Śri Pedavenkaparaju (1885 – 1963)
Wśród różowo-brązowych gór w szerokiej dolinie przeciętej rzeką Ćitrawati, która wpada do zbiornika zbudowanego przez władcę tych terenów jakieś 600 lat temu, leży wioska Puttaparthi – ongiś siedziba plemiennych wodzów z rodziny Raju (czyt. Radźu), a obecnie słynne na cały świat miejsce pielgrzymek do Awatara naszej ery, Śri Sathya Sai Baby, który tu się urodził i naucza. Dziadkiem Awatara był świątobliwy, uczony w starożytnych pismach świętych Kondama Raju. To on przed laty zbudował tu świątynię Satjabhamy, małżonki Pana Kriszny. Kondama miał dwóch synów. Starszego nazwał Pedda Venkapą Raju, a imię Venkapa (albo Venkappa bądź Venkama) pochodzi od ascety Venki Avadhoothy czczonego w setkach okolicznych wiosek jako guru (zmarł w Huseinpura w stanie Mysore). Venkapa odziedziczył po ojcu uzdolnienia muzyczne, literackie i aktorskie. Pewnego razu rodzice zabrali Peddę do odległej wioski Kolimigundla w okręgu Kurnool, w której mieszkali dalecy krewni, rodzina Subby Raju. Wtedy to Kondama namówił Subbę do przeniesienia się do wioski Karnatanagapalli położonej z drugiej strony Ćitrawati, naprzeciw Puttaparthi. Jednocześnie Subba oddał Venkapie rękę swojej córki Iśwarammy.
Młodzi małżonkowie żyli pobożnie, spokojnie i bezpretensjonalnie. Śri Venkapa przez wiele lat trudnił się rolnictwem – zajmował się bydłem. Ubierał się zwykle w dhoti do kolan i koszulę z rękawami po łokcie, a w nosie i uszach nosił kolczyki. Jedyną rozrywką, na jaką pozwalał sobie Venkappa, było granie ról bohaterów hinduskich epopei na wiejskiej scenie, tak jak to czynił jego ojciec, Kondamaraju. Iśwaramma urodziła najpierw syna, a następnie dwie córki. Potem, 23 listopada 1926 r., urodził się im kolejny syn Sathyanarayana, który niebawem okazał się mieć boską naturę.
Rano 23 maja 1940 r. Sathya jak zwykle wstał, ale po jakimś czasie wezwał domowników i obdarzył ich cukierkami i kwiatami wziętymi ‘z powietrza.’ Gdy wieść o tym rozeszła się, zbiegli się także sąsiedzi. Każdy otrzymał gałkę ryżu gotowanego na mleku, jak również kwiaty i cukierki – wszystko zmaterializowane ruchem ręki. Wezwano Venkapę, któremu podczas przeciskania się przez tłum kazano umyć stopy, ręce i twarz zanim przystąpi do Dobroczyńcy. To zdenerwowało go jeszcze bardziej. Ojciec Sathyi myślał, że wszystko to są sztuczki polegające na wyciąganiu sprytnie ukrytych rzeczy – tak przynajmniej zwierzył się Śri Kasturiemu, który opisał tę historię w „Satjam, Śiwam, Sundaram.” Venkapa chciał zakończyć te wybryki, zanim nie dojdzie do jakiejś tragedii. „Tego za wiele; to musi się skończyć” – zawołał tak, że słyszeli wszyscy zebrani. Uzbroiwszy się w kij, podszedł bliżej grożąc, że wybije takie zachowania synowi z głowy. „Czy jesteś Bogiem, duchem czy szaleńcem? Mów!” – krzyczał. Odpowiedź „Jestem Sai Babą” odebrała Venkapie mowę, kij wysunął mu się z ręki, a Sathya ciągnął dalej: „Należę do sutry (linii) Apasthamby; wywodzę się z gotry (rodu) Bharadwadźy; jestem Sai Baba; przyszedłem, by uwolnić was ze wszystkich kłopotów; utrzymujcie swoje domy w czystości.”
Tego popołudnia powtórzył nazwy linii i rodu jeszcze wielokrotnie. Starszy brat Seshama spytał Sathyę, co ma na myśli mówiąc ‘Sai Baba.’ On jednak nie odpowiedział, ale rzekł: „Wasz Venka Avadhootha modlił się, abym urodził się w waszej rodzinie, dlatego przyszedłem.”
Ojciec Sathyi sądził, że Sai Baba był jakimś muzułmaninem mówiącym przez chłopca, dlatego spytał: „Co mamy z tobą zrobić?” „Oddawajcie Mi cześć!” – padła natychmiast odpowiedź. „Kiedy?” „Co czwartek! Utrzymujcie umysły i domy w czystości.”
