Kazik Borkowski (PL)

KAIR I PIRAMIDY W GIZIE

Valerie i John Barrow przy Piramidach w Gizie
Valerie i John Barrow przy Piramidach w Gizie

Kiedy zaczęliśmy z Johnem planować naszą urlopową podróż zamorską, poprosiłam go o odwiedzenie Zatoki Marii i Doliny Boga na południu Francji. Planowaliśmy też odwiedzenie Zjednoczonego Królestwa, kraj urodzenia mojego męża. Chciałam przy tej okazji wstąpić do Opactwa Glastonbury. John przygotował szczegóły na tę 6-tygodniową wyprawę. W drodze powrotnej mieliśmy zatrzymać się w Dubai, gdzie zamierzaliśmy odwiedzić naszą rodzinę, która tam mieszka. Spytałam jeszcze czy może dałoby się odwiedzić też Egipt i zobaczyć piramidy. Wydawało się, że nie damy rady zrealizować tej części – nasz budżet szybko topniał. Dlatego, gdy ‘góra’ powiedziała mi, że odwiedzimy piramidy w Egipcie, nie uwierzyłam im. Spotkała mnie niespodzianka, gdy John przyszedł do domu i oświadczył, że zmienił plany (niewielkim dodatkowym kosztem, który miałam pokryć). Na wyjazd do Egiptu zaplanowaliśmy tylko trzy dni. Muszę powiedzieć, że byłam uszczęśliwiona tą zmianą i zastanawiałam się, co ‘góra’ dla nas przygotowała.

Mówiąc krótko, cała nasza podróż była cudowna i pouczająca. Dzięki niej John zaczął uczestniczyć i rozumieć, co znaczy praca z ‘Duchem Świętym.’ Mając wszystkie te niespodziewane wglądy, znaki i pobudki podczas podróży do różnych miejsc, oboje ‘wiedzieliśmy,’ że przez całą tę drogę byliśmy prowadzeni.

Przylecieliśmy do Kairu. Pierwszą rzeczą, jakiej doświadczyliśmy zaraz po wyjściu z samolotu i postawieniu stóp na ziemi było uczucie, że wróciliśmy do domu..

Kair to stolica Egiptu i największe miasto Afryki. Dolatując widzi się z jednej strony rozległą, bez końca pustynię, a z drugiej ogromną metropolię nad brzegami Nilu. Zostaliśmy przywitani przez przyjaźnie nastawionego Egipcjanina, który przedstawił się jako Ahmed i powiedział, że ma być naszym przewodnikiem podczas naszego krótkiego pobytu. Ahmed okazał się więcej niż po prostu przewodnikiem, jak wkrótce zobaczycie!

Zostaliśmy podwiezieni przez Mohammeda małym mikrobusem, który miał zabierać nas spod hotelu i towarzyszyć nam cały czas podczas zwiedzania. Kiedy jechaliśmy do hotelu (Movenpik w Gizie), pierwszym naszym wrażeniem były obecne wszędzie piasek, kurz i brud. Dowiedzieliśmy się, że tu pada tylko około 3 czy 4 razy w roku, a nawet wtedy jest to tylko słaby opad, niewystarczający do zmycia nieczystości. Było tam wiele wysokich budynków, których budowy nie dokończono, a z otworów w ścianach (które miały być oknami) zwisały kolorowe wyprane materiały, które silnie kontrastowały z ponurą szarością cementowych ścian budynków. Powiedziano nam, że gdyby budynki zostały wykończone, ludzie musieliby płacić trudne do zniesienia podatki. Pozwalano więc ludziom mieszkać w apartamentach takich niedokończonych bloków.

Dojechanie z lotniska do wypoczynkowego hotelu Movenpik zajęło nam około godziny. Była to mała oaza posiadająca basen i chłodne restauracje. Hotel ten znajdował się zaledwie kilometr od piramid. Samo tylko patrzenie na nie sprawiało, że zaczynałam się trząść i chodziłam niepewnie, dlatego z ochotą przyjmowałam wsparcie pewnego ramienia Johna.


