamiary, złe czyny i złe przywiązania.

Kriszna jasno przewidział los Kaurawów na długo przed bitwą na Kurukszetrze. Powiedział On Ardźunie: „Powstań. Przygotuj się do wojny. Sprawiedliwość zwycięży. Samolubstwo dozna klęski. Taka jest dharma każdej epoki. Rodzicom tych niegodziwców nie pozostanie ani jedno dziecko, które mogłoby wykonać ostatnie obrządki. Taki jest wyrok losu.” Kriszna zakończył swoje wezwanie do Ardźuny oświadczeniem, że musi nastąpić ulewa strzał, aby zapewnić światu pokój po zniszczeniu niegodziwego Karny, Śakuni i innych we wznieconym przez nich ogniu nienawiści.

Przez wieki niegodziwi zachowywali się podobnie do Kaurawów i spotykał ich los, na który sobie zasłużyli. Dla nikogo nie ma ucieczki od skutków jego działań. Śmierć może nadejść w każdej chwili, w każdym miejscu, w każdej formie. Nikt nie może przewidzieć momentu, albo sposobu, na jaki ktoś umrze. Jest to już z góry przesądzone. Nie ma sensu analizowanie za i przeciw takich zdarzeń. Nawet dobrych wielbicieli niekiedy opanowują wątpliwości i dysputują o błahostkach.

Pewnego razu Kriszna postanowił zabić Dźarasandhę. Ale kiedykolwiek Dźarasandha wychodził ze swego miasta, by walczyć z Kriszną, ten ostatni uciekał z pola bitwy. Czy Kriszna bał się Dźarasandhy? W żadnym razie. Kriszna chciał znaleźć odpowiedni sposób, aby pozbawić Dźarasandhę życia. Kriszna miał plan. Za każdym razem, gdy Kriszna udał się, by rzucić wyzwanie Dźarasandzie, ten wściekał się. Wychodził, by walczyć z Kriszną. Kriszna wycofywał się. Poprzez kilkukrotne powtórzenie tej taktyki Dźarasandha był zmuszany do tracenia siły na daremną wściekłość. Ludzkie siły umniejszają się znacznie na skutek gniewu. Czas życia człowieka zostaje poszatkowany nożycami zawiści, gniewu i nienawiści. Zawiść jest główną przyczyną skracania życia człowieka; kiedy człowiek złości się, całe jego ciało drży. Krew się rozgrzewa. Potrzeba trzech miesięcy, aby krew znowu ostygła. Jedna chwila gniewu może spożyć energię zdobytą przez sześć miesięcy jedzenia. Oto jak gniew osłabia. Przez systematyczne osłabianie Dźarasandhy Krisznie ostatecznie udało się go uśmiercić.

Rozważcie przypadki Hiranjakszy i Hiranjakaśipu. Nie byli to zwykli ludzie. Były to inkarnacje Dźaji i Widźaji [ang: Jaya i Vijaya], boscy strażnicy przy bramie siedziby Pana (w Wajkuncie). Hiranjakaśipu opanowała gorzka nienawiść do Wisznu jako zabójcy jego brata, Hiranjakszy. Szukał Wisznu we wszystkich możliwych do pomyślenia miejscach – w oceanie, głęboko pod ziemią i w niebie – ale nie mógł go znaleźć. Czy Wisznu uciekł ze strachu przed Hiranjakaśipu? Nie. Był On wszechobecny. Nie mógł jednak sam tego oznajmić. Spowodował, by oświadczył to syn Hiranjakaśipu, Prahlada. Ojciec powiedział do Prahlady: „Ty prostaku! Ciągle wysławiasz Hari [Wisznu]. Gdzież jest ten Hari? Pokaż mi go. Przeszukałem każdą cząstkę Wszechświata. Nie znalazłem go. Jestem więc Panem, którego powinieneś wielbić.” Prahlada odparł: „Jakże mógłbym wielbić wroga Hari? Hari jest wszędzie.” „Czy możesz go pokazać?” – spytał ojciec. „Oczywiście” – odpowiedział Prahlada. „Czy jest on w tej kolumnie?” „Tak, jest tam” – powiedział Prahlada. Pan wyszedł z kolumny potwierdzając wiarę swego wielbiciela. Prahlada zaręczał wszechobecność Pana, a Pan dowiódł prawdziwości jego wiary. Dla niewierzącego Pan jest niewidoczny.

To, że Pan ujawnia swoją obecność w pewnych sytuacjach albo nie, nie powinno być przedmiotem osądów wąskiego ludzkiego pojmowania. Pan ujawnia swoje moce tylko we właściwym momencie – kiedy dojrzeje po temu czas. Tak jak owoc potrzebuje czasu na dojrzenie, On też czeka na stosowną chwilę. Jest niewłaściwe spekulować o naturze Boskich czynów. Nawet wszechmocny i wszechwiedzący Pan Bóg musi respektować czynnik czasu. Musi postępować zgodnie z regułami Kosmicznej Gry. Nie może łamać własnych reguł i ustaleń, podobnie jak władze odpowiedzialne za ruch na drogach nie mogą przekraczać ustalonych przez siebie przepisów.

Na przykład, Bóg obdarzył lampę mocą rzucania światła, a wiatr mocą zdmuchnięcia lampy. Kiedy lampa jest wystawiona na wiatr, Pan nie nakaże wiatrowi, aby nie zdmuchnął lampy. Wszystko w stworzeniu musi postępować zgodnie z prawami istnienia. Pięć żywiołów podlega prawom, których muszą przestrzegać.