Pedda Venkapa Raju osobiście opowiedział też o innym, wydaje się węzłowym dla niego, zdarzeniu. Pewnego wieczora z Penukondy przybyła grupa ludzi, a wśród nich stary przyjaciel rodziny, Śri Krishnamachari, który wywodził się z Puttaparthi lecz od dawna osiadł w Penukondzie, gdzie był prawnikiem. Wszyscy zebrali się w domu rodziny Karnam, a Subbamma przygotowała im poczęstunek. Wkrótce zaczęto rozmawiać o ostatnio głośnym fenomenie Sathyanarayany Raju. Spytano Peddę Venkapę, który był tam obecny, co to wszystko znaczy i czy to prawda. Odpowiedział, że wszystko to jest tajemnicze również dla niego. Podobno ów prawnik nazwał Venkapę oszustem i oskarżył o zwodzenie niewinnych wieśniaków niestworzonymi historiami. Dotknęło to ojca Sathyi do tego stopnia, że poszedł wprost do Syna i zażądał, by przekonał wątpiących o swojej Boskości, żeby nikt już mu nie dokuczał, tak jak to uczynił ów prawnik. Baba spokojnie powiedział, by przyprowadził każdego, kto ma jakieś wątpliwości. Do mieszkania Peddy, gdzie Baba wówczas przebywał, przyprowadzono całe towarzystwo z Penukondy oraz Śmt. Subbammę. Baba spytał Subbammę czy chciałaby zobaczyć samadhi (mauzoleum) Sai Baby z Śirdi (Shirdi). Gdy ta się zgodziła, zabrał ją do innego pokoju, gdzie zobaczyła jak w naturze samadhi wraz z kwiatami, dymiącymi kadzidełkami, a nawet osobą siedzącą w kącie i odmawiającą jakąś mantrę! „Zobacz, z tej strony jest Świątynia Ańdźaneji (Hanumana), a tam daleko – drzewo margosa” – powiedział Baba. Jej wydało się, jak gdyby znajdowała się w jakimś miejscu na rozległej otwartej po horyzont przestrzeni z widokiem na miejscowość Śirdi. Potem Baba obdarzał w podobny sposób wizją samadhi i Śirdi wszystkich po kolei. Pedda wszedł jako ostatni i, jak sam powiedział, wyszedł zupełnie zmieniony – wyzbył się wszelkich wątpliwości. Przyjaciele z Penukondy przeprosili go za niesmaczne uwagi.
Pedda Venkapa Raju powiedział Kasturiemu, że po tym wydarzeniu nakazał swojej rodzinie uważać Babę za Boskość i więcej nie sprawiać Mu kłopotu małostkowością, lekceważeniem czy przeszkadzaniem. W późniejszych latach Venkapa przychylnie odnosił się do poczynań Syna jak również do coraz liczniej przybywających do Niego pielgrzymów. Dla nich założył mały sklepik, w którym sprzedawał głównie artykuły spożywcze zakupione w Bukkapatnam. Wydaje się, że do Starego Mandiru (świątyni poprzedzającej obecny Mandir w Prasanthi Nilayam) nie chodził wcale, ale w tym czasie rodziców odwiedzał w ich domu sam Swami. Oboje, Iśwaramma i Venkapa, zaczęli przychodzić do Swamiego dopiero, gdy przeniósł się do Prasanthi Nilayam. Jednak, w odróżnieniu od Iśwarammy, Venkapa nigdy nie wchodził na górę do mieszkania Swamiego, o ile nie został specjalnie wezwany.
Bhagawan Baba opowiadał, że ‘ojciec Jego ciała’, jak się wyraża o nim, wiedział kiedy umrze i na krótko przed śmiercią przekazał Mu swoje niewielkie oszczędności i artykuły spożywcze. Poprosił, by Swami po jego odejściu rozdał je biednym ludziom w celu zrównoważenia ewentualnych długów, jakie nieświadomie mógł zaciągnąć w ciągu życia.
Śmt. Vijayakumari w książce „Anjatha śaranam nasti” podała pewne mniej znane szczegóły związane ze śmiercią ojca Awatara Śri Sathya Sai Baby. Oto odpowiedni fragment w dosłownym brzmieniu:
„Śri Ratnakaram Pedavenkamaraju, który zajmuje wybitne miejsce jako Ojciec zstąpienia Swamiego, dołączył do swoich w Wajkuncie, niebie Wisznu, w poniedziałek dnia 4 listopada 1963 r. o godz. 10:15 rano. Pan Sai przygotował dla niego grobowiec. W obecności tysięcy wielbicieli wyśpiewujących imiona Boga, złożono ciało na miejscu pochówku i odprawiono sakramenty. Swami pożegnał go z górnej komnaty udzielając swoich błogosławieństw. Ten pobożny człowiek, który już więcej się nie urodzi, miał spokojny temperament i bezpretensjonalne usposobienie. Widywaliśmy go przez minione 18 lat. Nie było w nim ani joty zarozumiałości czy arogancji z racji bycia ojcem takiego Awatara jak Swami. Zwykle zwracaliśmy się do niego przez ‘Dziadku.’ Mandir odwiedzał tylko okazjonalnie. Wypytywał o nasze potrzeby i udzielał niezbędnej pomocy. Po jego odejściu liczni wielbiciele przesłali Swamiemu wyrazy współczucia. Wszystkim im Swami odpowiedział tak:
Wielu przesłało kondolencje z życzeniem, by jego dusza spoczywała w pokoju. Tak się postępuje w tym świecie. Mnie jednak wydało się to nienaturalne, gdyż naturalną koleją rzeczy jest opuszczenie ciała z chwilą zakończenia okresu życia. Narodziny i śmierć są sprawami powszednimi. Umiera się po to, by więcej nie umierać. Tak jak ubranie jest dla ciała, ciało jest dla ucieleśnionej duszy. Związek z ciałem jest nietrwały. Relacje z duszą są wieczne i prawdziwe. A, z drugiej strony, opłakiwanie i niezdolność rozpoznania rzeczywistości jest frustrująca i przygnębiająca. Mówienie ‘niech jego dusza spoczywa w pokoju’ jeszcze bardziej zdumiewa. Jak można obdarzyć duszę pokojem, gdy pokój jest samą jej naturą? Jakież trzeba mieć zasługi w tym świecie, by odejść bez konieczności czyjejkolwiek pomocy! W dniu, gdy nazwano go ojcem Tej Osoby, gdy Tę Osobę nazwano jego synem – w tymże dniu jego życie stało się błogosławione. Dlatego przestańcie wylewać żale nad upadhi [przebraniem] – nośnikiem życia – już przecież porzuconym i nauczcie się myśleć o Umapati [Panu Umy czyli Śiwie] w czasie opuszczania upadhi.”