Zdjęcie zrobione z hotelu z piramidami za Valerie
Zdjęcie zrobione z hotelu z piramidami za Valerie

Jakże różny jest Kair wieczorem, gdy wszystko ożywa! Nuda przechodzi w ożywienie wraz z obecnym wszędzie jasnym oświetleniem. I wydaje się, że WSZYSCY wychodzą na zewnątrz i przebywają w kafejkach, na targowiskach lub po prostu spacerują. Ruch uliczny to totalny chaos, ale mimo to nasz kierowca w jakiś sposób omija wszystkie pojazdy i często wciskamy się w nadzwyczaj wąskie przesmyki.

Podobali nam się ci ludzie. Gdybyśmy mieli porównać inne miejsca do Kairu, powiedziałabym, że to Indie. Jest jednak coś w Egipcie, czego nie da się zdefiniować, ale bardzo się nam to podobało.

Inaczej niż z Dubai, skąd przylecieliśmy, nie ma tu przepychu. Mimo to tutejsi ludzie wydają się zdrowi i szczęśliwi. Teraz, gdy to piszę, trzy miesiące później, słyszę jednak, że byli niezadowoleni ze swojego rządu. Komunikacja tutaj nie jest jednolita. Są małe tock tock, osły noszące ludzi i osły ciągnące maleńkie powozy; autobusy są wielkie, ciasno wypełnione ludźmi jadącymi do pracy lub z pracy; dzieci ze szkół wracają w wypchanych po brzegi samochodach. Można spotkać też dziwacznego wielbłąda obok roweru czy taksówki. Dzięki Bogu mamy kierowcę i klimatyzowany mikrobus. Rano i wieczorem panuje tu przyjemny chłód.

Piramidy

Dzisiaj całodzienną wycieczkę zaczynamy wcześnie rano. Naszym pierwszym celem są piramidy. Ciągle w nieoczekiwanych momentach zaczynam się zataczać. Nieco pomogła wczoraj wieczorem kąpiel w basenie z wodą z Nilu. Z ‘góry’ przychodzi informacja, że stopniowo jestem wprowadzana do energii piramid. W podobny sposób byłam przyzwyczajana do kamienia Moldavite. Rano budzę się z pamięcią snu, z którego wynikało, że nie będę zbyt uszczęśliwiona, jeśli wejdę do środka Wielkiej Piramidy. Gdy przyjeżdżamy pod wielkie piramidy z naszym przewodnikiem, widzimy setki ludzi czekających już na zakup biletu wstępu do piramid. Miasto Kair obecnie niemal sięga samych piramid. Te przedmieścia nazwa się Gizą. Z drugiej strony piramid rozciąga się niekończąca się pustynia Sahara.

Stwierdzamy, że nasz przewodnik Ahmed ma rozległą wiedzę. Faktycznie jest studentem egiptologii, angielskiego i rosyjskiego oraz przygotowuje rozprawę doktorską. Czujemy, że nie tylko jesteśmy prowadzeni przez całą podróż, ale także podsuwa się nam właściwych ludzi. Dowodzi tego obecność Ahmeda jako naszego przewodnika, który robi nam wykłady na temat starożytnych wierzeń Egipcjan. Mówi o dynastiach, a później także o wierzeniach Muzułman oraz o kulturze współczesnego Egiptu. Cudownie.

Powiedziałam Ahmedowi, że miałam sen ostrzegający mnie przed wchodzeniem do środka piramid i spytałam czy mogę po prostu usiąść na zewnątrz i pomedytować. Nie zrozumiał, co miałam na myśli mówiąc o medytacji. Powiedziałam, że jest to rodzaj modlitwy, co natychmiast zrozumiał i odniósł się do tego pomysłu z szacunkiem.

John nie ucieszył się, że postanowiłam nie wchodzić do piramidy, aby zobaczyć komorę króla i zaczął wywierać na mnie nacisk – do czasu, aż powiedziałam mu, żeby nie zmuszał mnie, gdyż otrzymałam ‘wiadomość,’ aby nie wchodzić. W istocie nie ma to przecież znaczenia, gdyż te tunele zostały dodane do naszych planów później i nie są one prawdziwym powodem, dla którego tutaj jestem.

