Rozważania na temat Rama Nawami 2011 Prof. G. Venkataraman
Z miłością, Sai Ram i pozdrowienia z Prasanthi Nilayam. W dniu 12 kwietnia obchodzono Rama Nawami, dzień zstąpienia Pana Śri Ramy w tretajudze. O tym, że Pan narodził się jako Rama, najstarszy syn cesarza Daśarathy, wiedziały wszystkie istoty niebiańskie poczynając od Brahmy – Stwórcy, a kończąc na różnych bogach, gdyż – jak opisano w Ramajanie, zdarzyło się to na ich wyraźną prośbę.
Poza kilkoma riszimi o wyjątkowych zasługach, jak na przykład mędrzec Waśiszta, niewielu ludzi na ziemi wiedziało o zstąpieniu Pana. Faktycznie dopiero Śri Kriszna w swej słynnej deklaracji złożonej na polu bitwy Kurukszetra wyjawił, że dla dobra ludzkości Pan od czasu do czasu zstępuje na ziemię. W obecnej kalijudze uznawanej za wiek, w którym przestrzeganie dharmy jest bardzo trudne, Pan przyjął narodziny w ludzkiej postaci jako Bhagawan Śri Sathya Sai Baba – dla nas Swami, aby prowadzić nas przez moralne dylematy, z jakimi się tu spotykamy.
Jak tydzień temu podczas Ugadi (4 kwietnia), tak i w dniu Rama Nawami brakowało nam tutaj, w Mandirze, fizycznej obecności Swamiego; a każdy wie, dlaczego Swamiego nie było. Nie mogło być smutniej. Ci, którzy widzieli zamieszczone ostatnio wideoklipy, w których pokazano fragmenty dyskursu Swamiego wygłoszonego w dniu Gurupurnima w 2003 roku, zapewne zauważyli, że Swami mówił o schorzeniach i urazach swego ciała w sposób naturalny w porównaniu do sytuacji, kiedy to z własnej woli brał na siebie cierpienie, przez które miał przechodzić ktoś inny. Od czasu do czasu Swami miewał przeziębienie czy kaszel. Z powodu tego rodzaju niedyspozycji lub przemęczenia, albo z obu powodów, czasem nie wychodził na plac darśanowy. Ale trzeba tu powiedzieć, że nikt nie był przygotowany na to, co zdarzyło się teraz.
Warto tu przypomnieć zasadniczą uwagę Swamiego wypowiedzianą w trakcie tego dyskursu. Prawie mimochodem Swami wspomniał, że modlitwa wielbicieli była dla Niego najlepszym lekarstwem. A ile modlitw odbyło się na całym świecie w ciągu ostatnich kilku dni!
[wideo – Swami mówi o swym zdrowiu podczas święta Gurupurnima w 2003 r. (z tłumaczeniem na język hindi)]
Jeśli mógłbym, chciałbym także zwrócić uwagę na to, co Swami często powtarzał dawniej, a o czym raczej nie wspomina obecnie, a mianowicie:
Daję ci to, czego chcesz, abyś poprosił mnie o to, co ja mam ci do zaofiarowania.
To jedno zdanie Swami powtarzał kiedyś bardzo często. Zacytuję teraz dłuższy fragment z dyskursu Swamiego z 1963r., który pogłębia powyższe krótkie zdanie. Swami powiedział wówczas:
Przybywacie – większość z was, aby dostać ode mnie nieważne błyskotki, drobne uzdrowienia czy wsparcie w sprawach nieistotnych, błahe radości i wygody. Niewielu z was pragnie otrzymać ode mnie to, co mam do ofiarowania, a mianowicie wyzwolenie. Nawet wśród tych nielicznych jedynie garstka trzyma się drogi sadhany i odnosi sukces.
Prosicie mnie o tysiące przedmiotów tego świata, ale rzadko prosicie o mnie. Dlatego rzadko nazywam was bhaktami (wielbicielami); zwykle zwracam się do was diwjatma swarupulara (ucieleśnienia boskości), bo diwjatma (boskość) jest waszą prawdziwą swarupą (naturą). Chociaż o tym nie wiecie, taka jest prawda. Dlatego z pewnością mogę zwracać się do was w ten sposób. Mogę was nawet nazywać diwja-diwja swarupulara. Jednak jeśli chodzi o bhaktę, to prawdziwy bhakta pragnie tylko Pana, nie potrzebuje niczego więcej. Uważam, że nie możecie nazywać siebie bhaktami.
Są to dość mocne słowa, ale wtedy przez chwilę Swami mówił – że tak powiem, bez ogródek. Teraz zastanówmy się chwilę nad uwagami Swamiego.
1. Często prosimy Bhagawana o różne rzeczy, a On jak kochająca matka daje czyniąc to zawsze z wielką miłością i szerokim uśmiechem. Jesteśmy szczęśliwi i Swami również jest szczęśliwy.