SS, 36 (1993), No 9 (September), 229/231  


Symbolizm Ramajany

Pod koniec jadźni [ceremonia ofiarna] przed Daśarathą w ogniu ofiarnym wyrosło bóstwo niosące w rękach czarę z pajasam (słodka potrawa). Co wyjątkowego jest w tym pajasam? Reprezentowało ono esencję wszystkich Wed. Gdy trzy królowe Daśarathy spożyły pajasam, Daśaracie urodziło się czworo dzieci – Rama, Lakszmana, Bharata i Śatrughna. Rama reprezentował Jadźur Wedę, która jest ucieleśnieniem dharmy. Lakszmana, który ciągle był pochłonięty recytacją imienia Ramy i zawsze był gotów do służenia, reprezentuje Rig Wedę. Bharata, który zawsze uwielbiał śpiewać imię Ramy i rozkoszował się intonacją Boskiego imienia, reprezentuje Sama Wedę. Śatrughna, który zawsze oddany był służeniu pozostałym trzem braciom i który zwalczał wewnętrznych i zewnętrznych wrogów, reprezentuje Atharwana Wedę.

[...] Na symbolizm Ramajany można spojrzeć z innego kąta widzenia. Ludzkie ciało, z jego pięcioma narządami postrzegania (dźńanendrije) i pięcioma narządami działania (karmendrije) reprezentuje rydwan, Daśarathę. Serce jest Ajodhją, tym co nie jest łatwo dostępne. Serce jednak podlega przyjemności i bólowi. Ciało jest związane z trzema gunami: sattwą, radźasem i tamasem. Symbolicznie, spośród trzech żon Daśarathy, Kauśalja reprezentuje sattwę, Sumitra – radźogunę, a Kajkeji – tamogunę. Oznacza to, że ludzkie ciało jest poślubione trzem gunom. Jaką dharmę powinno realizować ciało? Czterorakie puruszarthy (cele życia), to cele przepisane człowiekowi: dharma, artha, kama i moksza. Czterech braci można rozpatrywać jako symbole tych czterech celów. Artha (dostatek) powinna być odnoszona do dharmy (prawości), a kama (pragnienia) należy odnosić do mokszy (wyzwolenia). Dzisiaj człowiek ignoruje dharmę i mokszę a podąża jedynie za arthą i kamą. W rezultacie staje się ofiarą smutku i nieszczęścia.

SS, 33 (1990), No 5 (May), 115  


Cztery Wedy w Ramajanie

Należy dobrze zrozumieć alegoryczne znaczenie historii z Ramajany. Rama odpowiada Jadźur Wedzie, jako że był on ucieleśnieniem dharmy. Lakszmana cenił słowa Ramy jak prawo i postępował zgodnie z nimi. Zawsze intonował imię Ramy. Reprezentuje on Rig Wedę. Bharata reprezentuje Sama Wedę, jako że zawsze śpiewał o chwale Ramy. Śatrughna reprezentuje Atharwa Wedę. Zatem czterech synów imperatora Daśarathy z Ajodhji reprezentuje cztery Wedy. Stolica Daśarathy, Ajodhja, symbolizuje miejsce, do którego wróg nie ma dostępu. Daśaratha symbolizuje pięc narządów działania (karmendrije) i pięć narządów poznania (dźńanendrije). Trzy królowe Daśarathy: Kauśalja, Sumitra i Kajkeji, reprezentują guny: sattwy, radźasu i tamasu. Jeśli wewnętrzne znaczenie Ramajany zostanie poprawnie zrozumiane, posłuży ona jako podręcznik idealnego życia dla całej ludzkości.

SS, 37 (1994), No 1 (January), 13  


Mantra Gajatri

Weźmy na przykład mantrę Gajatri; zaczyna się ona od Bhur Bhuwah Suwaha, w którym „Bhur” jest Bhuloką (tym światem, w którym żyjemy), „Bhuwah” jest drugim światem, a „Suwaha” jest światem promieniowania. Wszystkie te światy są wewnątrz ludzkiej istoty. Człowiek jest ucieleśnieniem trzech faz czasu (przeszłości, teraźniejszości i przyszłości) i trzech zdolności: stwarzenia, podtrzymywania i dezintegracji. Jest on więc ucieleśnieniem źródła Pradźńa Najwyższej Świadomości.

SS, 37 (1994), No 1 (January), 18  

Zapal własną lampę

Żyjesz teraz w ciemności, w ignorancji. Wiedza, iż jesteś Boską Iskrą zamkniętą w okrywie błogości, inteligencji, uczuć, wrażeń i substancji organicznych – wiedza ta jest światłem. Musisz zapalić własną lampę. Nie możesz iść wciąż w świetle czyjejś lampy. Nie możesz żyć z pieniędzy czyjegoś portfela. Miej własne pieniądze – tylko wtedy będziesz wolny. Sam zdobywaj wiedzę. Ale nawet wiedzieć nie wystarczy – musisz wiedzy doświadczyć. Studnia zawiera wodę, lecz to nie wystarcza. Trzeba ją zaczerpnąć wiadrem i użyć do mycia i ugaszenia pragnienia.

— BABA SS 33, Nr 11 (okładka).


File translated from TEX by TTH, version 3.33 on 01 Apr 2003.