Kazik Borkowski (PL)

Wyjątki z A Quarterly Magazine dedicated
to Sathya Sai Baba
(1992/1993)

Kochaj Moją nieokreśloność Dr. M.V.N. Murthy (syn Prof.N. Kasturiego)


Spotkałem tę osobę całkiem przypadkowo w domu pewnego doktora, mego przyjaciela, w Madrasie. Ów dżentelmen zaskoczył mnie mówiąc: „Jestem szwagrem doktora. Nie zna mnie pan. Stałem się wyznawcą Baby w sposób inny, niż wy wszyscy!"

Jego słowa wzbudziły moją ciekawość. Zaintrygował mnie swym „w sposób." Powiedział: „Wiele lat temu po moim ślubie udaliśmy się do Prasanthi Nilayam: doktor, jego siostra i ja, i Baba zaprosił nas na interview (audiencję). Wiedziałem, że dziewczyna, którą poślubiłem, miała jakiś problem z okiem. Baba wspomniał o tym i powiedział, że we właściwym czasie będzie wszystko w porządku. Ale czas mijał, a jej wzrok nie poprawiał się. Zdecydowałem się pojechać do Prasanthi Nilayam, by tę sprawę 'załatwić' z Babą.

W biurze poprosiłem o tydzień urlopu i pojechałem do Prasanthi Nilayam. Planowałem spotkać się z Babą, a potem udać się do Bangalore, gdzie miałem pewną sprawę. Usiadłem w rzędzie na Darśanie. Baba chodził rano i wieczorem nawet mnie nie zauważając! Złościło mnie to coraz bardziej. Miałem wrażenie, że Baba unika mnie, ponieważ brak Mu odwagi spojrzeć mi w twarz. Codziennie do obraźliwego słownika dodawałem kilka nowych inwektyw, którymi zamierzałem Go obrzucić. Lecz mój czas się kończył i następnego dnia rano musiałem odjeżdżać: Baba nie wezwał mnie na audiencję. Nie mogłem zapanować nad sobą. Najlepsze, co mogłem zrobić, skoro nie mogłem krzyczeć na Niego, to podejść do pobliskiego drzewa i eksplodować całą tę moją amunicję obelg.

Ledwie co skończyłem, gdy podbiegł w moim kierunku młody człowiek pytając, czy jestem 'ten a ten'; powiedział 'Baba wzywa pana!' Do tej chwili zdążyłem już upuścić parę i pozbierać się. W pokoju widzeń Baba posłał mi figlarny uśmiech i powiedział: 'Jesteś bardzo na mnie zły, Bangaru!' (bangaru jest pieszczotliwym określeniem oznaczającym 'złoty'). Patrząc na tę twarz, nie mogłem powiedzieć 'Tak'! Próbowałem powiedzieć 'Nie, Swami', ale On dodał: 'Wiem, że jesteś na mnie bardzo zły. Czyż nie wyzywałeś mnie od takich i takich?' – spytał powtarzając wyzwiska, którymi obrzuciłem drzewo. On słyszy wszystko. Jest jak wiatr, jest On wszędzie! Powiedział mi, że moja żona musiała cierpieć z powodu karmy. Spytał mnie upraszająco: 'Bangaru! Czy zechciałbyś poczekać jeszcze trochę; zrobisz to dla mnie?'"

Z książki Dr. M.V.N. Murthy The Greatest Adventure
za QM 35, s. 11 (Spring 1992).




Myślę tylko o innych

W umysłach niektórych wyznawców zrodziło się pytanie: Skoro Swami wie, co się zdarzy w przyszłości, czyż nie powinien był przewidzieć i zapobiec pośliźnięciu się w łazience [kiedy to Baba pośliznął się na kawałku mydła i doznał złamania biodra]? Wiem wszystko o przyszłości. Ale myślę tylko o przyszłości innych, a nie o swojej. Musicie dokładnie zauważyć ten fakt. „Wykonywanie swoich obowiązków jest jogą". Pomyślcie tylko o tym, co mam do zrobienia w każdej dowolnej chwili. Pewne rzeczy mogą się przydarzyć. Przychodzą one i odchodzą. Zdarzenia w świecie są jak przelotne chmury. Takie incydenty prowadzą do pewnych doświadczeń. Uczący się winni korzystać z tych doświadczeń.

QM 35, s.15 (Spring 1992);
z dyskursu z 3.10.1988 r.




