Najważniejsze jest usposobienie
Francie Baltazar-Schwartz
Jerry był typem faceta, którego kocha się na zabój. Zawsze był w dobrym nastroju i zawsze miał coś dobrego do powiedzenia. Gdy ktoś pytał go, jak się miewa, odpowiadał: ,,Gdyby było ciut lepiej, rozdwoiłbym się!"
Był wyjątkowym kierownikiem, gdyż kilku kelnerów szło za nim od restauracji do restauracji. Ci kelnerzy trzymali się go z powodu jego postawy. Miał wrodzony dar pobudzania do działania. Jeśli jego pracownik miał zły dzień, zjawiał się Jerry i tłumaczył mu, jak można spojrzeć na tę sytuację z pozytywnej strony.
Zaintrygował mnie ten jego styl życia do tego stopnia, że pewnego dnia podszedłem do Jerry'go i spytałem: ,,Nie pojmuję! Nie można ciągle być w dobrym nastroju. Jak to osiągasz?" Jerry odpowiedział: ,,Każdego rana, kiedy się zbudzę, mówię sobie: 'Jerry, masz dwie możliwości do wyboru na dzisiaj. Możesz wybrać dobry nastrój, albo zły nastrój'. Wybieram dobry nastrój. Zawsze, gdy zdarza się coś złego, mogę wybrać stanie się ofiarą zdarzenia, albo wyciągnąć z niego naukę. Wybieram naukę. Zawsze, gdy przychodzi ktoś do mnie z żalami, mogę wybrać przyjęcie tych narzekań, albo mogę wskazać na pozytywną stronę życia. Wybieram pokazywanie pozytywnej strony."
,,Dobrze, dobrze! To nie takie proste" - oponowałem. ,,Ależ tak - odparł Jerry - życie toczy się wokół wyborów. Jeśli odrzucisz całą tę otoczkę, każda sytuacja okaże się wyborem. Wybierasz, jak zareagujesz w rozmaitych sytuacjach. Decydujesz, jak ludzie wpływają na twój nastrój. Wybierasz dla siebie dobry, albo zły nastrój. Wszystko sprowadza się do tego: ty wybierasz, jak spędzisz życie."
Przemyślałem sobie to, co powiedział Jerry. Wkrótce potem porzuciłem pracę w restauracjach, by założyć własny interes. Straciliśmy kontakt, ale często myślałem o nim, gdy w życiu wybierałem zamiast reagować. Kilka lat później dowiedziałem się, że Jerry zrobił coś, czego nigdy nie powinno się robić w restauracyjnym interesie: któregoś rana zostawił tylne drzwi otwarte i znalazł się na muszce trzech uzbrojonych rabusiów. Gdy trzęsącymi się ze zdenerwowania rękami próbował otworzyć sejf, ręka zesmyknęła mu się z zamka. Napastnicy wpadli w panikę i padły w jego kierunku strzały. Na szczęście stosunkowo szybko go odnaleziono i przewieziono do miejscowego szpitala.
Po 18 godzinach operacji i tygodniach intensywnej opieki Jerry został zwolniony ze szpitala z odłamkami pocisków ciągle w ciele. Spotkałem się z Jerry'm mniej więcej sześć miesięcy po napadzie. Gdy spytałem go, jak się ma, odpowiedział: ,,Gdyby było ciut lepiej, rozdwoiłbym się. Chcesz zobaczyć blizny?"
Nie chciałem oglądać jego ran, ale spytałem, co działo się w jego umyśle podczas napadu. ,,Pierwsza rzecz, jaka przyszła mi na myśl, to że powinienem był zamknąć drzwi na klucz" - odpowiedział Jerry. ,,Potem, gdy leżałem na podłodze, pomyślałem, że mam dwie możliwości do wyboru: mogę wybrać życie, albo zdecydować umrzeć. Wybrałem życie."
,,Nie bałeś się? Czy straciłeś przytomność?" - pytałem. Jerry kontynuował: ,,Pielęgniarze byli wspaniali. Ciągle powtarzali mi, że wszystko będzie dobrze. Ale kiedy wwieźli mnie do sali operacyjnej i zobaczyłem wyrazy twarzy lekarzy i pielęgniarek, naprawdę przestraszyłem się. W ich oczach czytałem: 'To już trup'. Wiedziałem, że muszę działać."
,,Co zrobiłeś?" - spytałem. ,,Była tam postawna, krzepka pielęgniarka, która zarzucała mnie gromkimi pytaniami - powiedział Jerry. - Pytała, czy jestem na coś uczulony. 'Tak' - odpowiedziałem. Lekarze i pielęgniarki przestali pracować czekając na moją odpowiedź ... Wziąłem głęboki wdech i wrzasnąłem: 'Na pociski!' Przez ich śmiech powiedziałem: 'Wybieram życie. Operujcie mnie tak, jak gdybym był żywy, a nie umarły".
Jerry przeżył dzięki umiejętniości lekarzy, ale także dzięki swojemu zadziwiającemu usposobieniu. Nauczyłem się od niego, że codziennie mamy sposobność wybrać pełne życie. W końcu, najważniejsze jest usposobienie.
[z SatGuru tłum.: KMB; kwiecień 2001 r. (ŚM)]