2. Jednakże otrzymawszy to, o co prosiliśmy, zwykle nie zadajemy sobie poważnego pytania, co Swami chciałby od nas. To nie chodzi o to, że ludzie są niewdzięczni. Nie w tym rzecz. Jednak jeśli zauważyliście, użyłem tu słowa poważnego. Zrobiłem to celowo i mam nadzieję, że niebawem zrozumiecie, dlaczego.
3. Zwykle mówimy: “Swami, kocham cię” albo “Swami, kochamy cię”. I Swami zawsze odpowiada: “Swami też was kocha”. Ale czy mówiąc o miłości mamy na myśli to samo, co przez to słowo rozumie Swami?
Pozwólcie teraz, że na razie zostawię powyższe punkty i przypomnę urodziny Swamiego z przed około 15 lat. W tamtych czasach obchody urodzin zawsze odbywały się na stadionie Hill View Stadium. Podczas dyskursu usłyszałem takie oto słowa Swamiego: “Widzę przed sobą tłumy. Ale gdzie są wielbiciele? Nie widzę ani jednego!”. Szczerze mówiąc, gdy to usłyszałem, poczułem się całkowicie przybity. Powiedziałem do siebie: “Swami, chyba nie mówisz tego poważnie! Zebrało się tutaj prawie dwieście tysięcy ludzi, którzy czekają w ciasno upakowanym stadionie wystawieni na silne promienie Słońca, a Ty pytasz ‘Gdzie są wielbiciele?’! Zajęło mi wiele lat, by nauczyć się czytać między wierszami i pojąć, przynajmniej fragmentarycznie, doniosłe Przesłanie, jakie przekazywał nam Swami.
Mamy tu zasadniczo cztery rzeczy, które wymagają powiązania. Są to: 1) Swami, 2) jednostka, 3) Czysta Miłość i 4) bhakti, czyli prawdziwe oddanie. Słyszałem jak ludzie mówią: “Jestem wielbicielem od czterdziestu lat podczas gdy ten tam przyszedł dopiero dwa lata temu. A patrz jak się wywyższa!” Jest to dość powszechna postawa, i wcale nie mówię tego w negatywnym sensie. Próbuję tylko zwrócić uwagę na fakt, że gdy używamy słów wielbiciel, bhakti i miłość, robimy to w bardzo odmiennym rozumieniu niż Swami. Skąd to wiem? Na początek wróćcie do cytatu, który przytoczyłem wcześniej i, by to wzmocnić, przypomnę teraz to, co Swami powiedział o oddaniu bądź bhakti oraz o miłości.
Prawdziwe bhakti, według Swamiego, to nieskrępowana miłość do Boga, bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Każdy bez namysłu zgodzi się z tą definicją. Ale chwileczkę; jest w tym coś subtelnego. Nie ja to wymyśliłem, lecz zostało to wypowiedziane przez Pana Krisznę i z wielkim naciskiem wielokrotnie powtórzone przez Swamiego przy różnych okazjach, szczególnie w serii ponad trzydziestu Dyskursów, które wygłosił na temat Gity w 1984 r. Wróćmy do sprawy miłości do Boga. Dla większości z nas Swami jest bezdyskusyjnie Bogiem; niczym więcej? W tym właśnie zawiera się owa subtelność.
W swoich Dyskursach w 1984 r. Swami postawił sprawę jasno: postać Awatara jest niekwestionowanym punktem wyjścia. Innymi słowy, obdarzanie miłością i wielbienie fizycznej postaci Swamiego w obecności Jego niezrównanego uśmiechu MUSI być punktem wyjścia. I jest to, oczywiście, dość łatwe. Jednakże, a jest to bardzo, bardzo ważne, fizyczna forma Swamiego jest tylko punktem wyjścia, i TRZEBA pójść dalej. Co to oznacza? Czy Swami nie mówił bez końca “Jestem w was, z wami, nad wami, przed wami, za wami”? Jest to dalekie od tylko retorycznej uwagi. Stwierdzenie takie odzwierciedla doniosłą prawdę, którą Swami często przywołuje, zauważając: “Istnieje tylko Bóg i nic oprócz Boga.” Ten aspekt mamy skłonność niezmiennie nie zauważać, dlatego powinniśmy zwrócić na niego baczną uwagę.
Wszystko to sprowadza się do tego, że skoro mówimy, iż Swami jest Bogiem, a w to oczywiście wszyscy mocno wierzymy, musimy także poważnie przyjąć stanowcze oświadczenie Swamiego, że jest On we wszystkich i we wszystkim – od rzeczy najmniejszej wśród małych, do największej wśród wielkich. Teraz kolej na prawdziwą esencję tego wszystkiego. Jeśli Bóg jest we wszystkich, jasne jest, że musimy zważać na to jak traktujemy innych ludzi, wszystkie żywe istoty a po prawdzie także wszystkie tak zwane nieożywione rzeczy. W szczególności, nie możemy pozwalać sobie na wybiórczość, okazywać wiele miłości formie Swamiego a jednocześnie być szorstcy i niegrzeczni w stosunku do niektórych ludzi, zwłaszcza do tych, których uważamy za ‘niższych’ lub których nie lubimy. Ostrzegając nas przed tak wybiórczą postawą i uprzedzeniami, Swami raz po raz zwraca uwagę na słynne upomnienie Kriszny: Adweszta sarwa bhutanam, które znaczy “nie żyw nienawiści do żadnej istoty.” Na miejscu będzie przywołanie tu tego, że bhadźany zawsze kończymy słowami Samasta lokah sukhino bhawantu. Co one oznaczają? Oznaczają one “Niech wszystkie istoty we wszystkich światach stworzonych przez Boga będą szczęśliwe.” Jakże więc możemy śpiewać takie rzeczy i złościć się na bliźnich, krzyczeć na nich lub ich lżyć? Obawiam się, że nie wolno nam.