Zachęciłam go, aby poszedł i później opowiedział mi jak tam wygląda. Poszedł więc, wspinając się na zewnątrz piramidy do wejścia, gdzie zniknął wszedłszy wraz z wielu innymi ludźmi. Zauważam, że nie wszyscy wchodzą do środka. Ahmed ostrzegał Johna, że wewnątrz będzie trudna wspinaczka.

Ahmed pozostaje razem ze mną. Wyjaśniam mu, że chcę wspiąć się tylko na niewielką wysokość (jakieś 10 m) po zewnętrznej stronie piramidy, usiąść na jednym z wielkich kamieni i pomedytować. Pragnę znaleźć miejsce, gdzie poczuję się dobrze i nie będą mi przeszkadzać ludzie przechodzący obok siebie po dość wąskiej ścieżce z kamiennych bloków (chodzenie wąskimi ścieżkami jest chyba moim przeznaczeniem). Znajduję miejsce z boku, gdzie jest powróz oddzielający tłum u podstawy. Mój spokój zakłóca para Japończyków, którzy pytają, czy jest to jakieś specjalne miejsce, gdyż siedziałam spokojnie. Odpowiadam z uśmiechem: „Nie. Chcę po prostu w spokoju, z dala od tłumu pomedytować.”

Natychmiast zrozumieli i odeszli. Potem policjant woła do mnie, dając znaki, że mam pójść razem z innymi ludźmi. Wołam: „Chcę tylko pomedytować,” a on z ręką na sercu odpowiada: „Och, w porządku” i odchodzi.


Widok na szczyt piramidy z widocznym Księżycem
Widok na szczyt piramidy z widocznym Księżycem

Gdy spoglądam w górę na całą wysokość górującej nade mną Wielkiej Piramidy, czuję lekkie zawroty głowy i ponownie muszę się uspokajać, trzymając się rogu wielkiego kamiennego bloku. Widzę czyste błękitne niebo i księżyc, co skłania mnie do sięgnięcia po aparat fotograficzny. Ciągle czuję się roztrzęsiona. Gdy już się wyciszam, mój Mentor zaczyna mówić do mnie – klarownie i zdecydowanie: „Później będziesz otrzymywać przesłania z dużą ilością informacji.” Usłyszałam, że „teraz jednak jestem proszona o napisanie kolejnej książki.” Zgadzam się, ale mówię: „Jestem rozczarowana tym, jak trudno było mi, że tak powiem, ruszyć z nimi z kopyta.” Słyszę: „Ta książka będzie bardzo ważna i doczeka się większego uznania. Będziesz pisać to, co tkwi w Projekcie twojej Duszy.” Innymi słowy, gdy wstępowałam w to ciało, zgodziłam się napisać trzy książki. Chcę tylko służyć, dlatego nie będę się martwiła o skutki, nawet jeśli próbowanie dzielenia się możliwie szeroko informacją otrzymaną z ‘góry’ okaże się frustrujące.

Mój Mentor przedstawia mi zarys książki – o czasach Jezusa i Imperium Rzymskiego. Dawne zmiany i ruchy w ziemi przypomną mi przeszłe przeżycia oraz rolę, jaką w tym odegrał mój mąż John.

W rozmowie z moim Mentorem nadmieniam, że jestem zawiedziona niewielkimi rozmiarami kamieni przy Wielkiej Piramidzie, na których stoję. On wyjaśnia: „Sfinks, moja droga, został zbudowany na długo przed piramidami – było to znacznie wcześniej niż upadek Atlantydy. Zobaczysz wielkość kamieni u wejścia do Sfinksa. W rzeczywistości jest to ten sam rozmiar, który mają bloki Wielkiej Piramidy, ale tutaj zostały one przykryte mniejszymi kamieniami. Rysunki znajdujące się przy piramidach pokazują jak ludzie pracowali przy ich budowie. Faktycznie Wielką Piramidę zbudowali Gwiezdni Ludzie. Gdyby zdjąć zewnętrzną warstwę kamieni, możnaby zobaczyć większe kamienie, moja droga.”

