SPOTKANIE
(Wspominam, jak w dniu 8.8.1988 r., zaraz po tym jak przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu w Canyonleigh, góra zapytała mnie, czy chcę podjąć się roli medium.)
„Skup się na niebie, Val. Zobaczysz UFO.” Głos obudził mnie, a ja zaczęłam przewracać się i rzucać w łóżku, starając się wyjść z głębokiego snu. UFO – myślę – o czym u licha góra opowiada? Aniołowie i Świetlne Istoty to rozumiem, ale Obcy? Gdy jeszcze toczę wewnętrzną walkę, John, mój mąż, też się budzi i mówi zniecierpliwiony: „Jesteś taaak niespokojna, Val. Wychodzę do salonu trochę pooglądać TV.” I odchodzi, zanim mogę mu powiedzieć, co usłyszałam.
Jeszcze nie mamy zasłon na wielkich oknach we wnękach, mogę więc łatwo widzieć rozgwieżdżone niebo na zewnątrz. Gdy tak spoglądam, pojawia się olbrzymi statek cicho płynący nad naszym domem i za chwilę widzę go w całej okazałości. Jest okrągły! Jest olbrzymi – jak boisko do piłki nożnej i jest okrągły! Wyskoczyłam z łóżka i stanęłam patrząc przez szybę i obserwując statek otoczony jasnymi białymi światłami – niektóre były zabarwione. Żadnego dźwięku! Nie mogę uwierzyć w to, co widzę. Chcę zawołać Johna, ale jestem oniemiała. Mam wyraźne odczucie, że jestem obserwowana. No, oczywiście, muszę być. Wszak obudzili mnie, by powiedzieć, że przybywają, nieprawdaż? Nie jest to zwykły latający spodek – jest to olbrzymi Statek Bazowy (Mothership). Stojąc twardo przy oknie, nie chcę oderwać oczu od statku.
Obok siebie wyczuwam jakąś obecność, ale nikogo nie widzę. Potem usłyszałam ten sam głos, który mnie zbudził, ale teraz mówił nie w mojej głowie, ale tak jak gdybym słuchała kogoś poza mną mówiącego: „Grupa dusz zgodziła się przyjść i razem inkarnować się na ziemi w tym czasie. Będą mówiły, że pamiętają jak byli gwiezdnymi ludźmi, którzy przyszli na ziemię i stworzyli człowieka jako zaczątek ludzi, którymi teraz się staliście.” Nic z tego nie rozumiem. Biegnę do drugiego pokoju, do Johna. Wiem, że nie śnię. W salonie John całkiem przebudzony słucha zafascynowany tym, co mu mówię o spotkaniu.
Następnego wieczora góra zapytała mnie czy zgodziłabym się zostać medium. Chętnie się zgodziłam czując jakoś, że jest to moje przeznaczenie, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam nawet, co znaczy medium. Góra porozumiewała się ze mną od lat i zdążyłam już nabrać zaufania do nich i do przesłań, które otrzymywałam. Potem, kiedy John był służbowo za granicą, pewnego wieczora przyszła ta sama dobroduszna energia i usiadła obok mnie na łóżku. Nie mogłam tego kogoś widzieć, ale widziałam zagłębienie w pościeli w miejscu, gdzie siedział. Spytał mnie: „Czy mogę pożyczyć twoją krtań?” Powiedziałam: „Tak,” ciągle nie bardzo wiedząc, co miał na myśli.
Następnie poprosił: „Wstań” i delikatnie nałożył pole swojej energii na moje. Czułam jego obecność. Teraz dobrze rozumiem, gdy ludzie mówią ‘Coś na mnie naszło.’ On powiedział, że nazwy i imiona nie są ważne – ważne jest odczucie obecności energii. Potem przemówił za pomocą mojej krtani i wyszedł z tego głęboki męsko brzmiący głos. Później przychodził regularnie przyzwyczajając się do mojego pola energetycznego i mówiąc przeze mnie. Paradował w moim ciele po pokoju i trzymał ręce na klapach mojego szlafroka tak, jakby przemawiał do publiczności. Czasami śpiewał, co wywoływało u mnie śmiech. Zaprosił mnie do zadawania pytań i zasugerował, abym założyła taśmę do mojego magnetofonu i włączyła nagrywanie. Nieco odsuwał się za mnie, żebym mogła zadawać pytania swoim głosem. Potem przesuwał się znów do przodu i odpowiadał własnym głosem. Na odtwarzanej taśmie brzmi to jak rozmowa dwojga ludzi, czym faktycznie jest. Jeden mężczyzna i jedna kobieta, z tym że jeden żyje w innym świecie. Hejże – mój mentor jest gotów odpowiadać na dowolne pytania. Cóż za cudowny dar! Słuchanie z taśmy pozwala mi ugruntować przeżycie, gdyż kiedy on mówi przeze mnie, jestem nieco rozproszona i nie zawsze zapamiętuję wszystko, co zostało powiedziane. Teraz uświadamiam sobie, że przez wiele lat czasami bywałam trochę zagubiona, jeśli chodzi o to, co się działo; niekiedy potrzebowałam czasu, by scalić informacje i wyjaśniać, wyjaśniać, wyjaśniać...
Zaangażowanie w to szkolenie doprowadziło mnie do zapoznania się ze Świętym Kamieniem Aborygenów, a później ze Świetlistą Istotą, duchowym człowiekiem znanym jako Alcheringa, który zaczął przemawiać za pomocą mojej krtani. Jakaż to radosna przygoda.
A potoczyło się to wszystko tak, jak powiedziała mi owa obecność, gdy zostałam zbudzona, by obejrzeć olbrzymi Statek Bazowy na nocnym niebie. Wtedy powiedziała: „Grupa dusz zgodziła się przyjść i razem inkarnować się na ziemi w tym czasie. Będą mówiły, że pamiętają jak byli gwiezdnymi ludźmi, którzy przyszli na ziemię i stworzyli człowieka jako zaczątek ludzi, którymi teraz się staliście.” I sprawdziło się – ci ludzie ujawnili się.
Mając za sobą wszystkie te wydarzenia, które zaszły od czasu przeprowadzki do tego ślicznego domu ‘Alcheringa’ na wzgórzu wśród krzewów, aż do teraz, szesnaście lat później, kiedy to rozmawiamy o sporządzeniu dokumentacji, mogę spojrzeć wstecz, przejrzeć wszystkie transkrypty [zapisy tekstowe z przesłuchania nagrań] pochodzące od wszystkich ludzi, którzy przyszli z pamięcią gwiezdnych ludzi i mówią, w jaki sposób staliśmy się ludźmi, jasno teraz to rozumiem.
Toczący się od niepamiętnych czasów spór pomiędzy ewolucjonistami i kreacjonistami, czy człowiek wyewoluował, czy został stworzony, w moim pojęciu został wyjaśniony: obie strony mają rację.
Obecnie z łatwością przypominam sobie czasy, kiedy byłam jednym z gwiezdnych ludzi i jak wyglądał pobyt na Bazowym Statku ‘Rexegena,’ w którym jako gwiezdni ludzie po raz pierwszy przybyliśmy z Plejad na Ziemię.