Zapowiedziane przyjście

Przyjście tej nadzwyczajnej Istoty [Sathya Sai Baby] zostało przepowiedziane w światowych pismach świętych – w chrześcijańskiej Biblii, w upaniszadach i na liściach palmowych mędrca Śuki, oba źródła sprzed około 5000 lat, oraz w Oceanie Światła, zbiorze powiedzeń proroka Mahometa. Szczegóły i dokładność tych przepowiedni nie pozostawiają wątpliwości, że odnoszą się do Sai Baby.

R. Laing, QM 35, s.25 (Spring 1992);
oryg. opubl. w Sanathana Sarathi





Modlący się kot

Już od początku 1989 r. do świątyni buddyjskiej w Kuala Lumpur codziennie przychodzi kot i zachowuje się dokładnie tak, jak modlący się mnisi. Zdjęcie opublikowane w holenderskim czasopiśmie przedstawia tego kota siedzącego prosto na swym zadzie w pozycji medytacyjnej, w postawie, którą utrzymuje przez długie okresy. Mnisi sądzą, że kot może być reinkarnacją oddanego buddysty.

Baba powiedział, że w rzeczywistości jest skrajną rzadkością, by ludzka istota reinkarnowała się jako zwierzę. Jak by złą osoba nie była w obecnym życiu, chociaż zebrana karma z pewnością sprowadzi bolesne okoliczności w następnej ludzkiej inkarnacji, dla postępu duchowego tej osoby najlepiej przysłuży się powrót jako istota ludzka, nie zaś krok wsteczny na ewolucyjnej skali.

Niemniej, czytaliśmy gdzieś, że rzeczywiście czasami zdarza się że, kiedy ktoś, kto jest już bardzo wysoko na ścieżce duchowej, popełnia jakieś ohydne wykroczenie, za które niezmiernie żałuje, ale które mimo to wymaga odpokutowania, wtedy może się tak zdarzyć, że taka osoba odrodzi się jako zwierzę. W takich przypadkach jednak zwierzę otrzymuje wiedzę duchową zdobytą w poprzedzającym ludzkim wcieleniu, oraz znajdzie się w sytuacji sprzyjającej dla kontynuacji jej duchowego postępu. Oczywiście, wydaje się, że jest wiele wielce autentycznych przypadków kotów, psów, koni i innych zwierząt, których zachowanie, a nawet wiedzę okultystyczną i duchową, trudno wyjaśnić w jakiś inny sposób. Jest bardzo możliwe, że ten modlący się kot należy do tej kategorii.

QM 35, s. 16/17 (Spring 1992);
oryg. opubl. w The New Zealand Sai Newsletter



Abhaja hasta

Zgodnie z hinduską ikonografią, dłoń wyciągnięta w kierunku wyznawcy zapewnia go, że nie potrzebuje się obawiać. Nazywa się to gestem abhaja. Jest to ten właśnie gest, którym pozdrawia nas Sathya Sai Baba. Zdjęcia Baby z jego prawą dłonią skierowaną ku nam znajdują się w świątyniach i na ołtarzach na całym świecie, ponieważ obiecują one wyznawcom bezpieczne schronienie w okresach niepewności i niebezpieczeństwa. „Why fear when I am here?" (po co się bać, gdy ja tu jestem) – pociesza nas Baba z takiego obrazu.

Lecz pewnego dnia, kiedy Baba mówił o tych właśnie obrazach, powiedział mi, że ta uniesiona ręka tak naprawdę wyraża ostrzeżenie „Nie krzycz!" i dodał: „Więcej stwarzacie wrogów przez fanatyczne wrzaski i krzyki rozdzierające uszy, niż spokojną, powolną mową; ponadto, jeśli nie zezwalacie umysłowi na głośne dopominanie się o zaspokojenie jego zachcianek, możecie żyć ze wszystkimi w pokoju." „Doradzam wam tym gestem, aby nie zrywać się zbyt pośpiesznie do walki, lecz poczekać chwilę i rozważyć, wyrazić żal, przeprosić, być może zapobiec ostremu spięciu." „Bądź cierpliwy! Wstrzymaj się! Haste makes waste (pośpiech szkodzi)." „Nie wierz, że ofensywny, wyprzedzający atak jest najlepszą obroną." Takich pocieszających rad podsuwa nam ta ręka. „Otrzymujemy z powrotem po stokroć tyle, ile dajemy."

N. Kasturi: Why fear?, QM 42, s. 10/11 (Winter 1993)

Tłum.: KMB, Toruń, IV/1994 (popr. III/2003)


File translated from TEX by TTH, version 3.12 on 19 Sep 2002.