Wszyscy jesteśmy mediami

Gdy wracam do Ahmeda i czekamy na powrót Johna z wnętrza Wielkiej Piramidy, próbuję wyjaśnić, co robiłam. Mówię: „Jestem medium,” ale on tego nie rozumie. Tłumaczę więc: „Mogę dostroić się do innych światów i otrzymywać przekazy” oraz, że uzgodniłam z ‘Bogami’ z innych światów, że mogą oni używać mojej krtani i przemawiać przeze mnie. Nie musiałam dalej wyjaśniać – on się uśmiecha i szybko przytakuje głową, dlatego myślę, że jest pod wrażeniem. Nie wiem, czy słyszy mnie, gdy dodaję: „Każdy może być medium, faktycznie wszyscy są mediami, niezależnie czy uświadamiają sobie to, czy nie.”

Każdy jest medium, istotą duchową z Duszą żyjącą w ziemskim ciele, które często jest inspirowane pojawiającą się ‘myślą’ lub ‘pomysłem,’ stającym się motywem jego działania. Bóg chce, abyśmy wszyscy byli szczęśliwi. Wszystko negatywne, co myślimy, czujemy lub robimy, odciąga nas od Boga. Inspiracja przychodzi wprost z naszego Twórczego Ośrodka, naszego Boskiego Centrum. Pomaga nam pisać, malować, rzeźbić, budować, śpiewać, tańczyć i badać. Badać, zgłębiać możemy umysłem, emocjami lub stopami. Inspiracja motywuje nas – reszta jest ‘wyborem,’ tym, co zdecydujemy się wprawić w sobie w ruch. Istnieją dobre wybory i niezbyt dobre. Trzeba słuchać ‘wewnętrznego głosu’ i wybierać to, co czujemy, że jest właściwe.

Dla mnie taka informacja stanowi wielką radość – po prostu chcę się nią dzielić. Zawsze jednak muszę zważać jak wyrażam to, co myślę. Nie chcę być odebrana jako ktoś, kto na siłę chce przekonać innych lub prawić kazania. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy ‘Bogami,’ niezależnie czy jesteśmy na tej planecie, czy na innej. Wszyscy jesteśmy dziećmi wywodzącymi się z Twórczego Źródła Wszystkiego. Godnymi bycia dziećmi Boga czyni nas to, co robimy z naszym życiem w tym wcieleniu lub w przeszłym albo przyszłym.

Bóg jest Miłością.

Wszystko inne odciąga od Boga.

John a szamańska inicjacja

Biedny John jeszcze nie wyszedł z piramidy. Wiem, że będzie się nim opiekował Duch Święty. Cokolwiek doświadczy, będzie to z jakiegoś powodu i w jakimś celu. O, jest – spocony i wygląda na wstrząśniętego. Faktycznie ledwo trzyma się na nogach. Siadamy na chwilę, aby doszedł do siebie.

Mówi: „Nie mogę uwierzyć, że tego dokonałem – mogłem doznać ataku serca lub wylewu.” „W niektórych miejscach musiałem się wyginać, aby przejść przez tunel. Ludzie przepychali się w górę i w dół pochyłości. Małe listewki w poprzek przejść chroniły mnie przed pośliźnięciem. Było mi gorąco – brak tam klimatyzacji – pociłem się obficie. Naprawdę myślałem, że dostanę ataku serca lub jakiegoś wylewu, ale nie poddawałem się.”

Zdjęcie mężczyzny, który miał podobne przeżycia jak John, w drodze do Komnaty Królów wewnątrz Wielkiej Piramidy. Jeśli przesuniecie swój kursor na linę ze światła, zobaczycie, że wygląda jak kobra, która symbolizuje władzę nad życiem i śmiercią. Fotografię wykonała Mary Shaw (www.consciousgateways.com/)

Gdy doszedł do siebie, wykonałam poniższe zdjęcie. I popatrzcie kto jest z nimi.