Ładnie to ujął Jezus; powiedział: “Jak możesz mówić, że kochasz Boga, którego nie widziałeś, skoro nie potrafisz kochać swego brata, którego widzisz?” Swami mówi to inaczej: “Jeśli kochasz tę osobę, tamtą osobę i tak dalej, wszyscy oni będą i ciebie kochać. Ale jeśli będziesz kochał wszystkich bez wyróżniania, wtedy kochał Cię będzie Bóg.” Gdy wskazuję na to, ludzie często mówią: “Ale przecież Swami powiedział, że mnie kocha. Z pewnością nie myli się, nieprawdaż?” Oczywiście, że nie; jest jednak też taka rzecz jak Łaska Boska; ona nie przychodzi łatwo.
W Gicie Pan Kriszna mówi, że tak jak ludzie podchodzą do Niego, w taki sam sposób On odpowiada. Swami stwierdza to bardziej dosadnie, mówiąc, że stanowi lustro dla tych, którzy przychodzą do Niego. Jeżeli ograniczymy naszą miłość wyłącznie do Jego Formy, niezależnie jak jest ona wielka, odwzajemni On tę miłość w takiej samej mierze. Ale Jego Łaska, która jest czymś, czym tylko On może obdarzać, przyjdzie do nas tylko wtedy, gdy Kochamy Go jako Wszechobecnego Boga. Tak, miłość do Awatara zaczyna się w taki sam sposób jak nasza miłość do tych, do których mamy cielesne przywiązania. Jednakże, jeśli nasza miłość do Boga będzie utrzymywana na takim poziomie, będzie to zwykłe przywiązanie. Jasne jest więc, że nasza Miłość do Boga musi być o wiele szersza. Pan Kriszna pokazał Ardźunie swoją Kosmiczną Postać właśnie po to, aby uświadomić mu ten aspekt. Swami, obecny Awatar, pozostawił nam do samodzielnego przerobienia to poszerzanie wizji i miłości, chociaż w swym nieograniczonym współczuciu wyjaśniał to w dyskursach niezliczoną ilość razy. Przekartkujcie tylko na przykład Sathya Sai Speaks, a sami zobaczycie, o czym mówię.
Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że wielu ludzi odsunie na bok wszystko, co powiedziałem, jako zaawansowaną filozofię. W rzeczywistości tak nie jest, a wszystko, co zrobiłem to powtórzenie tego, co Swami mówił nam w przeszłości przy różnych okazjach. Jednocześnie, nie dopełniłbym swojego obowiązku, gdybym nie wskazał, że jeśli istnieje prawdziwa, bezinteresowna miłość do Swamiego, bez oczekiwania czegokolwiek, Bóg będzie bardzo zadowolony i obficie wynagrodzi taką miłość. To właśnie oddaje życie Tukarama. Pewnego razu tak się modlił: “O Kriszno, ten Tuka jest głupcem. Ja mógłby zrozumieć tak wzniosłe rzeczy jak Nieskończoność Boga?” Ale czystość i intensywność oddania Tuki była tej miary, że jego życie zostało rzeczywiście odkupione. Zatem, dla prawdziwie szczerych ludzi, którzy nie mogą przyswoić sobie ciężkostrawnych nauk, ale są gotowi dać Bogu wszystko, ISTNIEJE specjalny plan. To właśnie miał na myśli Swami, gdy mówił w wideo, które ostatnio nadaliśmy: “Modlitwa wielbicieli jest lekarstwem Swamiego!”
Przypomnijmy sobie jeszcze, co powiedział Kriszna: “Podchodzę do was w dokładnie taki sam sposób, jak wy do mnie podchodzicie.” Jeśli chcemy postępować prosto, ale robimy to naprawdę w czystości, wtedy Bóg gotów jest to też przyjąć. Nasz Swami jest nieskończenie miłosierny i całkiem chętnie pozwala każdemu z nas iść według własnego planu osiągnięcia Go. Pomyślcie tylko, czy można znaleźć lepszy interes?
Dziękuję za poświęcenie czasu i Dżej Sai Ram.
Tłum.: Ewa Serwańska i Kazik Borkowski
Źródło: http://media.radiosai.org/www/Musings_reflecting_Rama_Navami2011.html