Zdjęcie Johna i Ahmeda z duchem przodków (<i>orbem</i> światła) z
    tyłu za nimi
Zdjęcie Johna i Ahmeda z duchem przodków (orbem światła) z tyłu za nimi

Czuję, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo i że doświadczył szamańskiej inicjacji, podobnej do tego jak ludzie doświadczają Sweat Lodge (Siedzibę Potu) udzielaną przez amerykańskich Indian. Pozwala ona na zmianę pól energii w ciele i uwolnienie negatywnych wspomnień przeszłych wcieleń. Po takiej inicjacji ludzie zwykle zmieniają się na lepsze.

John mówi: „Zmieniłem się!” „Gdy tam byłem, ciągle myślałem o tym, co mi powiedziałaś: jak jabłka można dłużej przechowywać, jeśli trzyma się je w pojemniku w kształcie piramidy. Poczułem, że moje życie zostało wydłużone.”

Nie pamiętam, abym kiedykolwiek mówiła coś o jabłkach. Jestem przekonana, że słyszał ‘głos,’ który wyjaśniał, co się z nim dzieje. Możliwe jest odłączenie się od całej Historii naszej Duszy i działanie ze świadomości Monady, która przechowuje historię naszej rodziny dusz. W ten sposób można czerpać z bezgranicznej świadomości i mieć szerszy ogląd. Właśnie w taki sam sposób awansujemy do Złotego Wieku.

Mark jest przyjacielem Mary. Tu jest jego inne zdjęcie przy wejściu do wnętrza Wielkiej Piramidy. Zdjęcie to wykonała Mary Shaw (www.consciousgateways.com/). Jeśli kogoś to interesuje, planują oni wyjechać wkrótce do Egiptu. Składam jej podziękowania za pozwolenie wykorzystania tych zdjęć

Mamy jeszcze tylko jeden pełny dzień na zwiedzanie, a mnóstwo miejsc do zobaczenia. Pozwolono nam przejść po tymczasowej ścieżce ponad Sfinksem. Korzystamy z pierwotnego wejścia do Sfinksa. Właśnie tutaj rozpoznaję ogromne kamienie, które zostały poskładane razem (przez gwiezdnych ludzi) tak jak powiedział mi mój Mentor. Nie wpuszczono nas na poziom podstawowy Sfinksa, gdyż niedawno odkryto nową starodawną ścianę i akurat trwały prace zmierzające do jej odkrycia.

Zdjęcie Sfinksa pokazujące owe wielkie kamienne
Zdjęcie Sfinksa pokazujące owe wielkie kamienne
Świątynne wejście do Sfinksa z doskonale wyciętymi blokami z kamienia
Świątynne wejście do Sfinksa z doskonale wyciętymi blokami z kamienia

Piramidy a prehistoria: Upadek Atlantydy

Jeśli mogę zrobić małą dygresję – wiem, że w innym życiu byłam zaangażowana w piramidy i Sfinksa. Pewne medium udzieliło mi kiedyś zaimprowizowanego ‘przekazu z minionego życia.’ Przekaz dotyczył czasu tuż przed upadkiem Atlantydy. Wówczas jako mężczyzna pomagałam budować piramidy, korzystając z techniki lewitacji, która była powszechna wśród ‘błękitnych ludzi’ znanych jako Hathorzy. Byliśmy zaawansowaną rasą Świetlnych Istot, które żyły przez setki lat na planecie Ziemi (albo Mu, jak ją wówczas nazywano).

Niektórzy nasi naukowcy eksperymentowali nad przechwyceniem asteroidy i umieszczeniem jej w postaci drugiego księżyca na orbicie wokół Ziemi. Miał służyć jako platforma dla statków przylatujących z innych planet. Próbowaliśmy ich ostrzegać, ale te ostrzeżenia zostały zignorowane. Stracili panowanie nad asteroidą, a ona z impetem uderzyła w Ziemię wywołując totalny chaos. Zapamiętałam jak w gwiezdnym statku opuszczam Ziemię i spoglądając wstecz odczuwam wielki smutek w związku z całkowitą dewastacją planety i zniszczeniem na niej życia.

Na mocy edyktu wydanego przez Anielskie Królestwa Ziemia miała zostać otoczona eteryczną siecią, tak by chaos nie wydostał się na zewnątrz i nie wpłynął na inne układy słoneczne galaktyki. Wtedy Ziemia znajdowała się w 4-tym wymiarze, ale UPADŁA do 3-go wymiaru. Obecnie ‘eteryczna sieć' jest stopniowo otwierana w miarę jak nasz Układ Słoneczny harmonizuje się z Galaktycznym Słońcem i innymi słońcami, co prowadzi do powrotu do Twórczego Źródła Wszystkiego. Sprawi to, że Ziemia wróci do 4-tego wymiaru. Stan częstotliwości świadomości na Ziemi będzie decydował o tym, jak gładko lub po grudach będzie się odbywał ten proces harmonizującego przejścia prowadzącego do 5-ciowymiarowego Złotego Wieku.

Jeśli wszyscy zdołają wznieść się w świadomości, co stanowi ‘ŚWIĘTEGO GRAALA’ wewnątrz nas, i połączyć się z naszymi boskimi jaźniami, wówczas stan świadomości na Ziemi spowoduje łagodne przejście. Mówi się, że Punkt Zwrotny ma nastąpić w czasie przesilenia zimowego w roku 2012…

Wracając do piramid, jedziemy dalej drogą za piramidami z widokiem z jednej strony na miasto Kair, a z drugiej na niekończącą się pustynię.

Widok na Kair
Widok na Kair

Cytadela Saladina

Następnym miejscem naszego zwiedzania jest Cytadela Saladin, majestatyczna budowla na wzgórzu. Ta fortyfikacja obejmuje dwa piękne meczety: Muhammad Ali Mosque oraz Mosque of Nasir. Cytadela Saladina jest bardzo ważną budowlą w historii Kairu. W czasie wypraw krzyżowych stolicą Egiptu był Fustat (obecnie część Kairu). Saladin pragnął zapewnić bezpieczeństwo swojego władania w obliczu zagrożeń ze strony tych wypraw i innych wrogów, dlatego postanowił wznieść masywną budowlę oraz ogromny mur.

W internecie są dostępne wspaniałe zdjęcia Cytadeli Saladina (Al Qalaa).

Zdjęcie w meczecie Mohammad Ali – zwróćcie uwagę na symbol
    wolnej masonerii na suficie
Zdjęcie w meczecie Mohammad Ali – zwróćcie uwagę na symbol wolnej masonerii na suficie

Potem jedziemy do sklepu z obrazami namalowanymi na papirusie, w którym jesteśmy jedynymi dwoma osobami, którym pokazano, jak wytwarza się papirus.

Ahmed mówi o najważniejszym malowidle starożytnego Egiptu nazywanym Dniem Sądu. Pokazuje ono ducha jakiejś osoby, który przechodzi przed komisją złożoną z siedmiu sędziów, zanim będzie mógł pójść do nieba. Jeśli serce tej osoby jest zbyt ciężkie, musi zostać ożywione, dlatego duch idzie dalej do kolejnych siedmiu sędziów.

Photo of Judgement Day Painting

Zdjęcie obrazu Dzień Sądu

Ahmed dalej wyjaśnia: „Serce zmarłej osoby jest porównywane na wadze z duchem, przedstawionym jako pióro. Jeśli serce jest zbyt ciężkie, jego część zostaje zjedzona przez Boga w postaci krokodyla nazywanego yum, yum, a gdy po tym waży tyle samo, co dusza, pozwala się mu przejść do nieba, w przeciwnym przypadku zostaje całkiem zjedzone i przepada na zawsze.”

Czy nie jest zastanawiające to, że ciągle jeszcze mówimy o stanie szczęścia jako stanie ‘lekkiego serca’ – o osobie chętnej, nieopornej, zawsze miłej, w dobrym nastroju itp.? Serce jest miejscem, w którym odczuwamy emocje. Jeśli mamy ‘ciężkie serce,’ jesteśmy smutni, źli, poirytowani albo nawet żywiącymi nienawiść. Myśląc o takim stanie, czujemy się okropnie, gdyż naszym naturalnym uczuciem jest miłość i wszystko, co się z nią łączy.

Zatem rzeczywiście, Bóg jest Miłością.

Mój ostatni artykuł z tej serii będzie o naszej wizycie w Kairskim Muzeum.


© Copyright Valerie Barrow